Skocz do zawartości

Suavek

Senior Member
  • Postów

    9 317
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    10

Treść opublikowana przez Suavek

  1. Suavek

    W co AKTUALNIE gracie?

    Na GameSpocie i wielu innych taki FFX-2 dostaje wysokie noty ;>. Może by zwolnili kogoś z pracy gdyby dali mniej? W końcu taaaaki tytuł ;p. Zapewne daję to po raz setny, ale polecam obejrzeć te filmy - http://www.spoonyexperiment.com/games/FF8/ . Faktem jest, że gość w wielu miejscach przesadza i wyolbrzymia, ale tak w 80% podzielam jego zdanie na temat gry. A nawet jeśli, to można się nieźle uśmiać ;>.
  2. Suavek

    Co meczysz obecnie na PSP

    lol, nie ma za co ;> Powiem tak, robiłem do tej gry trzy podejścia. Pierwsze dwa niezbyt udane, gdyż mimo dziesiątek różnych kombinacji, nie udało mi się znaleźć takiego ustawienia sterowania, które by chociaż trochę było zbliżone do wersji PS2. Za trzecim razem jakoś się przełamałem, i pomijając fakt, ze rozgrywka była kompletnie upośledzona (fatalny analog i brak stateczników) to trochę misji ukończyłem. Ostatecznie jednak nie miałem cierpliwości na dalszą zabawę, i stwierdziłem, że większą frajdą będzie ukończenie po raz dziesiąty AC5. Miałem rację ;>. No i powracamy do pierwszej kwestii - taka gra w ogóle nie powinna była powstać na PSP ;>. To jest niestety problem tej konsoli, że coraz więcej twórców stara się wrzucić na nią porty znanych tytułów, nie zważając na upośledzone sterowanie. Potem mamy fatalne MGS:PO, Ace Combat czy inne Tekkeny. Zabawne, że jakoś gry przygotowywane od podstaw na PSP nie mają tego problemu. A w Ace Combat X to właśnie brak R2 i L2 służących za stateczniki bolał mnie najbardziej. To właśnie odpowiednie manewrowanie i zmiana szybkości są kluczem do wygrania większości potyczek w tej serii. Tutaj niestety trzeba wybierać - coś kosztem czegoś. Nie był zły. Czwórka zła też nie była. Jednak patrząc przez pryzmat piątki, są to odsłony co najwyżej przeciętne, podczas gdy AC5 to jedna z moich ulubionych gier na PS2. A warto dodać, że nigdy nie przepadałem ani za arcade'ówkami, ani symulatorami. Zero niestety nie miał ani klimatu, ani wielu zapadających w pamięci misji.
  3. Suavek

    W co AKTUALNIE gracie?

    "Grałem". Włączyłem na 30min i szybko się tej gry pozbyłem. Parodia nie Final. Ósemka jest beeee ;>. Jedna z najmniej lubianych przeze mnie odsłon. Znudziło mnie na początku 2CD. Strasznie beznadziejna odsłona, zarówno pod względem systemu jak i fabuły/postaci. Jeśli chodzi o poziom trudności MGS'ów, to niestety prawda jest taka, że różnica tkwi wyłącznie w ilości otrzymywanych obrażeń. Sam narzekałem grając niegdyś w dwójkę, że gra jest po prostu za łatwa, po czym włączyłem sobie Extreme. Wszystko z początku fajnie, dopóki nie doszedłem do Olgi, która zabiła mnie dwoma strzałami. Niezbyt zachęcający element rozgrywki.
  4. Suavek

    Jaką grę wybrać?

    Bardziej powiązane są jedynie SH1 i SH3. Ogólnie jednak sugeruję styczność z serią tak jak wychodziły poszczególne odsłony. Poza tym ogólnie odradzam styczność z SH4 - fabułę to może i ma niezłą, ale grywalność zawodzi na całej linii. Tym samym sugeruję zacząć od SH1 lub SH2.
  5. Suavek

    Co meczysz obecnie na PSP

    Zgadzam się ze wszystkim za wyjątkiem określenia "bardzo dobry"... No właśnie. Kolejna nie najgorsza gra na niewłaściwą platformę. Ace Combat 4, 5 i Zero na PS2 były świetnymi arcade'ówkami. Na PSP SoD można traktować co najwyżej jako ciekawostkę. Mnie gra odepchnęła totalnie. E, i na co Ci drugi analog w Ace Combat? Tutaj R2 i L2 brakuje a nie analoga, który i tak służył jedynie za obrót kamery. Raczej tylko dla nie-fanów takich gier. Będąc zafascynowany Ace Combat na PS2 mocno zawiodłem się na wersji przenośnej. Osoby, które miały styczność z oryginałem będą marudzić. Tymczasem osoby, które pierwszy raz zabierają się za AC pewnie nie będą wiedziały co tracą. Zagraj lepiej w Ace Combat: Squadron Leader na PS2 (a.k.a. Ace Combat 5: The Unsung War). Bezdyskusyjnie najlepsza odsłona serii, z dużą ilością rozbudowanych i ciekawych misji, interesującą fabułą i niesamowitym klimatem. Skies of Deception nawet do pięt mu nie dorasta z tymi swoimi kilkoma prostymi misjami i komiczną historyjką. Ja natomiast już od paru tygodni męczę Super Robot Wars A Portable. Ponad 30h na liczniku, 32 misja na 39. A pewnie po ukończeniu zabiorę się za New Game +, grając inną postacią i wybierając inne ścieżki fabularne. Oprócz tego drugi raz przechodzę Crisis Core.
  6. Suavek

    W co AKTUALNIE gracie?

    Skończyłem (w końcu!) Final Fantasy VII. To było chyba moje ogółem czwarte podejście do gry. Dotychczas, od paru lat, z różnych przyczyn kończyłem na 3CD lub trochę przed nim (a to mi się nudziło, a to mi save zniknął, a to PSP się wieszało...). Tym razem jednak, już na PS2, się pobawiłem, wyhodowałem wszystkie chocobo, ukończyłem Battle Square, i chyba tylko dwa weapony mi zostały do rozwalenia, na co nie miałem już cierpliwości. Ogólnie - świetna gra jest świetna ;>. Tym samym zabrałem się za FFX. Podejście nr 3... Niestety nie mogę się jakoś to tej części przekonać. Zbyt cukierkowo, kolorowo, bohaterowie jakby się z cyrku urwali, a do tego wszelkie cut-scenki niszczy okropny wręcz dubbing (Tidus i Yuna na czele). Gra nie jest zła, ale jednak nie potrafi mnie wciągnąć tak bardzo, jak to zrobiła FFVII czy nawet FFXII. Ba, pierwszy FF mnie bardziej wciągnął niż to ;>. Poza tym okazyjnie Another Century's Episode 3, oraz WarGames: Defcon 1 z PSX. Ciągle mam wrażenie w przypadku tej drugiej pozycji, że gram w jakiś remake Return Fire, co jest oczywiście plusem.
  7. Robiłem do tej gry cztery podejścia i żadne nie było skuteczne. Ogólnie na liczniku mam już trochę godzin, ale monotonia i nuda niestety wyraźnie uniemożliwiają ukończenie tytułu. Widać kwestia gustu, gdyż choć bardzo chciałem to nie potrafiłem się przekonać. No i tyle gadają o tym sterowaniu, a chyba naprawdę widok z góry by się znacznie lepiej sprawdził.
  8. Suavek

    Aktualnie ogladam

    Dobra passa się skończyła. Po kilku bardzo dobrych seriach jakie obejrzałem po dość długiej przerwie od anime przyszła kolej na Macross 7. O Macrossie pisałem już wcześniej, zachwycając się na lewo i prawo świetnymi pozycjami tej marki. Niestety, siódemce bliżej do bajeczki dla dzieci typu Power Rangers aniżeli solidnej historii wiążącej miłość, muzykę, dramat i codzienne życie w interesującą całość. W sumie to może nietrafny opis. Macross 7 jak najbardziej w dużej mierze skupia się na muzyce, zawiera tradycyjny trójkąt miłosny, czasem trafi się jakaś bardziej poważna scena a występujące postaci w dużej mierze są ukazane na tle naturalnego, ludzkiego życia w mieście. Problem tkwi w tym, że wszystko to zostało totalnie przesadzone, że aż stało się surrealistyczne. I choć już oryginalny Macross cierpiał na kilka mało logicznych elementów, to żaden z nich nie dorasta do pięt nawet pojedynczemu odcinkowi siódemki. Bardzo krótko o fabule. W celu zapewnienia przetrwania gatunku ludzkiego, w przestrzeń kosmiczną wysyłane są floty kolonizacyjne, mające na celu znalezienie planety odpowiedniej do zasiedlenia. Jedną z nich jest tytułowy Macross 7, składający się z kilku statków cywilnych, w tym zdolnego pomieścić nawet milion mieszkańców City 7, oraz ochraniających je statków wojskowych. *cough*Niespodziewanie*cough* flota zostaje zaatakowana przez tajemniczych obcych, wysysających energię życiową z istot żywych. Tutaj w sam środek konfliktu pcha się główny wokalista zespołu rockowego Fire Bomber, który w swoim mechu nie walczy z wrogiem, ale śpiewa piosenki, z nadzieją, że tym sposobem trafi do serc wroga. I tak - anime jest równie głupie jak powyższy opis. O ile muzyka w poprzednich seriach Macross także stanowiła istotny element, który potrafił zaważyć na losach ludzkości, to tam było to wszystko solidnie uzasadnione i przedstawione. Tutaj natomiast otrzymujemy magię i smerfy, show godny porównania ze wspomnianym Power Rangers. Wszystko co oglądamy jest totalnie bezsensowne, naciągane, nielogiczne, a w dodatku pełne naiwnych i oklepanych już miliardy razy w innych serialach, filmach i anime motywów. Aby tego było mało, główny bohater serii zyskuje u mnie miano jednej z najbardziej irytującej postaci wszelkich anime. To co ta postać wyprawia, jak się zachowuje itp. przechodzi wszelkie pojęcie, przez co niejednokrotnie zdarzało mi się oglądać anime z tak zwanym "facepalmem". W sumie psioczę i psioczę a wielu argumentów nie podałem. O głównym bohaterze już wspomniałem, ale faktem jest, że w późniejszych odcinkach nieco się uspokaja (tudzież widz się przyzwyczaja). Oglądanie uprzykrza natomiast zrobienie z w miarę realistycznego anime szmelcu dla dzieciaków. Serio, wiedzieliście, że śpiewaniem można pokonać gigantyczne kosmiczne potwory? Że samo śpiewanie wytwarza magiczną energię zdolną wytworzyć barierę energetyczną, tudzież nawet zniszczyć sprzęt elektroniczny? W ogóle śpiewanie zdolne jest uratować świat, a główny bohater w jakiś debilny sposób wiedział o tym od początku. Ba, w miarę kolejnych odcinków nabierali się na to kolejni bohaterowie... Irytację zwiększa w dodatku ciągłe słuchanie tych samych utworów muzycznych, nie zawsze fajnych. Ja rozumiem, że to anime na muzyce się skupia, ale słuchanie tego samego kiczu trzy razy na odcinek potrafi wywołać odruch wymiotny. Poprawia się to w późniejszych odcinkach wraz z wprowadzeniem większej ilości ciekawych utworów, ale przez pierwsze ~20 zmuszeni jesteśmy słuchać na zmianę Planet Dance lub Love Herat, których nienawidzę. Kreska też nie powala. Nie jest zła, miejscami ładna, ale czasem zbyt prosta i ze źle dopasowanymi kolorami jak dla mnie, szczególnie w kosmosie. I powiedzcie mi, jak można wykorzystać tę samą animację trzy razy w przeciągu jednej minuty? Ja rozumiem, że zabieg ten jest dość często stosowany w anime, ale tutaj było to po prostu śmieszne, o ile nie żałosne. Nawet walki mechów nie były w żaden sposób ekscytujące jak w poprzednich seriach (świetne Dogfighty). Ciągle to samo. Same odcinki natomiast to żałosny schemat. Najpierw trochę historyjki, czasem rozwijającej główny wątek, czasem rozwijającej jakieś postaci, potem "niespodziewany" atak obcych, główny bohater wylatuje i śpiewa, wróg się wycofuje i tyle. Enemy of the week. Najsmutniejszym elementem tego wszystkiego jest to, że anime miało mimo wszystko potencjał. O ile główny bohater to totalny debil, to część postaci drugo i trzecioplanowych była naprawdę świetna, i tylko dla nich byłbym w stanie oglądać to anime gdyby nie cała reszta. Mylene i Gamlin to świetna parka, choć ich wątek trochę zawodzi pod koniec. Max i Milia to postacie znane jeszcze z oryginalnego Macrossa, i choć tutaj pełnią niemałą rolę to moim zdaniem było ich stanowczo za mało. Interesującą postacią wydał mi się także Ray, ale problem taki jak w przypadku poprzednich - za mało. Wychodzi na to, że wiele wątków nie otrzymuje swego zakończenia, a o niektórych postaciach wiemy stanowczo za mało. To co charakteryzuje w dużej mierze Macrossa, to przedstawienie normalnego życia ludzi. Miało to miejsce w oryginalnym Macrossie, ma i tutaj. I prawda jest taka, że dopóki nie przychodziło do strzelania i kosmitów, to wszystko wyglądało nawet nieźle. Choć postacie potrafiły zachowywać się dziecinnie bądź niedorzecznie, to jednak oglądało to się przyjemnie. Stwierdzam tym samym, że ogólnie anime wyglądałoby o niebo lepiej gdyby od początku do końca skupiło się na perypetiach grupy rockowej - nawet na statku kosmicznym - aniżeli wiązaniu tego z kosmitami, walkami i ratowaniem świata. Podsumowując, nie chciałbym obrażać osób, którym seria się podobała, ale dla mnie jest to typowy przykład anime skierowanego do młodszego odbiorcy, miłośników Power Rangers i tego typu bzdurnych, niewymagających widowisk. Nie polecam, a już w szczególności miłośnikom wcześniejszych serii Macross. Sięgajcie bez zastanowienia po oryginalnego Macrossa, po Macross Plus czy Macross Zero, ale siódemką nie zaprzątajcie sobie głowy. Obejrzałem także OVA Macross 7 Encore, na którą składają się trzy samodzielne odcinki, każdy przedstawiający inną historię rozwijającą w jakiś sposób znanych bohaterów. Niby niewiele, ale po obejrzeniu stwierdzam jeszcze bardziej, że anime miało potencjał, który niestety został zmarnowany na rzecz dennych walk z kosmitami, wielce ratowaniem świata itp. podczas gdy najlepsze w Macross 7 jest właśnie życie ludzi, ich czasem zabawne, a czasem poważne perypetie. Odcinek pierwszy w dużym stopniu nawiązywał do oryginalnego Macrossa, z szokiem kulturowym przedstawionym jak należy, w miarę wiarygodnej formie. Odcinek drugi w końcu zagłębił się w przeszłość członków zespołu Fire Bomber - coś czego brakowało mi w oryginale. W dodatku zrobił to w bardzo ciekawy sposób, ukazując dramatyzację prawdopodobnych wydarzeń, a ostatecznie pokazując flashbacki tych prawdziwych. Żadnych walk, strzelanek, beznadziejnego śpiewania do obcych - po prostu super. Ostatni odcinek utrzymany jest w nieco bardziej komediowym klimacie, skupiając się na próbie zorganizowania ślubu Mylene przez jej matkę. Ponownie - żadnych walk, strzelanek, za to ponownie wgląd w przeszłość Mylene, świetna muzyka, sporo komedii. Naprawdę, gdyby przeciętny odcinek Macross 7 wyglądał tak jak te rzekome "niewyemitowane" epizody, to bym nie narzekał. Nawet Basara wydaje się znośny dzięki temu ;>. Skończyłem także oglądać film Macross 7: The Galaxy is Calling Me oraz Macross Dynamite 7. Pierwsza pozycja to film w cudzysłowie. Trwa on niecałe 40min i podobnie jak Encore jest samodzielną historią rozgrywającą się gdzieś pod koniec serii odcinkowej. Nad fabułą nie będę się rozwodził, ale powiem tyle, że całość sprawuje się całkiem nieźle, a wkomponowanie muzyki w całość nareszcie jakoś wygląda w Macross 7. Co prawda musiał się pojawić najbardziej irytujący "zły" ale na szczęście tylko na krótszą chwilę. Ideał to to nie jest, ale przy serii odcinkowej wręcz poezja. Ponownie plus dla Basary, który jest mniej irytujący niż w serii. Dynamite 7 natomiast to sequel, rozgrywający się rok po zakończeniu serii odcinkowej. Główny bohater trafia na planetę znaną z obecnych w przestrzeni kosmicznej "wielorybów". Po raz kolejny śpiew Basary został ciekawie wykorzystany, a do tego mieliśmy okazję poznać grupę nowych, całkiem interesujących postaci, podejrzanie podobnych do tych już nam znanych ;>. Całość wykonana jest nieźle, a i kreska mocno się poprawiła. Naprawdę wielka szkoda, że potencjał serii odcinkowej został tak zmarnowany. Te dodatkowe OVA i film świetnie pokazują, że mogło coś z tego być. Niestety, wątki a'la Power Rangers wzięły górę i wyszło co wyszło. Ok, został mi tylko Macross Zero do nadrobienia (oglądałem już kiedyś ale mało pamiętam) i zabieram się za Frontiera ;>.
  9. Suavek

    Code Geass

    Tylko potwierdzasz to co napisałem wcześniej. Sam Geass natomiast jak na razie mnie przeraża. Idealny przykład na to, że sukces i popularność wcale nie muszą się wiązać z wysokim poziomem serii. Postacie są irytujące i oklepane, pełne stereotypowych zachowań. Fabuła póki co beznadziejna, prawie jak z anime lat 70tych, gdzie z reguły wyraźnie był zaznaczony podział na dobrych i złych. Do tego wszystkiego mieszany jest wątek komedii szkolnej oraz tony fanservice'u. Ogólnie mam wrażenie jakbym oglądał ponownie Gundam Seed Destiny, choć i ten był chyba lepszy. I o ile muzyka jest nawet niezła, o tyle kreska zawodzi. Po pierwsze nie lubie Clampa, a po drugie znowu pełno komputerowej animacji. Jeszcze trochę i wszystkie anime to będzie jedno wielkie CGI. Jedyne co mi się podoba, to że główny bohater nie jest kolejnym wielce wybawcą wszechświata, szczególnie biorąc pod uwagę, że jego koleżka to niemal kopia Athruna z Gundam Seed. Zobaczymy jak będzie dalej, ale póki co naprawdę jeden wielki 'facepalm'. Mimo wszystko mam nadzieję, że opinie dotyczące lepszego rozwinięcia niektórych postaci i fabuły w późniejszych odcinkach okażą się prawdą. Oceniam odcinek, nie anime. Stąd też powstało moje pytanie, czy później jest lepiej czy poziom pozostaje podobny. Bo jeśli nic się nie zmienia to może szkoda mojego czasu? I taka uwaga - ja mam zasadę, że nie oceniam całości anime przed obejrzeniem wszystkiego. Tym samym i tego, póki co nieszczęsnego Geassa skoro już zacząłem to skończę. Niemniej jednak to co obejrzałem do tej pory mnie wyraźnie zniechęciło.
  10. Suavek

    Code Geass

    Z ciekawości obejrzałem pierwszy odcinek, chciałem zobaczyć czym to się teraz ekscytuje tylu ludzi. Powiedzcie mi, czy ciąg dalszy jest równie głupi co pierwszy epizod? Bo jeśli tak to chyba nawet z czystej ciekawości nie będę tego oglądał. Debilizm totalny jak dla mnie, typowe anime dla młodszego odbiorcy. No chyba, że dalej "choć trochę" się polepsza, to może przymknę oko na beznadziejne postaci oraz oklepaną fabułę.
  11. Suavek

    Anime godne polecania

    Nie wiem jak tam te Wasze haremowate naciągane romansidła szkolne, ale z nieco bardziej poważnych dramatów miłosnych warto sięgnąć po Kimi Ga Nozomu Eien. Nie radzę się sugerować pierwszym odcinkiem, gdyż sprawia on bardzo mylne wrażenie. Właściwa akcja rozkręca się dopiero w trzecim i wtedy anime pokazuje pazury. Nie jest to ideał, jest tu trochę mocno naciąganych wątków a i wiele z nich wydawać się może nieco naiwna (w końcu anime było robione na podstawie gry hentai...) ale jako ogół bardzo mi się swego czasu podobało i jestem skłonny polecić. Jeśli inne dramaty miłosne miałyby wyglądać właśnie tak to ja nie mam nic przeciwko. No i do tego seria posiada świetną muzykę i ładną kreskę. Z wielce "och ach" historyjek miłosnych warto natomiast sięgnąć po filmy Shinkai Makoto. Mnie osobiście bardzo podobał się Kumo no Mukou, Yakusoku no Basho. Hoshi no Koe także było niezłe lecz nieco przedramatyzowane. Najnowsza produkcja - Byousoku 5 Centimeter - też jest niczego sobie, ale jak dla mnie mocno naiwna i naciągana, co by nie powiedzieć, że miejscami wręcz głupia.
  12. Po drobnych zakupach zabrałem się za WarGames: Defcon 1. W pamięci mam całkiem niezłą strategię WarGames z PC, będącą alternatywną kontynuacją filmu o tym samym tytule. Defcon 1 natomiast nie jest strategią a prostą strzelanką, w której pokierować możemy różnymi jednostkami lądowymi, morskimi i powietrznymi. Może ktoś pamięta bardzo starą gierkę pt. Return Fire, WarGames na PSX polega dokładnie na tym samym, tyle, że jednostek jest o wiele więcej. Mamy tym samym różne rodzaje czołgów, jeepów, helikopterów, okrętów, transporterów i samolotów po stronie ludzi, oraz ich "zrobociałe" odpowiedniki po stronie maszyn. Ogólnie nie jest to nic wymagającego, ale gra się zadziwiająco przyjemnie. Jedyne co drażni to brak save'ów i obecność passwordów. Oprócz tego Ace Combat 3 Electrosphere. Na razie wiele nie grałem ale przyznam, że po tym co widziałem na filmach, wersja angielska naprawdę mocno ucierpiała. Oryginał japoński wydany był na 2CD, posiadał rozbudowaną fabułę, postaci przedstawione w formie anime, kilka ścieżek itp. W wersji ang. niestety wszystko wycięto, pozostawiając jedynie same misje, bez żadnych komunikatów czy innych urozmaiceń. Zobaczymy jak sama gra, gdyż nie ukrywam, że to głównie fabuła i klimat piątki zachęcił mnie do styczności z pozostałymi odsłonami serii.
  13. Oni pewnie wychodzą z tego samego założenia, przez co wychodzi co wychodzi. No ale widocznie tam w Ameryce lubią słuchać 12 letnie emo w rolach dorosłych postaci. Dla mnie jest to profanacja świetnego anime (pomijając już nawet kwestie akcentów). No ale cóż, "anime są dla dzieci", więc po co mieliby wykładać większe pieniądze na kolejną "bajeczkę". Czytać by ich tam w końcu nauczyli to by napisy chociaż były...
  14. Suavek

    Jaką grę wybrać?

    Baldur's Gate Dark Alliance. Całkiem niezłe nawet, ale monotonne (jak każdy hack'n'slash).
  15. http://gundam00.bandai-ent.com/ - *sigh* Amerykanie... Dwunastolatki podkładające głos pod dorosłe postaci, totalne zniwelowanie charakteru i pochodzenia bohaterów (co z tego, że ktoś jest Irlandczykiem czy Arabem, i tak będzie brzmiał jak emo amerykanin), zbyt przesadne lub niewystarczające okazywanie emocji. Tak, norma jeśli chodzi o dzisiejsze dubbingi anime.
  16. Suavek

    Która gre wybrać?

    Suavek bluźnierco! Nie powala fabularnie? A disgaea powala? ;p Mało skomplikowany system? Nie chce mi się rozpisywać, co ze systemem zodiakalnym, różnymi porami roku, terenami Od razu widać że mało wnikałeś w historię Ramzy Wait, what? Ty chyba o innej grze mówisz ;>.
  17. Suavek

    Która gre wybrać?

    Czy będę monotonny mówiąc abyś brał Disgaea? ;> Możesz Brave Story spróbować. Nie powala co prawda ani fabularnie ani pod względem skomplikowania systemu, ale ogólnie jest to bardzo klasyczny i przystępny jRPG. Ale prawda jest taka, że dobrych rpg to próżno szukać na PSP. Słyszałem pozytywne opinie o Popolocrois aczkolwiek sam nie grałem. W sumie poleciłbym Final Fantasy Anniversary, gdyż osobiście bawiłem się przy tym nieźle, ale wiadomo, 20 lat robi swoje, nawet w nowej oprawie. Niemniej jednak o ile jedynka jest prosta aż do bólu, to dwójka tyle co grałem ma naprawdę ciekawą historyjkę a i graficznie jest prześliczna w niektórych lokacjach. Niestety FF2 cierpi na dość "oryginalny" system, gdzie nie posiadamy EXP ale awansujemy zdolności w miarę ich używania. Nie wiem jak dalej, gdyż na razie wszystko w co grałem poszło w odstawkę na rzecz SRW A Portable. A jeśli nie możesz FFVII uruchomić to znaczy, że musisz się solidnie pobawić z ustawieniami/softem. Osobiście grałem w ten tytuł na PSP i radocha była nieziemska. Grafika bardzo ładna i czytelna, wszystko działa płynnie... po prostu najlepszy jRPG w dłoni ;>. Szkoda tylko, że na moim sofcie gra się wieszała pod koniec drugiego CD, ale tak ogólnie powinna działać bez problemów na nowszych.
  18. Suavek

    Która gre wybrać?

    /me wychodzi z siebie i staje obok W sumie o FFT się nie wypowiem, gdyż nie grałem, ale Disgaea jest rewelacyjne pod niemal każdym względem. Długie, wciągające, przystępne, rozbudowane, zabawne... Nic tylko grać. Szkoda, że podobnie jak wersje PS2, gra jest dość droga i tanieć niezbyt chce.
  19. Suavek

    Silent Hill Orgins

    jak dwojke to idealnie xd Abyś się potem nie zdziwił. Dwójkę przypomina pod tym względem, że gra praktycznie w ogóle nie straszy a otoczenie w alternatywnym świecie jakoś szczególnie nie różni się od normalnego. W dodatku gra jest tak samo prosta. A jeśli chodzi o fabułę to nawet nie ma sensu porównywać obu produkcji. Tej mogłoby w SHO równie dobrze nie być ;>.
  20. Suavek

    Aktualnie ogladam

    Shinn jest cudowny na tle Basary. Serio, obejrzałem właśnie 12 odcinek Macross "ssiedem". Wrażenia? Jedyne co mnie pociesza to że niby później robi się nieco lepiej, a Basara przestaje śpiewać Planet Dance... Mam nadzieje szybko ten badziew skończyć i przejść do Frontiera.
  21. Suavek

    Aktualnie ogladam

    Za poleceniem Aramisa już jakiś czas temu także obejrzałem Spice and Wolf. Wkleję to co napisałem na innym forum: Do styczności z anime zachęciły mnie porównania z Haibane Renmei, jakoby oglądało się bardzo przyjemnie, ze spokojem. Tylko to wystarczyło aby przyciągnąć moją uwagę, jako że Haibane wspominam bardzo miło. I się nie zawiodłem. Trzynastoodcinkowa seria przedstawia przygody kupca Lawrence'a, który przypadkiem znajduje w swoim wozie dziewczynę z uszami i ogonem wilka. Okazuje się, że jest to 600-letni wilk Horo, który przybiera ludzką formę. Anime ukazuje czasem zabawne, a czasem dramatyczne perypetie obu postaci skupiając się w dużej mierze na procesie handlu w czasach średniowiecznych. Tym samym nie ma co liczyć na żadną akcję, walki na miecze, magię i inne bzdury. Większość serii stanowią dialogi, zarówno te rozwijające postaci jak i te wyjaśniające kwestie ekonomiczne. Przyznać muszę, że jako całość prezentuje się to świetnie, i od czasów Haibane Renmei nie miałem takiego maratonu podczas oglądania. Całość pochłonąłem w dwa dni, zniecierpliwiony ciągu dalszego, pragnącego poznać jak zakończy się historia Horo i Lawrence'a. Dużym plusem serii są występujące postaci. Choć po powyższym opisie pomysł może się wydawać oklepany, to jednak zarówno Horo jak i Lawrence mają bardzo unikatowe osobowości, bardzo ładnie łamiące większość znanych i oklepanych schematów, co też czyni anime naprawdę oryginalnym. Anime nie posiada jakiegoś szczególnego, większego wątku. Składa się na nie raczej kilka mniejszych historii obu postaci, które muszą sobie poradzić z trudnościami ze strony zarówno kościoła jak i handlu. Choć jestem pod ogromnym wrażeniem całości to mam dwie uwagi. Nawet będąc biegłym w języku angielskim miałem niemałe trudności w zrozumieniu wszystkich wyjaśnianych procesów handlowych. Nieraz zdarzało mi się czytać dane kwestie po trzy razy a i tak nie miałem 100% pewności czy aby rozumiem wszystko jak należy. Takie momenty pojawiają się w anime często, więc osoby mające większe problemy z językiem mogą się tym aspektem nieco zniechęcić. A może po prostu wynika to z faktu, że ekonomia to nie moja działka ;>. Druga sprawa tyczy się zakończenia, które nie jest wystarczająco satysfakcjonujące. Nie będę tutaj zagłębiał się w szczegóły co by nie spoilerować, ale mam wrażenie, że czeka nas drugi sezon (nie abym miał coś przeciwko ;>). Ogólnie polecam. Ogląda się niesamowicie przyjemnie, z ogromnym spokojem a zarazem pragnieniem poznania ciągu dalszego historii. Z całą pewnością jedno z lepszych anime jakie kiedykolwiek widziałem.
  22. Nie kwestionuję "filozofii" przeniesienia dwóch plików, ale po tym całym halo związanym z baterią pandory i wszelakimi brickami wolę się upewnić. Nie mam specjalnej wiedzy odnośnie softów ale z tego co mi wiadomo 3.71 M33-2 jest dość charakterystyczny (coś z kernelem?), dlatego wolę się w tym miejscu upewnić co by nie było potem niespodzianek.
  23. Pytanie odnośnie "Aktualizacja softu do 4.01 M33" Z opisu rozumiem, że aktualizacji można dokonać spod każdego softu zakładając, iż jest to CFW? Żadnej pandory czy co to tam nie potrzebuję? Czyli jeśli posiadam 3.71 M33-2 to mogę tego spróbować? No i przede wszystkim jakie jest ryzyko bricka tudzież innych problemów, nawet jeśli wszystko zrobię wg instrukcji?
  24. Suavek

    Co meczysz obecnie na PSP

    Ale dlaczego tylko na PSP? Przecież Takedown i Revenge na PS2 są o niebo lepsze. Dominator w moich oczach jest dopiero za nimi ;>. Także to zauważyłem ale w innym przypadku. Grając w Dominatora na PS2 jakoś szczególnie łatwo mi nie szło. Tymczasem jak zabrałem się za wersję PSP to skończyłem chyba tylko z trzema brakującymi złotymi medalami. A pozornie gra jest identyczna, nie licząc skopanych crashbreakerów, po których czasem łatwo się ze swoim wrakiem zderzyć. Może mniejszy ruch uliczny jest czy coś?
  25. Suavek

    Co meczysz obecnie na PSP

    Plask... 100 razy lepsze niż to całe przereklamowane Locoroco czy inne bzdety ;>. Jak dla mnie jeden z najlepszych tytułów na PSP, nawet jeśli jest to tylko nieco ulepszona konwersja z PS2. Ja natomiast odkąd dorwałem Super Robot Wars A Portable nic innego nie uruchamiam na PSP.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...