-
Postów
9 317 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
10
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Suavek
-
Współczuję ;> Zainwestuj w jedynkę - najlepsza ze wszystkich, kropka. Zaraz pewnie wyskoczy stado twierdzące, że to druga odsłona jest tą "naj naj" - owszem, ma świetną fabułę i atmosferę, ale jak dla mnie nie jest w ogóle straszna, a w dodatku jest zbyt prosta. Trójkę także polecam - fabuła nie powala ale klimat grozy i niepewności świetny. No i piękna grafika. Tutaj jednak wypada znać SH1 aby zrozumieć niektóre wątki. Czwórka w moich oczach (a także wg opinii innych osób) to najgorsza odsłona serii. SH Origins natomiast to tytuł na jeden raz w przeciwieństwie do pierwszych trzech odsłon. Ukończ serię lepiej chronologicznie, może Origins do tego czasu stanieje (~100zł nigdy bym za to nie dał).
-
Niiiiiieeeee... Na PS2 trzymajcie się od tego z daleka - gra działa dwa razy wolniej niż w oryginale na NGC. Już lepiej kupić siostrze GameCube'a niż aby miała przechodzić przez te męczarnie związane z potwornym frameratem na PS2.
-
Gurren Lagann "Who do you think I am?" ;>
-
Wiesz, takie Disgaea też można zaklasyfikować do tego gatunku. Mnie chodzi o to czy mamy tradycyjne RPG z walkami w systemie taktycznym, czy też podział na misje bez żadnej eksploracji itp?
-
To jak to w końcu jest, Wild Arms XF to typowy RPG czy też strategia turowa z jakimś podziałem na misje?
-
E, Joanna jest dobrze rozreklamowana i tyle. Nie jest to gra zła ale pod względem systemu pozostaje daleko w tyle za Disgaea i Final Fantasy Tactics. Paskudne postaci z wodogłowiem... To że jest grą stworzoną specjalnie dla PSP nie znaczy wcale, że automatycznie przewyższa wspomniane konwersje. System jest ubogi a sama gra prosta. Mnie osobiście znudziło po paru godzinach. Disgaea tymczasem przeciwnie, a i gra się o wiele przyjemniej niż na PS2. Grafika też bardziej czytelna. Osobiście uważam Disgaea za jeden z najlepszych tytułów na PSP. Jedyną przeszkodą na chwilę obecną jest jej cena, która uparcie nie maleje...
-
Ale to, że siódmy odcinek jest dobry wcale nie zmienia faktu, iż szósty także taki był ;>. Owszem, najnowszy odcinek świetny. Jedyne do czego bym się przyczepił to sam fakt istnienia tego całego kompleksu Cylonów, którego zniszczenie pozbawi ich możliwości regeneracji - okropnie naciągane.
-
Skończyłem właśnie oglądać piętnasty odcinek anime Tengen Toppa Gurren Lagann, czyli oficjalnie koniec pierwszego sezonu serii. Od dawna nie oglądałem żadnego anime oprócz Gundam 00 w czasie emisji. Miałem jakąś niechęć, preferowałem seriale itp. Jednak na próbę odpaliłem sobie odcinek Gurren Lagann i... wsiąkłem jak w bagno. Prawdę mówiąc nawet nie wiem od czego zacząć. Mimo przeolbrzymiej "odlotowości" tego anime po prostu nie mogę znaleźć odpowiednich słów na jego opisanie. Z całą pewnością jest to coś oryginalnego, niespotykanego. Mimo, iż Gurren Lagann można zaklasyfikować do gatunku mecha-action to jednak im dalej tym bardziej łamie wszelkie bariery. Mamy tutaj zarówno dużą ilość efektownej akcji, świetne sceny komediowe a także odpowiednią dawkę dramatu kiedy trzeba. Nie należy też klasyfikować serii do prostej sieczki, gdyż kreacja bohaterów, przedstawienie ich uczuć, wzajemnych relacji, stanu psychicznego oraz ogólna reżyseria prezentują się wręcz genialnie. W tym miejscu należy zaznaczyć, iż Gurren Lagann jest tworem studia GAINAX. A jak wiemy wiele ich produkcji prezentuje bardzo wysoki poziom. Krótko o fabule. W nieznanej przyszłości ludzkość żyje w podziemnych miastach, nieświadoma istnienia powierzchni. W jednym z takich miejsc mieszka młody chłopak - Simon, który żyje z wiercenia tuneli i poszukiwania skarbów. Pewnego razu natrafia on na tajemniczy miniaturowy świderek a następnie na tajemniczą twarz w skale. Także wraz ze swoim przyjacielem, Kaminą, próbuje on wbrew woli starszyzny udać się na powierzchnię. Pewnego razu do miasta trafia gigantyczny potwór o wyraźnie wrogich zamiarach, z którym walczy pewna dziewczyna. Simonowi udaje się uruchomić "twarz" skrytą w skale, która okazuje się miniaturowym robocikiem. Za jego pomocą Simon, Kamina, oraz nowo poznana Yoko pokojują przeciwnika i wydostają się na powierzchnię rozpoczynając zarazem szereg mniej i bardziej szalonych przygód. To w dużym skrócie. Anime nie jest monotonne i prowadzone jest bardzo zręcznie, bez specjalnych zastojów czy też wypełniaczy. Każdy odcinek jest inny i w każdym coś się dzieje. Powyższe określenie "szalone" jest też bardzo trafne, gdyż jak przystało na anime o super robotach prawa fizyki tutaj kompletnie nie istnieją, a dotyczy to zarówno elementów technicznych jak i zachowań ludzi. Nie wychodzi to jednak anime na minus, wręcz przeciwnie. Takie odgórne zamierzenie spowodowało, że anime ogląda się naprawdę przyjemnie, skupiając uwagę na ogólnych wydarzeniach i postaciach, nie zaprzątając sobie głowy bzdetami typu "jak on to zrobił? Przecież to takie naciągane i w ogóle". Na uwagę zasługują występujące postacie. Jest ich dużo i choć prawdą jest, iż większość z nich nie jest specjalnie kluczowa dla fabuły, to te pierwszoplanowe są naprawdę świetne. Simon to nasz typowy przypadkowy chłopak, który musi stawić czoło swemu przeznaczeniu. Kamina to ucieleśnienie "męskości" do granic swych niemożliwości. Yoko natomiast stanowi niezastąpionego kompana i przy okazji macha na lewo i prawo swoimi walorami. Brzmi oklepanie. I tak też jest. Różnica w porównaniu do innych anime polega na tym, iż te stereotypy zostały celowo uwidocznione. Jeśli postać ma być taka i taka to właśnie tak zostaje wykreowana bez zbędnego zagajania. Prawdę mówiąc nie wiem jak to opisać, ale chodzi o to, że o ile w innych anime zapewne bym marudził, iż "znowu cycata babka" czy "znowu nieśmiała nerdówa w okularach" to w Gurren Lagann widać, że twórcy sami zdawali sobie z tego sprawę i chcieli to jeszcze bardziej uwypuklić. Tym samym nie kryją się oni też z wszelkiego rodzaju fanservice'em w różnej postaci, który widz odbiera bardziej jako parodię niż element przyciągający. Część czytelników zapewne zniesmaczył już na wstępie fakt wspomnienia "mechów". Tu także parę słów uwagi, gdyż Gurren Lagann choć opiera się w dużym stopniu na Super Robotach to traktuje je zarazem z dystansem, wręcz wyraźnie parodiując dawne serie z lat 70tych. Mamy tym samym kompletnie nielogiczne ataki, gdzie mała dłoń robota zamienia się w gigantyczne wiertło, wykrzykiwanie wszelkich nazw, roboty się ze sobą łączą (Gattai !) i tym podobne. Ogląda się to naprawdę przyjemnie i nie ze względu na samą akcję ale po prostu ogólną efektowność i wykonanie animacji. W dodatku wspomniane elementy parodiujące powodują, że banan nie znika z twarzy. Kwestie audiowizualne także nie pozostawiają nic do życzenia. Muzyka jest świetna, ostra i świetnie dopasowana do akcji. Aż chce się posiadać wszelkie soundtracki. Kreska natomiast jest dość charakterystyczna ale zarazem ładna. Widać też często mieszankę stylów w zależności od sytuacji (szczególnie komediowe wstawki ale i nie tylko). Przede mną jeszcze 11 odcinków, które tworzą drugi sezon. Zakończenie pierwszego jednak wyraźnie pokazało, że to jeszcze nie koniec całości historii. Nieczęsto wyrażam się tak pozytywnie o anime ale to co zobaczyłem mnie po prostu powaliło. Nie zawaham się powiedzieć, iż jest to anime zasługujące na 10/10. Mam szczerą nadzieję, że dalsze odcinki nie będą prezentować gorszego poziomu. Nie pamiętam prawdę mówiąc kiedy ostatnio jakiekolwiek anime mnie tak wciągnęło, że oglądałbym kilka epów dziennie. Szczerze polecam - PURE AWESOMENESS. Na zachętę czołówka - http://www.youtube.com/watch?v=K2auMj5PFzI EDIT: Wow... po prostu wow... To chyba mój rekord. W jeden dzień obejrzałem 12 odcinków anime. Tym samym Gurren Lagann mam za sobą. Odlotowości tej serii nie da się opisać słowami - to trzeba zobaczyć. Dawno żadne anime mnie tak nie wciągnęło, że chciałbym oglądać odcinek za odcinkiem, podekscytowany oczekując ciągu dalszego. Mogę zabrzmieć jak maniak, osoba zaślepiona czy oczarowana, ale Gurren Lagann jak na swój gatunek jest anime genialnym. Choć były obecne pewne wady czy naciągnięcia to nie przeszkadzały one w oglądaniu (zresztą, które anime ich nie ma?). Tym samym na AniDB leci ocena 10/10 - należy się chociażby za przyjemność oglądania. Drugi sezon sprawia wrażenie nieco bardziej poważnego, szczególnie z początku. Dramat jest wszechobecny ale nie przeszkadza to serii w zaimplementowaniu charakterystycznych scenek komediowych. No i oczywiście chyba najlepszy element serii - genialne postaci. Nawet te drugoplanowe są bardzo charakterystyczne i pozostające w pamięci. Mimo ogólnego charakteru anime (olbrzymie roboty, dużo akcji itp.) to świetnie została oddana psychika postaci oraz uczucia im towarzyszące. Anime oddaje to o wiele lepiej niż nie jedna tradycyjna drama. Śmiało mogę polecić to anime każdemu. Nie zrażajcie się faktem, iż występują tu gigantyczne (mało powiedziane, ale to trzeba obejrzeć) roboty czy też jest sporo akcji. To anime jest świetną mieszanką gatunkową, które z jednej strony ogląda się bardzo przyjemnie i rozluźniająco a z drugiej prezentuje sobą naprawdę ambitnie wykreowany obraz. Z całą pewnością nie każdemu spodoba się przesadne naciąganie wielu elementów ale to z łatwością zostaje przyćmione przez ostateczny efekt. Naprawdę nie sądziłem, że jakiekolwiek anime mnie jeszcze zaskoczy - Gurren Lagann tego dokonał. Jeszcze raz polecam, warto.
-
No nie przesadzajmy. Konsola nie reagowała na nic, jakby się zawiesiła. A że krzaczków czytać nie umiem to przypuszczałem, iż może domaga się podłączenia bębenków. Gry odpalam z HDD, tytuły NTSC działają bezproblemowo bez jakiegokolwiek chipa. Zastanawiały mnie jednak kwestie czysto sprzętowe, czy kontroler współpracuje z PALowską wersją konsoli, czy też może jeśli już gra się odpali to i konsola wykryje urządzenie. Zresztą, mniejsza o to. Jeśli już bym wydawał kosmiczne pieniądze na grę muzyczną z kontrolerem to byłoby to Guitar Hero w pierwszej kolejności ;>.
-
Tak jak w przypadku zwykłego C&C - save'ów brak, tylko passwordy ;>
-
Blacka miałem i nie przypadł mi do gustu. Tzn. nie był zły ale oprócz faktu, iż eksplozje są bardziej efektowne niż zwykle w FPSach to nic mnie specjalnie nie zaskoczyło. Ukończyłem parę poziomów i się pozbyłem gry - wolę TimeSplitters ;> Tak jak Gosiek zaznaczyła, obie gry bardziej nadają się na handheldy. Z obiema też już miałem styczność i fakt - Puzzle Quest się świetnie nadaje do kilkuminutowej zabawy ale zarazem często potrafi frustrować gdy już na wstępie tracimy 50% HP przez combo przeciwnika. Kiedyś spróbowałem zagrać w pierwszą odsłonę ale prawdę mówiąc trochę przeraził mnie klimat rozgrywki i jej wykonanie (postaci, muzyka). Aczkolwiek w pełni się nie wypowiem gdyż ukończyłem grałem zaledwie parę minut. To w ogóle działa bez bębenka? Jakiś czas temu chciałem sprawdzić jeden tytuł serii ale otrzymałem statyczny obrazek po uruchomieniu, więc wywnioskowałem, że gra upomniała się o kontroler. Poza tym jak ma się sprawa z funkcjonalnością sprzętu z PALowską konsolą (bez chipa)? Gdyż zdaje się nie zostało to to wydane w Europie. Fakt, że i tak nie mam możliwości sprowadzenia takiego bajeru pominę ;>. Od siebie natomiast, gdyby ktoś także szukał dobrego tytułu "na chwilę", polecam wspomnianego przeze mnie wiele razy Rengou vs Zaft 2 Plus. Większość gundamowych mordoklepek/arcade'ówek niestety nie prezentuje specjalnie wysokiego poziomu. Ten tytuł natomiast bawi mnie już od ponad roku. Jest to połączenie gry arcade'owej TPP z mordoklepką w stylu deathmatch. W zwykłym trybie prowadzimy walki 2vs2 (lub inne, zależy jak sobie ustawimy, ale do czterech mechów) walcząc na różnych arenach dopóki któraś drużyna nie straci swojego paska "życia". Do dyspozycji mamy dziesiątki mechów (chyba dosłownie wszystko co choć przez chwilę pojawiło się w Gundam Seed i Destiny), z czego naprawdę każdym gra się inaczej. Problem "wyższości" jednych nad pozostałymi został rozwiązany w taki sposób, iż im lepszy robot tym więcej wspomnianego paska "życia" tracimy po zgonie. Tym samym nawet grając mięsem armatnim rozgrywka jest całkiem wyważona. Gra posiada także PLUS Mode, w którym wykonujemy całą masę różnorodnych misji. Te potrafią być naprawdę wymagające, szczególnie kiedy musimy samemu walczyć jednocześnie przeciwko trzem silnym wrogom bez możliwości zgonu. Jedno takie zadanie trwa z reguły 2-5min dlatego gra nadaje się do krótkiej zabawy. Osobiście polecam nawet osobom nie lubiącym gundamów (sam Seed Destiny nienawidzę ale gra mnie wciągnęła). Świetna muzyka (prosto z anime), przyzwoita grafika oraz świetny gameplay. Do tego możliwość zabawy z drugim graczem na split screenie (szkoda, że tylko jednym, świetnie by tu się nadawał multi-tap).
-
Poza Burnoutem nie lubię wyścigów, nawet arcade'owych. Amen ;>
-
Ja mam nieco inne pytanie. Poszukuję gry, która posłuży mi jako "odstresowywacz". Pozycji przy której nie będę musiał spędzać minimum 30min gry aby znaleźć kolejnego save pointa, a która zarazem nie będzie specjalnie pochłaniająca. Od razu zaznaczam, że wszelkie Burnouty i bardziej popularne mordoklepki mam za sobą. Uprzedzam też, że nie interesują mnie ani GoW (posiadam) ani DMC (szczególnie trójka - yuck), bo pewnie te tytuły by poleciały jako pierwsze w sugestiach. Nie abym narzekał na brak gier, sporo RPG czeka na ukończenie, ale ostatnio nie mam ani czasu ani nastroju na te gry (a wymagają one dłuższych sesji i większego skupienia) i chciałbym coś co włączę, pogram, odreaguję i wyłączę. Może ktoś ma jakieś faworyty, nawet wśród mniej popularnych tytułów? Do tej pory dobrze się sprawdzało Rengou vs Zaft 2 Plus, ale jestem na takim etapie, że misje zamiast pozwolić się wyżyć to jeszcze bardziej frustrują (nie ma to jak "wyrównana" walka 1vs3 na jednym życiu...).
-
Można po Polsku? Wnioskuję, że mowa o misji Chain Reaction. Leć w kierunku najbliższego punktu na mapie. Radar musisz zniszczyć kiedy Nagase zakończy odliczanie (rakietę najlepiej odpalić na 2-3 sekundy przed końcem). Akcję należy powtórzyć trzy razy, stale lecąc w kierunku najbliższego punktu. Jeśli tego nie zrozumiałeś to misja polega na tym, iż należy zniszczyć równocześnie pozycje radarowe. Na mapie są to cztery punkty tworzące okrąg. Każdy skrzydłowy zajmuje się jednym a Tobie pozostaje zawsze ten najbliższy (drugi od dołu jeśli dobrze pamiętam). Oczywiście nie możesz podlecieć do radarów zbyt wcześnie i krążyć wokół nich gdyż Cię wykryją. Gdy zniszczysz wszystkie cztery okręgi należy jeszcze rozwalić bazę i uciekające transportowce. A na przyszłość www.gamefaqs.com
-
Najnowszy odcinek bez wątpienia najlepszy w sezonie. Świetna reżyseria, sporo zaskakujących zwrotów akcji oraz mocno pchnięta do przodu fabuła. BSG w pełnej okazałości ;>
-
Od dłuższego czasu nie oglądałem żadnego anime. W przeciągu niemal roku z większych serii obejrzałem jedynie świetnego Gundam 00 i nic poza tym - jakaś niechęć. Wczoraj jednak coś mnie napadło i zabrałem się za oglądanie Gurren Lagann od Gainaxu. Na razie skończyłem pięć odcinków i jestem pod ogromnym wrażeniem. To anime jest niesamowite, świetnie wykonane, sprawiające, że wręcz chce się oglądać dalej i absolutnie się nie nudzi. Odcinki są ciekawe, przemyślane i zaskakujące. Gurren Lagann ma też zwyczaj śmiania się z samego siebie - wiele postaci to typowe stereotypy do swych granic i twórcy się z tym nie kryją. Czy jest to cycata ale interesująca Yoko, super-hiper-ultra-przesadnie-męski Kamina, przypadkowy i uczuciowy Simon, trzy odmienne siostrzyczki czy cała masa innych bohaterów. W innych anime taki fanservice automatycznie by mnie odrzucił, tutaj natomiast widz czuje, że twórcy doskonale zdają sobie z niego sprawę i na swój sposób to wykorzystują. Lagann samo w sobie jest niesamowicie naciągane, miejscami naiwne, nie mające sensu (laws of physics? what laws of physics?) ale ogląda się naprawdę przyjemnie. Otrzymujemy bowiem anime przygodowe z ciekawą gamą bohaterów oraz elementami Super Robot niczym z lat 70ych (Gattai !). Jak tak dalej pójdzie to będzie dla mnie hit ;>.
-
Aż czekam gdy się skończą co bym miał odrobinę spokoju ;> No ale gdy jeszcze miałem możliwość to pogrywałem sobie w Persona 3 FES. Nawet nie zauważyłem kiedy nabiłem 17h O_o. A gra się ledwo rozkręca... Valkyrie Profile 2: Silmeria poszło w odstawkę... żadna nowość w moim przypadku - większość gier, szczególnie rpg, jest u mnie pozostawiona w połowie lub 1/3. A potem człowiek nie może się przełamać by do tego wrócić, bo "fabuły" lub "systemu nie pamiętam" ;p A temat o grach PS2...
-
Plus zdaje się wymaga podstawowej wersji więc nie masz specjalnego wyboru ;>. Już od tygodnia próbuję podejść do tej gry aby ją w końcu ukończyć. Wczoraj był mały przełom - zaliczyłem całe dwie misje ;p. Wierzyć mi się nie chce jaka ta gra jest nudna. Niby MGS ale klimatu to to nie ma żadnego a rozgrywka jest denerwująca, monotonna i przypadkowa. No i to nieszczęsne sterowanie... Nawet fabuła nie jest specjalnie porywająca a o komiksowych przerywnikach nawet się wypowiadać nie będę (nieczytelne bazgroły imo).
-
Co nie zmienia faktu, że dopóki nie ukończysz misji to nic innego z konsolką nie zrobisz. Tymczasem niektóre zadania, szczególnie te późniejsze, mogą trwać nawet parę godzin. No i zawsze jest też kwestia nagłej przegranej, po której musimy przechodzić całą misję od nowa.
-
Nawet gdyby, to uważasz, że w obecnej formie jest to gra nadająca się na PSP? Poza domem nie pograsz gdyż musisz poświęcić większą ilość czasu na przejście jednej misji bez save'a. W chacie natomiast osobiście bym wolał zagrać wygodnie w wersję PC. Prawdę mówiąc już lepszym wyborem na PSP byłby Warcraft 2 - tego przynajmniej dało się normalnie zapisać w trakcie zabawy.
-
Persona 3 to jeden z ciekawszych jRPG w jakie grałem, i choć wieje od niego pewną monotonią to potrafi wciągnąć jak bagno. Obecnie męczę wersję FES i gdyby tylko czas pozwalał to bym siedział całymi dniami przy nim zapewne. Aktualnie co prawda jadę na "kopii" ale gdy tylko będę miał możliwość (brak karty) to sprowadzę sobie tytuł zza granicy - 35$ za taką gierkę to prawie jak darmo. Fabuła jest naprawdę ciekawa, wciągająca i nie dłużąca specjalnie. Gameplay można podzielić na element przygodowy, w którym jako student uczęszczamy do szkoły i utrzymujemy znajomości z ludźmi oraz na element typowo rpg, w którym łazimy po losowo generowanych lochach pakując nasze postaci i wykonując czasem jakieś questy. Choć chwilami rozgrywka robi się monotonna to ogólnie jest co robić, a fabuła prowadzona jest spokojnie, stopniowo. Ciężko w sumie opisać grę w kilku zdaniach ale osobiście polecam. Nie warto się też zrażać designem postaci oraz niektórymi pomysłami. Choć z początku krzywo patrzyłem na emo bohaterów strzelających sobie w łeb i walczące dwa razy większymi od nich broniami (Junpei) to potem się przyzwyczaiłem. Ogólnie utrzymywanie kontaktów z postaciami jest bardzo przyjemnym elementem rozgrywki, chwilami lepszym niż samo łażenie po lochach. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to to, iż czasem nie wiadomo, którą opcję dialogu wybrać aby trafić w gust osoby, z którą rozmawiamy (często te które wydają się być właściwe są złe i odwrotnie), ale to szczegół prawdę mówiąc.
-
Grałem na emulatorze w PSP i przyznać muszę, że sprawdza się wyjątkowo dobrze (sterowanie, gameplay, czytelność grafiki). Jednak boli fakt, iż gra oparta jest na passwordach, nie save'ach. Tym samym jeśli ktoś myśli o poważniejszej rozgrywce to jednak sugeruję wersję PC, którą dorwać można w pakiecie The First Decade. IMO lepiej wydać 80zł na całą kolekcję C&C niż 20zł na jeden plik PSP.
-
Ashka, sam narzekałem na ten element gry, kiedy to AI robi długie kombinacje wykorzystując stale fragmenty zlatujące z góry. Drażni to jednak tylko przez początek gry, kiedy nasza postać jest jeszcze słaba. Później wraz ze zdobyciem lepszych czarów jak i wzrostem doświadczenia gra staje się bardziej wyrównana a wielce oszustwa przeciwnika nie rzucają się jakoś szczególnie w oczy. Wtedy dopiero widać jak odpowiednie wykorzystanie zdolności naszej postaci ma duże znaczenie.
-
Współczuję... http://www.psxextreme.info/Ktra-gre-wybra-...psp-t53919.html
-
Z sąsiedniego tematu: Patapony do przejścia a potem Puzzle Quest. Pierwszą pozycję po ukończeniu już niezbyt chce się męczyć, PQ wręcz przeciwnie - świetna gra do której na pewno nie raz się powróci.