-
Postów
9 364 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
10
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Suavek
-
Mam podobnie. Za plecami mam TV i kanapę, a ja wolę od dłuższego czasu wszystkie sprzęty ogrywać na fotelu przed monitorem, tj. zarówno PC, jak i konsole, nowe i stare. TV odpaliłem ostatni raz chyba tylko, jak chciałem chwilę poskakać przy Fitness Boxing. Dla mnie o wiele większy komfort grania, tym bardziej, że przez średni wzrok granie z ekranem parę metrów od siebie wcale nie jest dla mnie przyjemne. Rozważam wywalenie tego TV w cholerę i zagospodarowanie miejsca inaczej, bo trzymać dla zasady to też nie ma sensu.
-
Kmiot, jak zwykle bardzo fajne, treściwe, przyjemne w odbiorze recenzje/opinie. Dużo się można dowiedzieć, czasem zaśmiać i łatwo odnieść do swego własnego gustu. Myślę, że każdy otwarty i myślący za siebie czytelnik jednoznacznie oceni, czy dana gra jest dla niego, czy też nie, bądź zrozumie podejście autora, nawet jeśli z jego opinią się nie zgadza. Bardzo lubię mechy, gry strategiczne, zagmatwane anime, dobrą muzykę, krótkie spódniczki , jak i poprzednie gry Vanillaware, dlatego 13 Sentinels teoretycznie powinien mi się spodobać. No ale do Visual Novel mam stosunek specyficzny, bo muszę mieć na takowe zwyczajnie czas i ochotę. Dlatego trochę odkładam przejście Sentinelsów na odpowiedni moment. Zobaczymy. Szkoda, że tak mało w tym strategii, bo z okładki i trailerów ciężko jednoznacznie ocenić, ile tego gameplay'u faktycznie tam jest. mdr /s Ale poważnie, pisz dalej i więcej.
-
Trzeba... Wierz mi, nic nie tracisz.
-
Zakupiłem Diablo Prime Evil Collection - trójka z dodatkami oraz odświeżona dwójka kosztują obecnie w promocji razem 82zł. Nie wiem, jak wydajność na Switchu, ale jakoś się przeboleje. Duke Nukem 3D - 20th Anniversary Tour również wziąłem za 8zł. Na początku się zraziłem sterowaniem, ale po zmianie kilku opcji oraz - nie ukrywam - Auto Aim (jak w oryginale) gra się znacznie lepiej i może nawet pogram w to więcej, niż przypuszczałem. A Duke'a ograłem na wszelkie możliwe sposoby i w różnych edycjach. Ta gra się nigdy nie nudzi. Nie podobają mi się jednak nowe głosy nagrane dla Duke'a. Również musiałem przełączyć na oryginał. Fajna sprawa z przełączaniem grafiki jednym przyciskiem.
-
Wiem, że gry z muzyką dla mangozjebów mało kogo tutaj interesują, ale przy okazji odświeżenia sobie Wai Wai Party stwierdziłem, że to jest chyba moja ulubiona gra Switch-Exclusive. Przy tym żałuję, że jest to Switch-Ex, bo chciałbym grę również na PC. Ale ogólnie jestem pod wrażeniem struktury gry. Wszystko zdaje się dopracowane i względnie przemyślane, a do tego stale aktualizowane. Gra motywuje do zabawy całym mnóstwem bonusów, unlocków, zadań oraz customizacją. Utworków nawet bez DLC jest sporo, lepszych i gorszych, a każdy z nich to swego rodzaju "odlot", bo niektóre efekty wizualne same w sobie wywołują drobny zachwyt. Aż się chce powtarzać, odkrywać przy tym ukryte "nutki", przynajmniej dopóki oczy nie zaczną łzawić. Jedyny mankament, choć dyskusyjnie, to ilość i cena DLC. Jak odpaliłem wczoraj sklepik, to przestałem liczyć ile tego jest. Każdy pakiet DLC zawiera 10 utworków i jakieś dodatki do customizacji, ale bazowy koszt jednego, to 60zł. A wiadomo, że promocje w eShopie są skromne i niewielkie. Najgorsze, że nie znając japońszczyzny ciężko stwierdzić bez YouTube'a, czy dany pakiet nam się spodoba, czy też nie. Ja kupiłem tylko kilka Vocaloidów, bo akurat te utworki znałem i chciałem. Także WWP to chyba najgłośniejsza gra na Switcha, jaką posiadam. Normalnie niektóre gry przy największej głośności często są dla mnie w wersji handheld i tak za ciche. Tutaj czasem wręcz trzeba nieco przyciszyć. Dla mnie plus, szczególnie, że to gra muzyczna.
-
Tja, nie... Perfidne żerowanie na nostalgii przez scenarzystów, którzy najwyraźniej sami nie wiedzą, co robią. Już nie mogę się doczekać materiału RLM o S3, bo pożywkę mają zacną. Reszta bez większych zmian względem S1 i S2. Widać, że kręcone to było w tym samym czasie. Atmosfera ta sama, głupot cała masa, postacie nowe i stare antypatyczne. W dodatku całość zbyt nachalnie próbuje nawiązać do kinówek z załogą TOS. Toż Lower Decks o wiele lepiej takie sceny odegrał. Przy tym efekty specjalnie strasznie sztuczne - widać mocno, że komputer. Tymczasem podobne sceny z użyciem prawdziwych modeli (np. w doku) w wiekowych kinówkach wypadały o wiele lepiej. Dalej, ja rozumiem, że aktorzy już starzy, ale trochę niepotrzebnie podkreślają ich wiek na każdym kroku. Mniej i bardziej subtelnie. Rafi niech no szybko zginie... Po co ona w tym serialu, to ja nie wiem... Oby nie chcieli odnawiać jej związku z Seven, bo kompletnie z dupy to było. Ogólnie po raptem jednym odcinku odnoszę wrażenie, że będą chcieli zrobić "przekazanie pałeczki" kolejnej "nowej generacji". Nie wiem, może Enterprise-G z jakimiś nowymi bohaterami wprowadzonymi w Picardzie plus Seven of Nine gdzieś tam przy okazji jako komandor? Nie zdziwię się... Oby bez syna Picarda. Z ciekawostek, dużo okrętów ze Star Trek Online znów wkomponowali, co akurat mi się podoba, bo tamtejsi designerzy zasługują na uznanie, więc fajnie, że niektóre projekty będą "kanoniczne". Widać np. Enterprise-F na jednym z ekranów, jak i Voyager-B. Z dziwadeł, to te okręty obcych na samym początku w STO należą do gatunku Elachi, czyli tych obcych "grzybów" z Enterprise, jednak w serialu okupują je jacyś nowi kosmici. Czyli pewnie scenarzyści wzięli po prostu już gotowe modele i niskim kosztem wepchnęli je do serialu jako coś nowego.
-
- Pokaż poprzednie komentarze 4 więcej
-
Boże jedyny jak ja zazdroszczę. Ja nie mam L4 (własna działalność), a oprócz kota, psa i świnki morskiej mam 3 dzieci i żonę-mendę, czynniki te skutecznie uniemożliwiają dojście do siebie w czasie oczywiście prawdziwej choroby... @Suavek jesteś w niebie i nie traktujesz tego dostatecznie poważnie!
-
@Shankor, niestety ten jeden dzień L4 to mocno wymuszony "luksus" przed powrotem do szarej rzeczywistości i nadzoru nad niepełnosprawnym ojcem-psycholem, przez którego właśnie nie jestem w stanie dojść do siebie już od tygodnia i przez którego zacząłem brać środki na uspokojenie. Dziś zostawiłem go samego sobie i olałem robotę, żeby dojść do siebie i trochę odreagować, ale od jutra powrót do "normalności", choroba czy też nie.
@Tokar, wypraszam sobie, nie zniżaj mnie do takiego poziomu. Steam Deck na pierwszym planie.
-
PeCetowe zakupy na konsoli. Wait, what...? Spontaniczne zakupy są najlepsze najgorsze... Mam awersję do Battle.netu/Blizzarda/Activision, przez co nijak miałem ochotę inwestować w wersje PC Diabolo, tym bardziej, że żadnym fanem nie jestem. Rozważałem zakup u Sony, ale koniec końców stwierdziłem, że będzie lepiej do pogrania w łóżku, nawet jeśli konsolka nie podoła przy większej zadymie. W ogóle odpalam D2 a tam... opcje graficzne Kurcze, czy konsolowcy sobie poradzą z tak "skomplikowanymi" sprawami...? Z tym Duke Nukem nie wiem, co mi odbiło... Ale tak się kończy myślenie "no bo tylko 8zł..." Nie cierpię grać w multiplatformowe FPSy na padzie. W tym przypadku nie wiem, czy to ta niesławna wersja Gearbox, czy po prostu urok konsol, ale mam wrażenie, że Duke porusza się, jakby się ślizgał po lodzie. Także nie wiem, czy mi się wydaje, ale na domyślnym poziomie trudności wrogowie są jakoś bardziej wytrzymali, niż pamiętam. Ogólnie nie sądzę, żebym przechodził to na kąsoli w całości, ale może sobie po prostu od czasu do czas L.A. Meltdown przed snem zagram. Assault Android Cactus+ już jakiś czas temu kupiłem, choć również mam go na PC. Bardzo polecam - uroczy i przyjemny twin-stick shooter.
-
Nic nie zobaczysz. Pierwszy odcinek-dwa drugiego sezonu też były obiecujące, a co było dalej każdy wie... Poza tym RLM w którymś swoim materiale świetnie pokazali, że te wszystkie pozytywne recenzje i komentarze Picarda, to nic innego, jak boty i/lub opłacone masówki. Scenarzyści w S3 są ci sami, co w poprzednich. Jeśli znowu każdy odcinek wpadnie w inne łapska, to jak był, tak dalej będzie niekonsekwentny bajzel.
-
Gra Nintendo-exclusive chodząca na Switchu w 60fps, sprzedawana za 150zł w wersji pudełkowej na premierę? Ale jak to? Trafiłem do jakiegoś świata alternatywnego, czy jak? Nigdy nie grałem w żadnego Metroida. Trochę kupuję w ciemno w tym przypadku, ale gra wygląda ciekawie, więc może czas najwyższy. Bo rozumiem to nie platformówka, a przynajmniej nie w takim stopniu, co wersje 2D? No i niech ta konsola się wreszcie na coś przyda.
-
Nie, to tylko wymysł TAS, zapewne żeby nie musieli rysować czegoś nowego. Bo cały serial to ciągłe powtarzanie tych samych animacji. Przy okazji, chyba w piątek premiera S3 Picarda. Mimo wszystko ciekaw jestem, jak mocno to spierdolą tym razem.
-
Kończę powoli rozbudowę bazy (właściwie to 3/4 struktur buduje się dopiero w endgame), co samo w sobie jest rozwleczone i przyblokowane niespełna dobowymi cooldownami. Fajnie się stawia nowe budowle i fortyfikacje, szczególnie, że mamy w tej kwestii niemal pełną swobodę. I wydaje mi się, że na tym etapie sobie już grę odpuszczę, bo wszelki lepszy ekwipunek zdobywa się właściwie wyłącznie z trybu CO-OP/Survival. Easy i niektóre Normal można jeszcze pograć solo, nawet z rangą S, co samo w sobie jest fajnym wyzwaniem, ale fioletowe i złote dropy to już Hard i Extreme. Na grind multiplayera ochoty nie mam specjalnie, zaś większość pozostałych achievementów to jakieś serio chore wyzwania wymagające dziesiątek, jak nie setek godzin rozgrywki i żmudnego grindu... Szkoda czasu. No ale tak jak powyżej, za te 20-kilka złotych przegrałem ponad 70 godzin, dużo ponad tryb story, co jak najbardziej uznaję za plus. Szkoda, że gierka powstała i wydana została w takich przykrych okolicznościach. Durny i naciągany spinoff, ale jednak nieźle zrobiony. Był tu potencjał, pomimo tematyki i asset-flipu z MGS5. Cóż, i tak jestem serio zdziwiony, że serwery jeszcze działają, jak i powtarzane są stale różne eventy. Ciekawe, jak jeszcze długo, bo dwa dni temu się przekonałem jednak, że to jest always-online i ni chuchu singla się nie pogra, jak net lub serwer gry nawali.
-
Na SouthParkStudios już nie wrzucają?
-
https://www.instagram.com/p/Coh6YkJNuJk/
-
Save Room - Organization Puzzle (PC) Krótka, prosta, pierdołowata gra logiczna do zagrania w oczekiwaniu na Resident Evil 4 Remake. Tytuł to nic innego, jak organizator ekwipunku inspirowanego RE4. Sporo odniesień (duh...), proste osiągnięcia, raptem 40 poziomów. Pogłówkować trzeba jedynie z kombinacją przedmiotów i ich zastosowaniem w odpowiedniej kolejności. Satysfakcjonujące, niedługie, do przejścia w godzinkę i zapomnienia. Można obecnie kupić za parę złotych w jednym z bundli na Fanatical.
-
Teraz czytam newsa. To nawet nie są nowe postacie, ani nic praktycznego, tylko JPGi. I to odmienne w zależności od gry. Ciekawe, na ile to wycenią osobno. Na PC pewnie od razu znajdą sposób na dodanie własnych portretów. Ogólnie kolejne bzdurne i niepotrzebne DLC w stylu Atlusa.
-
Numer o handheldach, albo właśnie wydanie o konkretnej ich generacji brałbym bez zastanowienia, nawet chętniej niż Pegasusa. Ale mając na uwadze, jak gry na handheldy były traktowane nawet w czasach świetności (mini recenzje, czasem po kilka na stronę z tego co pamiętam), to nie sądzę, żeby to przeszło. Ale prawda, PSP i poniekąd DS całkowicie zastąpiły mi siódmą generację konsol (tą szaroburą). Skizo.org jak najbardziej się pamięta. A Pegasus Extreme sobie zamówiłem okładkę z Duck Hunt. Ładna, kolorowa, sama gra ikoniczna, charakterystyczna dla konsoli. Okładki Contra i Mario niby również rozpoznawalne, ale w pierwszym przypadku nie podobało mi się na okładce to "Player Select", zaś druga jest mało atrakcyjna estetycznie z tym przerośniętym Marianem i lewitującymi platformami (plus nie jestem fanem Mario).
-
"Remaster" Etrian Odyssey 1-3 na Switcha i PC w czerwcu. Tylko Atlus standardowo "trochę" przesadził z ceną... https://store.steampowered.com/bundle/29538/Etrian_Odyssey_Origins_Collection/ 160zł sztuka za "remaster" gry z NDS... Pakiet trzech gier za 320zł też wcale bardziej nie kusi. Kupi się kiedyś przy dużej obniżce pewnie. Ale przyznam, że teraz cicho liczę na kolejne porty/remastery gier z NDS/3DS.
-
Głupi wciągnąłem się w tego potworka na całego... "Fabułę" skończyłem. Recka w osobnym temacie. A jednak pomimo tego gram dalej. Zdradliwy jest ten schemat ciągłego rozwijania bazy i technologii. Nawet sobie pogrywam odopwiednik Horde Mode samemu (w multi raczej na nikogo się nie doczekam) i emocje są niczego sobie - planowanie, fortyfikacja, właściwa walka. Do tego standardowe dla MGS5 zbieractwo w postaci rzadkich broni, zwierząt itp. Całość oczywiście w typowej dla "Live-Service" otoczce, z odrobiną dopaminy przy otwieraniu epickich i bardzo rzadkich paczek z nagrodami za misje. Rozwój postaci też niczego sobie, a odblokowane później sub-klasy fajnie urozmaicają zabawę. Choć ja się trzymam głównie Scouta ze względu na manię zbieractwa oraz Stealth Cammo. Wspominam głównie dlatego, że gra serio nie jest taka tragiczna, kosztuje niewiele (zarówno PC jak i konsole między 20-30zł), a gdzieś tam czuję, że lada moment Konami może postanowić wyłączyć serwery, a wtedy pewnie nawet singla się już nie odpali. Dlatego ja pogram, póki mam jeszcze ochotę, bazę rozbuduję, bo jest z tego frajda, może parę osiągnięć jeszcze wbiję i z czasem zapomnę.
-
Ale jaja. Akurat, gdy TAS się zaczął w minimalnym stopniu poprawiać, to się zakończył. Nie żebym płakał, ale faktem jest, że dopiero jakoś z drugim sezonem poziom odcinków, a raczej scenariuszy, nieco się poprawił. Więcej czuć TOSa, a mniej głupawej bajki dla dzieci. Niemniej jednak seans łatwy nie był, szczególnie przez horrendalną oprawę audio. Ja rozumiem, że inne czasy, że wtedy bajki i seriale takie były, ale mimo wszystko ciężkostrawny twór. Dla fana ST jednak jest kilka "ok" momentów, aczkolwiek niedużo. No i raz jeszcze całość skupia się tylko na głównym Trio, a postacie typu Scotty, Sulu czy Uhura oddelegowano na dużo dalszy plan. No i ciężko to uznać za kanon, bo głupot jest mnóstwo. Od pól siłowych zastępujących kombinezony EV, po Enterprise latającego Warp 18. A to tylko pierdoły bez spoilerów, bo te wynikające z fabuły są dużo bardziej absurdalne.
-
Ludzie jeszcze śledzą/czytają "duże" strony o grach? Why...? Realia są chyba znane każdemu. Teraz jak chcesz poczytać o czymś innym, niż kolejny "megahit" wielkiego studia, to trzeba sobie dodać do zakładek strony i kanały niszowe, plus jakieś stronki z opiniami graczy. Ja np. jako mangozjeb z przyzwyczajenia śledzę Siliconera - https://www.siliconera.com/review-chained-echoes-is-a-love-letter-to-classic-jrpgs/ A mnie się dziwią czasem, że chce mi się rozpisywać elaboraty o niszowych gierkach na jakimś forum internetowym... EDIT: Skoro jesteśmy przy mało znanych, niszowych indie jRPG, to za 5zł można kupić (m.in.) dobrze oceniany Cosmic Star Heroine - https://www.fanatical.com/en/pick-and-mix/build-your-own-very-positive-bundle-3 (wyraźnie inspirowany Chrono Triggerem).
-
Metal Gear Survive (PC) Ja chyba mam jakąś dziwną słabość do gier średnich i przeciętnych. Czasu niewiele, mógłbym grać dosłownie w cokolwiek innego, w tym obiektywnie lepsze współczesne tytuły i nowości, ale zaintrygowany jednym przypadkowym filmikiem na YT sięgnąłem spontanicznie po Metal Gear Survive, znanego również pod określeniem "profanacja serii" i dziesiątkom podobnych. Krótka piłka - jeśli jesteś jedną z tych osób, dla których Metal Gear i Kojima to świętość, w którą gra się dla fabuły, intrygi, bogatej gamy zakręconych postaci i bossów, zaś Metal Gear Solid V uważasz za słabe ogniwo serii, to Survive i dalszy tekst możesz sobie śmiało odpuścić. Żadna nowość, ale to NIE jest Metal Gear. To tylko gra na silniku Fox Engine wykorzystująca elementy serii jako pretekst do stworzenia survivalowej gry akcji. Jeśli ten fakt komuś nie przeszkadza, a do tego jest w stanie przymknąć oko na okoliczności związane z (fuc)Konami, Kojimą, jak i samym faktem wykorzystania marki do stworzenia dziwnego spinoffu, a do tego gameplay Metal Gear Solid V przypadł mu do gustu, to Metal Gear Survive nie jest wcale taki zły, jak go malują. I prawda jest taka, że jaki by Survive nie był, jak i okoliczności towarzyszące jego powstaniu, to wciągnąłem się w grę BARDZO mocno. Bardziej niż się spodziewałem. Choć w tytule jest "Metal Gear", to nie ma co się rozwodzić nad fabułą. W dużym skrócie - magiczne portale, nanomaszyny synu, niby-zombie, podróże w czasie i światy równoległe. Historyjka jest słaba, głupawa, żenująca, napisana gorzej niż przeciętny fanfic dwunastoletniego pseudo-fana. Największy jej plus, to że nie jest jakaś rozległa, bo ani cut-scenek, ani dialogów nie ma tu dużo. Całość jest tylko pretekstem do dalszej eksploracji. I dobrze. Więcej bym nie zdzierżył. A gameplay to nic innego, jak lekko zmodyfikowany Metal Gear Solid V, na lepsze i gorsze. Oczywiście z domieszką tytułowego Survivalu, czyli pozyskiwaniem surowców, dbaniem i wyżywienie, zdrowie itp. Mamy swoją bazę wypadową, którą z czasem możemy (względnie swobodnie) rozbudowywać o nowe budynki i fortyfikacje. Zbieramy surowce, nowe schematy i technologie, bronie, rozwijamy umiejętności postaci itp. itd. Silnik MGS5 sprawdza się tu bardzo fajnie i wbrew temu, co pokazało swego czasu bardzo dużo prześmiewczych materiałów filmowych nie wystarczy tylko postawić płotu i dźgać zombiaki dwoma uderzeniami włóczni. Jest trochę skradania, jest fajne poczucie postępów, jak z prostej procy z czasem przechodzimy w prawdziwą broń palną. Walka wręcz jest mocno rozwinięta, mamy proste combosy i ciosy specjalne. Na szczególny plus udźwiękowienie, bo zabijanie i rozczłonkowywanie zombie jest zdumiewająco satysfakcjonujące. W Metal Gear Solid V grałem skradankowo + no-kill (tj. minimum), więc nie miałem okazji wykorzystać porządnie większości broni palnej i ekwipunku. Tutaj mogę się wreszcie wyżyć. Całość jest mocno schematyczna, nie ma co się oszukiwać. W dodatku niestety tereny, które zwiedzamy są bardzo monotonne, a przeważającym kolorem na ekranie jest brąz i szarość. Jednak to też nie tak, że Konami wzięło MGS5 i tylko dokleiło zombie. Szczerze można w grze znaleźć dużo ciekawych nowości, smaczków, dodatków, a niektóre tryby rozgrywki oraz multiplayer naprawdę sprawiają wrażenie stworzonych z głową. Raz jeszcze - hardcorowi fani MGS będą raczej zniesmaczeni. Ja jestem już stary i nie mam czasu i ochoty płakać nad profanacją marki i wolę skupić się na właściwej rozgrywce dla relaksu. I w tej kwestii Metal Gear Survive dostarczył mocno, bo niemal każdą wolną chwilę w ostatnich tygodniach spędzałem przy grze i miałem trudności, żeby ją wyłączyć. Wspomniany schemat uzależnia, zawsze znajdziemy coś, co można w grze zrobić, nawet jeśli jest to tylko szybki wypad po garstkę surowców. Plus trochę nostalgia robi swoje, bo z czasem można odblokować w bazie stację radiową, zaś na pustkowiach w różnych miejscach ukryte są kasety magnetofonowe z utworami różnych gier Konami, w tym także poprzednich Metal Gearów. Naprawdę fajnie było czasem wrócić z ciężkiej ekspedycji, na resztkach zdrowia człapiąc obładowanym powoli do bazy, żeby wreszcie w oddali usłyszeć Snake Eater, Calling to the Night, albo Heavens Divide, lub mnóstwo innych. Czyni to nawet sam pobyt w bazie dużo przyjemniejszym, łechcąc odpowiednie miejsca w mózgu wspominając dużo lepsze gry. Ukończyłem fabułę, ale z grą się nie rozstaję jeszcze, bo tak naprawdę endgame dopiero się rozkręca. Dalej sobie będę rozbudowywał bazę, zdobywał kolejnych rekrutów oraz nowy ekwipunek, od czasu do czasu odpalając sobie swego rodzaju tryb horde. Tj. o ile nie wyłączą wkrótce serwerów, bo gra swoje lata ma, Konami jest jakie jest, a całość jest always-online z niestety kilkoma perfidnymi ograniczeniami, na które solucją są oczywiście mikrotransakcje... Chodzi głównie o sloty oraz trochę kosmetyki, nic co by nas faktycznie ograniczało podczas zabawy. Jeszcze kilka lat temu pewnie sam bym się od MG Survive mocno odbił. Jak niedawno z ciekawości sprawdziłem swoje posty sprzed kilkunastu lat na tym forum, np. na temat Portable Ops, to jechałem grę za to, że Konami przerobiło serię na Pokemony, czy coś takiego (zbieranie żołnierzyków). Teraz mam już na to wyrąbane. Nadal cenię sobie Metal Geara i chciałbym prawdziwego powrotu do serii, ale jeśli chodzi o sam gameplay, to Survive jest "ok". Piszę względnie pochlebnie o tytule, ale to mimo wszystko takie 5-6/10. Ot po prostu fajne 5-6/10, szczególnie biorąc pod uwagę, że gra kosztuje 20-30zł zarówno na PC, jak i konsolach. Nie powiem "polecam", ale myślę, że z otwartym umysłem można dać grze szanse. Harvest Gear Valley