-
Postów
9 364 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
10
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Suavek
-
Najlepsze w tym Picardzie jest to, że Enterprise F jest oficjalnie kanoniczny. Lubię ten design i jego historię. Star Trek Online się zeszmacił, ale sentyment z dawnych czasów pozostał. Polecam lekturę na temat tego, jak powstał. W komiksie Picard Countdown również poświęcili mu kilka stron. Nie robię sobie jednak nadziei na to, że sam S3 będzie w jakimkolwiek stopniu dobry. Widać nacisk na nostalgię i widowisko. Mogą być dobre momenty, ale na pewno coś spierdolą. Przypuszczam, że znowu w zwiastunie pokazali co ciekawsze momenty, a sam serial będzie debilny i naciągany, plus na pewno zepsują jakieś znane i lubiane postacie. I nadal nie rozumiem, co tam robi Rafi. Discovery jeszcze nie skasowali? Nie wiem jakim cudem. Ta świnka w zwiastunie to Tilly? Co to się z nią stało? :\ Chcą teraz na siłę faworyzować grubasów, czy co?
-
P4G już jest na Steam od dawna, więc nijak pasuje do info o dacie premiery gry. Nie doszukiwałbym się drugiego dna. P3P na Steam na pewno się pojawi. Chyba nawet było to oficjalnie potwierdzone, razem z P5R. Mam tylko nadzieję, że cena P3P będzie na poziomie P4G, nie wyższa. Ale z Atlusem to nigdy nic nie wiadomo.
-
Jeśli usunę jakiś element odzieży z ekwipunku, to rozumiem nie będę miał do niego dostępu przy customizacji w garderobie, tak? Chociażby dlatego trzymam pewne itemy. Resztę przerabiam na materiały, albo sprzedaję, ale i tak najpierw przed usunięciem patrzę, czy nie wpadł mi jakiś rzadki/dobry item, albo Iconic. Pośród Junk Items też zdarzają się bardziej wartościowe, jak np. biżuteria warta kilkaset $. Poza tym ja tak gram w RPGi. Jestem jedną z tych osób, która ostatniego bossa rozwala z ekwipunkiem pełnym itemów, których nie chciałem używać "bo kiedyś może być bardziej potrzebne". A screen powyżej to nie mój ekwipunek, tylko bug - te wszystkie itemy mi wpadły w takiej ilości same w mieszkaniu V. Nie wiem dlaczego i czemu aż tyle.
-
Po blisko dwóch latach zmobilizowałem się i wróciłem do Cyberpunka na PC. Ciekawe, na jak długo. Kilka godzin zeszło mi na przydzielenie skilli na nowo, bo najwyraźniej kolejne patche tyle pozmieniały, że zasadny był kompletny reset. Oczywiście zanim połapałem się w ekwipunku co i jak, to myślałem, że oczopląsu dostanę. Szkoda, że nie ma dobrej metody sortowania, albo oznaczania konkretnych przedmiotów. Niejeden MMO ma bardziej przyjazne UI w tej kwestii. Już przez same sortowanie ekwipunku myślałem, że zrezygnuję, tym bardziej, że z posiadanej odzieży można robić wdzianka, więc warto je zostawić. A nie obyło się bez dziwnych bugów. Np. w mieszkaniu V obok garderoby leżało z jakiegoś powodu mnóstwo identycznych itemów. Nie wiem po co, i dlaczego. Oczywiście prawie nic z gry już nie pamiętam. Nie pamiętam postaci, kim byli, a jak pojawiają się jakieś nowe twarze, które V rozpoznają, to nawet nie jestem w stanie stwierdzić, czy faktycznie w jakimkolwiek momencie już je wcześniej poznałem, czy nie. Dokończyłem mimo tego zaczętą misję, pchnąłem nieco fabułę do przodu, a teraz mam po prostu ochotę pobawić się trochę w piaskownicy i porobić zadania poboczne. Trochę bez sensu tak grać pewnie, bo może powinienem zacząć od nowa, ale szkoda mi tych spędzonych przy grze godzin. A coś czuję, że to nie będzie moje jedyne przejście gry. Bo jaki CP by nie był, to nadal uważam, że to bardzo dobra gra, nawet jeśli niedopracowana i pełna błędów nawet po latach. Przejdę pewnie ponownie, jak kiedyś ulepszę PC (obecnie niestety ustawienia średnie i około 40-50fps), albo przejdę wersję PS5 (choć nie cierpię grać w FPP na padzie).
-
Na Steam jest promocja -39%. Gra z kompletem utworków kosztuje niewiele więcej, niż pojedynczy pakiet DLC na Switchu.
-
Skorzystałem, dzięki bardzo.
-
Przez pryzmat czasu jak oceniacie gierkę? Na Steam jest promocja za 25zł, lub bez DLC za 21zł -https://store.steampowered.com/app/1038810/GOD_WARS_The_Complete_Legend/ Działa na Steam Decku. Opinie czytam są mocno mieszane i mimo ceny nie wiem, czy brać zakup pod uwagę, tym bardziej, że wiele osób skarży się na grind.
-
Zakupy CeDePRojektowe. Czyli: wspieramy rodzime "megakorporacje"... Gierki do ogrania na PS5 kiedyśtam, skoro upgrade jest/będzie za darmo. Niby mam je już na PC, z czego ponad 50h w CP2077, ale co tam. W sumie kupione w dobrym momencie, bo teraz ich ceny pewnie będą rosnąć, nie maleć. Materiały promocyjne Książki były tanie, ale do artbooków mam słabość, a ta druga pozycja kosztowała raptem kilka złotych, więc mała strata nawet jeśli faktycznie okaże się słaba i napisana wyłącznie pod premierę 2077.
-
No dzięki... Can't unsee... Ogólnie nie planuję grać w "AAA" na Decku, bo od tego mam stacjonarkę i/lub konsole, ale np. na jednym ładowaniu spokojnie pograłem kilka godzin w Miku, Tetris Effect, emulator PS2 i FF3 i jeszcze mi zostało 20% baterii, więc na mój gust dobry wynik. Po prostu spodziewałem się, że będzie gorzej po pierwszych recenzjach.
-
Chciałem jakąś grę z backlogu na Steam Decka. Coś prostego, do grania krótkimi partiami, do czego nie będzie ciężko wrócić po dłuższej ewentualnej przerwie. Padło na Final Fantasy III w wersji 3D, czyli port z DS/PSP. Choć mam słabość do starych jRPG, to FF3 na razie mnie nie porwał. Nie znam oryginału, ale ta wersja jest bardzo dziwnie zrobiona. Gra daje dostęp do lokacji, gdzie wrogowie rozwalają nas jednym uderzeniem i bardzo słabo wyjaśnia, gdzie należy się w danej chwili udać. W dodatku nie oferuje na początku nic szczególnego w kwestii rozgrywki i sprowadza się właściwie tylko do spamowania ataku, bo czary są ograniczone. Oczywiście walki losowe co dwa kroki na porządku dziennym. Pierwszy Final Fantasy (grałem w wersję PSP) był naprawdę świetną grą i nie pamiętam, żeby był aż tak toporny, jak trójka. Zobaczymy, jak będzie dalej, ale na razie szału bez. Sama wersja 3D też nieszczególna, do tego z blokadą 30fps.
-
Z cyklu "post z dupy po piwie" Nie podoba mi się dźwięk po wciśnięciu przycisku power. Nie wiem, czy da się to zmienić, ale domyślny brzmi jak chińska gierka elektroniczna z bazaru sprzed 30 lat. Ale im dłużej trzymam SD w rękach, tym bardziej podoba mi się jego design. Z jednej strony prosty, z drugiej elegancki. Zdjęcia tego nie oddają. Porządny sprzęt dla prawdziwych menszczysn, którego nikt nie będzie się wstydził. I chyba gram w jakieś gówniane, mało wymagające gierki, bo mam wrażenie, że bateria trzyma bardzo dobrze, choć jasność i głośność mam wysoko.
-
Akurat ten Dash Mode to dobra zmiana, biorąc pod uwagę długość korytarzy i ogólną ich monotonię. Ja akurat wybierałem sobie inne zdolności i do tego skilla Milady z Dashem nie dotarłem, to całą grę postać mi się ślimaczyła. Walki w SH2 są już i tak bardzo szybkie, szczególnie po odpaleniu Rush w odpowiednim momencie. Szkoda, że tego High-Speed Battle Mode w SMT5 nie wprowadzili... Od razu byłaby przyjemniejsza gra... Ogólnie spoko zmiany, ale niestety za późno. "Damage is done" i gra, choć fajna, opinie ma już wyrobioną.
-
Chciałbym po dwóch latach wrócić do gry, ale mam oczywiście problem, bo po takim czasie mało już pamiętam. Mógłbym zacząć od nowa, ale szkoda mi ~50h. Rozważam w związku z tym wersję PS5. Na pewno będzie ona wyglądać i działać lepiej, niż wyciągnie mój obecny PC. I choć nie cierpię grać w FPSy na padzie, to upgrade'u blachy póki co nie planuję. Ale pomyślałem, że może mógłbym odświeżyć sobie grę na konsoli, spróbować jakiegoś innego buildu (melee?), a potem wrócić do save'a z PC. Z tego co widzę, to każdy patch coś tam zmienia, także jeśli chodzi o wydajność. Czy obecna wersja PS5 trzyma w miarę stabilne 60fps, czy zdarzają się jej jakieś drastyczne spadki? Ogólnie grałem w CP2077 na premierę i aż strach to pisać, bo pewnie nikt nie uwierzy, ale naprawdę nie uświadczyłem bugów, które mógłbym określić mianem "gamebreaking". Pojedyncze glitche z UI, babole graficzne, chwilami problem z lootowaniem wraku robota - raptem tyle utkwiło mi w pamięci, nie licząc jednego zabawnego przypadku, gdzie zwłoki wstały z ziemi i przeniosły się na kanapę, bo najwyraźniej tam było wygodniej.
-
Bez spoilerów, ale powiem, że końcówka gry bardzo mocna i satysfakcjonująca. Bardziej, niż niejedna Persona czy Megaten. Chcę jeszcze spróbować przejść dungeon z DLC oraz zdobyć 100% achievementów. Myślę, że mimo wszystko świadczy to dobrze o grze, bo np. do takiego SMT4 czy SMT5 musiałem się zmuszać, a jakiekolwiek ponowne przejście nawet by mi przez myśl nie przeszło. Szału bez, ale cały czas uważam, że gdyby Atlus trochę urozmaicił ten dungeon crawling, zarówno graficznie, jak i (przede wszystkim) muzycznie, to mógłby być naprawdę świetny megaten. Końcówka gry pokazała, że jak najbardziej było to możliwe, ale ktoś tam dał ciała i poszedł na łatwiznę. Polecam przy obniżce. Sugeruję grać na Hard z japońskim VA. Reszta OST /10
-
Soul Hackers 2 (PS2) (PC) Spróbuję się nie rozpisywać za bardzo. Szerzej ze szczegółami się wypowiem kiedy indziej w osobnym temacie. Niemniej jednak właśnie skończyłem Soul Hackers 2 - jRPG od Atlus będącego spinoffem serii Megami Tensei. Po około 70 godzinach moje wrażenia z gry mógłbym dobrze zilustrować w następujący sposób: Dawno nie byłem tak rozdarty. Subiektywnie gra mi się podobała i nawet chętnie odpaliłem New Game Plus zaraz po jej ukończeniu z zamiarem zdobycia 100% achievementów. Jednak obiektywnie gra jest niedopracowanym przeciętniakiem, który dodatkowo wygląda niczym zapomniany i odkurzony po latach projekt szóstej, może siódmej generacji konsol. Soul Hackers 2 to jRPG w formie dungeon crawlera z charakterystycznymi dla serii Megami Tensei rozwiązaniami i mechaniką. Akcja rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości, w świecie w którym ludzie i demony koegzystują ze sobą, lecz naturalnie pośród ludzi pełno jest podziałów i konfliktów ideologicznych. Naszą bohaterką jest Ringo - manifestacja swego rodzaju neutralnej sztucznej inteligencji, która ma na celu zapobiec przepowiedzianemu końcu świata. Stosunkowo szybko poznaje kilka postaci o odmiennych poglądach, lecz okoliczności wymuszają na nich współpracę. 3/4 gry to przemierzanie labiryntowatych "lochów" i turowe walki z kolejnymi przeciwnikami, a następnie bossami, co zwykle pcha fabułę do przodu. Dodatkowym urozmaiceniem jest dość mocny nacisk na relacje między głównymi bohaterami, co obok nie najgorszej fabuły stanowi naprawdę mocny motywator do dalszej gry. Wręcz stwierdzę, że postacie są naprawdę świetne, a sama Ringo szczególnie charyzmatyczna. To chyba najlepszy aspekt gry i do samego końca byłem ciekaw, jak potoczą się losy postaci, nawet jeśli mogłem większość wydarzeń łatwo przewidzieć. Bo tu nie chodzi tylko i wyłącznie o historyjkę, lecz sposób jej ukazania. Dialogi są dobrze napisane, gracz w ramach rozgrywki ma możliwość poznać i zagłębić się (dosłownie) w przeszłość swoich kompanów poprzez Soul Matrix, zaś pomiędzy kolejnymi wypadami do "lochów" istnieje możliwość wyjścia z kompanami na niezobowiązujące piwko. Wyjścia są opcjonalne, ale nigdy nie zdarzyło mi się ich przewijać, bo konwersacje były zwyczajnie ciekawe. Od luźnych rozmów, żartów, rozważań, po filozoficzne przemyślenia, albo kolejny wygląd w przeszłość danej postaci. Oczywistym porównaniem są tutaj Social Linki z serii Persona. Od strony mechaniki funkcja tych eventów jest nieco inna, ale koncept podobny, także z pewnymi korzyściami podczas gry. Od strony właściwej rozgrywki SH2 to wspomniany "dungeon crawler" i nikt nie powinien być zaskoczony, że do tego sprowadza się większość zabawy. System walki i rozwoju postaci są bardzo dobre, nawet jeśli domyślny poziom trudności nieco za niski. Mamy tu rozwiązania charakterystyczne dla serii, jak wykorzystywanie słabości przeciwników, buffy, debuffy, a także bogatą customizację, nie tylko w postaci fuzji demonów dla każdego bohatera, co wpływa na jego parametry, ale także mnóstwo dodatkowych pasywnych i aktywnych zdolności i ulepszeń odblokowywanych w miarę gry. To ostatnie okazało się bardzo satysfakcjonujące, właśnie dlatego, że kolejne skille naprawdę znacząco i zauważalnie wpływały na rozgrywkę. Dlatego odblokowywanie kolejnych zawsze było niezmiernie satysfakcjonujące i rzadko kiedy byłem rozczarowany konkretnym wyborem. Cała gra to ogólnie takie coś pomiędzy główną serią Megami Tensei, a Personą. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby Atlus zwyczajnie nie spierdolił tej gry w wielu kluczowych aspektach... Nie tylko w kwestii rozgrywki, ale także okoliczności premiery gry i wielu kontrowersyjnych decyzji z tym związanych... Gra wygląda jak wygląda. Osoba, która nie przykłada do tego większej wagi przymknie oko i skupi się na rozgrywce, ale przeciętny konsument już niekoniecznie. Gra chwilami wygląda jak coś z ery PS2 lub Wii. Stylistycznie jest całkiem ładna, ale niestety uboga. Cel-shading tylko przykrywa prostotę wielu tekstur, a są w grze lokacje, które nawet na PS2 byłby brzydkie. Nie pomaga w tej kwestii fakt, że lokacje są okrutnie monotonne, a 1/3 gry toczy się w opuszczonych tunelach metra. Ale i to byłbym w stanie przeboleć, gdyby nie chyba największa (dla mnie) głupizna - JEDEN utwór muzyczny przygrywający przez WSZYSTKIE dungeony! Biorąc pod uwagę, że mówimy tu o kilkudziesięciogodzinnym jRPG można sobie wyobrazić, jak szybko staje się to nie tylko monotonne, ale i męczące. No dobra, utworków jest więcej. Jeden przygrywa w zwykłych dungeonach, drugi przygrywa w Soul Matrixie. Ale to naprawdę tyle. Dopiero pod koniec gry nagle wprowadzone zostaje pewne urozmaicenie, ale to za mało zbyt późno, zaś wszystko przedtem jest tak monotonne, że aż bolesne. A boli to dużo bardziej także z tego względu, iż soundtrack w grze jest fenomenalny. Muzyki jest dużo i jest ona naprawdę dobra, urozmaicona, wpadająca w ucho, chwilami wręcz "epicka" i chętnie sobie ją puszczam także poza grą. Nawet utworek raptem jednego NPC/sklepu jest na tyle dobry, że często nie chciało mi się opuszczać lokacji. Tym bardziej dziwi, że przy takiej muzyce Atlus nie wprowadził większego urozmaicenia. Ani by się jakoś specjalnie nie napracowali, ani koszty na pewno nie byłyby większe, a gracze z pewnością bawiliby się lepiej, a co za tym idzie, zostawiali bardziej pochlebne opinie... Ale dupa, na tym nie koniec. Bowiem nie tylko gra męczy monotonią, to jeszcze zachłanny Atlus musiał wpakować furę day-one DLC, w tym także jedno fabularne. Biorąc pod uwagę, że cena gry jest już i tak wysoka, gracze, w tym fani, byli zwyczajnie zniesmaczeni. Już walić DLC w formie bonusowych wdzianek, ale oprócz tego zapłacić "trzeba" również za kilka charakterystycznych dla serii demonów, a także cały dodatkowy epizod, na który składa się seria side-questów, eventów, a także cały endgame'owy dungeon z najsilniejszym bossem w grze... Można powiedzieć, że epizod jest opcjonalny, ale biorąc pod uwagę, że i on rozbudowuje relacje naszych bohaterów z nowo poznaną postacią, to mimo wszystko sporo się traci grając bez tego. Ale i to nie wszystko, bo pomimo tego, że gra jest brzydka i prosta, to została wydana tylko na "next-genowe" platformy, z pominięciem Switcha, na którym spokojnie by ruszyła. Osobiście za Switchem nie płacze, bo wolę cywilizowane platformy osiągające 60fps (PS. na PC framerate jest odblokowany), ale nie oszukujmy się - sprzedaż z pewnością byłaby dużo większa, gdyby gra była prawdziwą multiplatformą, z uwzględnieniem handhelda Nintendo. W efekcie dostaliśmy dobrą grę, spierdoloną przez pojedyncze rozwiązania i zachłanność Atlusa. Czy Soul Hackers 2 mi się podobał? Tak, bardzo. Grało mi się dobrze, a nawet i lepiej niż w Shin Megami Tensei V lub IV. Gdyby nie monotonia, to nawet na cenę i DLC machnąłbym ręką, bo MÓGŁ z tego być jeden z lepszych spinoffów Megami Tensei. A niestety, wyszedł przeciętniak. Czy tym samym grę polecam? Hmm... nie wiem... Już nawet pomijając fakt, że mój gust jest specyficzny, to za pełną cenę na pewno nie polecę gry nikomu, poza największymi oszołomami/fanami SMT. Ogólnie przy obniżce poleciłbym grę fanom cyklu oraz jRPG ogólnie, ale obawiam się, że dla niektórych mimo wszystko ta monotonia to będzie zdecydowanie za dużo. Nawet nie mogę powiedzieć, żeby tu był grind, ale gra jest zwyczajnie długa i duża tego część to właśnie schematyczne, monotonne dungeony i walki. Żeby dotrzeć do tych naprawdę dobrych momentów, trzeba się chwilami namęczyć. No przykra sprawa. Gra z cyklu "polecam, ale nie każdemu". Myślę, że warto, dla samych postaci i niektórych wydarzeń, ale sugeruję poczekać na obniżki. Bo mimo wszystko nie mogę powiedzieć, żebym się źle bawił, natomiast Ringo i jej kompanów z pewnością zapamiętam na długo, bo się naprawdę wyróżniają na tle wielu innych oklepanych jRPGów. PS. PSA dla potencjalnych przyszłych nabywców - gra ma idiotyczną opcję, która niepotrzebnie wydłuża loadingi. W opcjach należy zmienić Loading Screen Tips na Hide albo Button Advance. Domyślne ustawienie Auto Advance sprawia, że wszystkie loadingi trwają około 10 sekund. Po zmianie często nie zabierają one nawet sekundy. I oczywiście niektórzy recenzenci też tego nie wiedzieli i narzekali na długie loadingi w grze... Brawo Atlus, za jakże "yntelygentne" rozwiązanie...
-
-
Subiektywnie, bez cienia wątpliwości SH2 podoba mi się bardziej od SMT5. Obiektywnie, więcej by przemawiało na korzyść SMT5 i wiele osób się z tym zgodzi. Nie mam zamiaru się tu wykłócać, przedstawiam tylko swoją opinię. W SH2 gra mi się zdecydowanie przyjemniej. Ba! Pomimo tego, że mam już nabite ponad 60h nadal chce mi się grać i poza dłuższym pobytem w Soul Matrixie nic mnie od gry nie odrzuca do tego stopnia, że ją wyłączam zirytowany. Krótka przerwa, nawet pół godzinki, wracam i dalej gra mi się dobrze. Tymczasem SMT5 w pewnym momencie zrobił się zwyczajnie nudny, a okrutnie powolne tempo rozgrywki, monotonia, brak urozmaicenia i bardzo słaba fabuła i bohaterowie wcale nie zachęcały do dalszej styczności. Gra była ładna, ale brakowało jej charakteru moim zdaniem. Do przejścia się zmuszałem na przestrzeni miesięcy, a satysfakcji wcale dużej nie miałem. SMT3 nie dorasta do pięt, a nawet SMT4 miał więcej do zaoferowania. Gdyby SMT5 był nieco gorszy graficznie, to nie sądzę, żeby zebrał aż tak dobre opinie. No ale jestem w mniejszości, bo reszta forum była SMT5 zachwycona. SH2 też jest monotonny, ale na jego korzyść przemawia fakt, że jest tu dodatkowy motywator w postaci przyzwoitej fabuły oraz rozmaitych pobocznych eventów. Nie żeby zaraz jakaś rewelacja, ale mnie się podoba. Ringo i Saizo to zdecydowanie moi ulubieńcy. Od strony mechaniki jest tu dużo fajnych rozwiązań wpływających na strategię podczas walki. Niektóre trudniejsze walki z bossami wręcz wymagają od gracza odpowiedniego przygotowania, bo na hurra za pierwszym razem na pewno nie wygra (przynajmniej nie na Hard). Grindu z drugiej strony nie uświadczyłem wcale. Gra jest dość długa, wydłużona dodatkowymi side-questami, ale nie natknąłem na moment, który wymuszałby na mnie grind. Bardzo podoba mi się rozwój postaci o dodatkowe zdolności pasywne i aktywne. Nadaje im to dodatkowego charakteru, podkreśla ich rolę i oferuje coś więcej, niż "+3 do statsu". W połączeniu z demonami oraz dodatkowymi "kamyczkami" wpływającymi na skille można sobie fajnie customizować postacie, zarówno do normalnych potyczek, jak i walk z bossami. Nie powiem Ci "kup X zamiast Y". Sam ocen, lub sprawdź jeszcze materiały. Ja SH2 osobom, które lubią dungeon crawlery będę polecał, aczkolwiek nie będę czarował - nie za obecną cenę. Jak spadnie bliżej stówki, to fani SMT mogą śmiało sprawdzić. Poniżej stówki każdy mógłby rozważyć, jeśli nie boi się monotonii jak z czasów jRPGów ery PS2. Ja się mam zwyczaj rozpisywać, co wiele osób z pewnością już drażni, ale w skrócie mogę powiedzieć tak - gdyby SH2 był ładniejszy, tj. nie wyglądał jak zapomniana gra generacji PS2/Wii, a lochy były bardziej urozmaicone, także od strony muzycznej, to dla mnie byłby to jeden z fajniejszych 'megatenów'. W obecnej postaci jest to niestety przeciętniak. No chyba, że ktoś woli inną zachętę...
-
Jednak przejście gry trochę mi się wydłuży. Co jak co, ale to mimo wszystko rozwleczony dungeon crawler i trochę przedobrzyłem licząc, że skończę ostatni loch w weekend. Wrzucę komentarz w spoiler, bo choć nie dotyczy fabuły, to może ktoś nie chce znać szczegółów z rozgrywki bliżej końca gry. Niemniej jednak chciałem parę kwestii skomentować na świeżo.
-
Odpukać, ale u siebie problemów nie mam. ISP znośny, nic nigdy nie zrywało. A że nie gram w multi, to aż tak mi na kablu nie zależy. Powyższy przypadek z PS5 to jedyny, jaki mi się od dłuższego czasu przytrafił. No ale tak jak mówisz, w razie czego zawsze mogę przepiąć kable, gdyby coś się działo. Po prostu mam dużo sprzętów obok siebie i wolę ograniczyć plątaninę.
-
Bo nie lubię nadmiaru kabli, a tymi już mam podpięte PC i inną konsolę?
-
Z cyklu "luźna myśl". Nie wiedziałem, do jakiego tematu wrzucić, więc będzie tu. Steam Emu Deck wylądował, więc zacząłem przeglądać gierki PS2 na półce, które potencjalnie bym sobie zagrał. I z jakiegoś powodu wzrok dłużej zatrzymał się na Ring of Red. Bardzo specyficznej strategii turowej od Konami. Raczej tytuł niszowy, mało popularny, choć wcale nie zły, ani źle oceniany. Fajny klimat alternatywnej historii i wydarzeń po WWII ze steampunkowymi mechami. Elementy strategiczne pozornie proste, ale w grze wszelkie starcia rozgrywają się w czasie rzeczywistym, gdzie w pewnym sensie wydajemy komendy danemu mechowi i eskortującej go piechocie. Dużo dobrych i oryginalnych pomysłów, aczkolwiek realizacja nie zawsze idealna. Niemniej jednak zgrałem sobie ISO na konsolkę i jeśli będę miał więcej czasu (pffffhahahahaha.... ech... ), to sobie chyba odświeżę. Na PS2 nigdy gry w pełni nie przeszedłem, bo byłem za głupi poziom trudności niski nie był i z czasem odpuściłem.
-
Piłki nie lubię, fanem Tsubasy nie jestem (choć oglądało się te półgodzinne bieganie przez ćwierć boiska za młodu), a gierkę mimo wszystko wolałbym na cywilizowanej platformie do gier obsługującej 60fps, ale kurcze za niecałe 8zł plus rabat z punktów szkoda było nie wziąć. Do "niegrania". Choć wrzucam bardziej jako info, że taka podejrzanie dobra oferta jest w tej chwili aktywna. A Nintendo takie "dobre" nawet screena nie pozwala zrobić. Ach, te współczesne sprzęty... Robią specjalne przyciski, które i tak nie działają... (Tak, Sony też nie jest bez winy w tej kwestii).
-
No wynik tych nieszczęsnych podwyżek. Niemniej jednak przeglądaj oferty z dnia na dzień, to trafisz pakiet za 3000-3100. W tej chwili widzę w MM pakiet z trzema grami za 3400 (Horizon nie jest stary, a Morales po upgradzie da też Spiderman remastered), a w ME za 3100 pakiet z Ratchetem. Ja długo się zastanawiałem nad zakupem konsoli, ale koniec końców padło na ofertę z Horizonem i słuchawkami za 2850 jeszcze przed podwyżką, z czego same słuchawki są warte 250-400 z tego co widziałem. Poszczęściło mi się wyjątkowo myślę, szczególnie w kontekście obecnej sytuacji w kraju i na świecie. Czasem nie warto zwlekać i lepiej ulec pokusie, tłumacząc się "inwestycją". Gorzej, jeśli musisz kupić tu i teraz, bo na prezent, ale cóż, lepiej chyba prędko nie będzie. Zawsze możesz kupić Steam Decka w prezencie... Z innej beczki, ja wczoraj po ponad miesiącu przerwy wreszcie odpaliłem PS5, żeby zagrać w Stray, a zamiast gry spędziłem prawie godzinę próbując przywrócić Wi-Fi do życia. Nie wiem, co się stało, ale konsola po prostu zrywała połączenie po dwóch sekundach i więcej się nie łączyła, choć stoi dosłownie obok routera. Inne sprzęty działały bez problemu, więc wina ewidentnie była po stronie PS5. Zrobiłem update na kablu, wprowadziłem dane wifi na nowo i dupa. Dopiero twarty reset routera z jakiegoś powodu pomógł ("a próbował pan wyłączyć i włączyć?") i teraz działa cały czas. Dziwna sprawa, ale trochę stresu miałem.