Od 12tego sierpnia rozpoczynają sie u nas treningi wiec pewnie będę chodził bo zawody w listopadzie, do których miałem sie już dawno przygotowywać, a ja na nic siły nie mam. Wszystko robie mechanicznie, brak mi podjarki na cokolwiek. GRam bo gram, przestałem piwkować(piwkować u mnie to "aż" 1-2 piwa) na koniec tygodnia bo widziałem, że idzie to w złym kierunku. Domyślam się, że to zbierało się już pare lat, miałem gorsze epizody, ale po dwóch dniach przechodziły, teraz jest gorzej, od ponad tygodnia mam pojebane myśli. Ciężko mi się skupić w pracy, ale nadal dobrze pracuję i nikt nie narzeka. Najgorzej jak jest dzien wolny bo wstaje pozno jem śniadanie i potem znowu sie klade. Najlżej jest wieczorem, popołudniem. Rozpamiętuje jakieś rzeczy sprzed 10lat, podjęte decyzje i nie widze, żeby w przyszłości miało sie zmienic coś na lepsze. Jest tylko trwanie. Przed wakacjami brałem flunarizinum na bóle głowy i tak w skutkach ubocznych była depresja, śmiałem sie z tego bo lek dobrze na mnie działał , czułem wręcz przypływ energii i łeb juz nie dokuczał. Nie wiem czy po miesiacu od zaprzestania leku mogło sie cos we łbie pomieszać. Może to spadek teścia, hormony wariują.