Metal Gear Solid - w zasadzie to cała seria. W KKW wśród graczy urosła już praktycznie do miana religii. Mimo że zazwyczaj chętnie łykam japońskie produkcje, jakoś nigdy nie byłem w stanie pojąć co może być ciekawego w przygodach typka z obcisłym wdzianku, który namiętnie chowa się po szafkach i nosi w kieszeni kartonowe pudło. Na wypadek gdyby zabrakło szafki.
Devil May Cry - mięska wersja czerwonego kapturka. Białowłosy chłopaczek w czerwonej pelerynce, miota się na prawo i lewo, bez ładu i składu tnąc/strzelając we wszystko co się rusza. Jedyne co podobało mi się w tej serii to tytuł.
God of War - oczko wyżej niż przygody Dantego, aczkolwiek też bez rewelacji. Proste (żeby nie powiedzieć że prostackie), krótkie i nijakie. Ilekroć widzę Kratosa, zastanawiam się skąd ten hype? Przynajmniej bohater nie jest tak zniewieściały jak ww.
Halo - no tutaj już trochę lepiej. To co mnie urzekło już w pierwszej części to kapitalne multi i ogromne (przynajmniej jak na tamte czasy) połacie terenu. Niestety, dalej było już tylko gorzej. Nudne i szaro-bure lokacje, ubogi arsenał broni. Nie mówię że gra była zła, ale fenomenu tej pozycji nie ogarniam. Dla mnie tylko kolejny wśród wielu shooterów FPP.
Final Fantasy Dissidia - połączenie bijatyki z RPG by Square-Enix. Dla mnie ta gra to ani jedno ani drugie. Jako RPG jest durne i robione na siłę żeby tylko zadowolić gawiedź obsadą znanych charakterów. Jako bijatyka, płytkie i proste jak budowa cepa. W dodatku z beznadziejnym sterowaniem.
GTA IV - ogólnie lubię serię GTA. Ale IV poza nową oprawą w moim mniemaniu nie tylko nie pokazała nic nowego, a wręcz stanowiła krok wstecz w stosunku do San Andreas. Nie powiem że jest to tytuł zły czy słaby, ale też nie podpisuję się pod tymi wszystkimi zachwytami pod jej adresem. Mnie nie porwało, a momentami wręcz nudziło.
Starcraft - lubię RTSy, lubię klimaty SF. Bardzo podobał mi się pomysł, design i cała reszta. Ale nie lubię się spieszyć. To co w moich oczach przekreśliło tą pozycję, to właśnie gra na wyścigi, która sprawiła że z solidnego RTSa zrobiła się podła zręcznościówka.