Nie przeczytałem co prawda jeszcze całego numeru, ale już mogę się do czegoś przyczepić . Chodzi mi o dyskusję o Avatarze, a dokładniej przedstawianie filmu jako całkowitej animacji komputerowej. Otóż tą naturalność ruchów, mimikę i całą resztę zawdzięczamy nikomu innemu jak aktorom (oczywiście graficy też "cośtam" dorzucili). Tak na dobrą sprawę, cała animacja awatarów i Na'vi to jeden wielki motion capture - od włosów, przez oczy i mimikę po ruchy małego palca u lewej stopy. Wkurza mnie to, bo często czytam, że aktorzy biorący udział w tym filmie nie mogą dostać oskarów bo tylko podkładają głosy postaciom.