W Vigilante 8 dało się czuć klimat czystej rozpierduchy, bo cały czas coś naprrrralało, w ciebie, nie w ciebie, nieważne. No i jeszcze ta muzyka, która tylko potęgowała to przeczucie, że zaraz możesz kojfnąć. Ostatnio zgrałem sobie dwie mp3, bo soundtrack był, według mnie niesamowity.