O fajnie, ktos z innym zdaniem, bedzie mozna sie pospinac. Jak dla mnie najgorszy film Lumeta jak widzialem, bylem bardzo zawiedziony, ze ten uznany rezyser tak bardzo sie pogubil i dal du,py. Niezly poczatek, ale potem mialkosc scenariusza juz nie daje o sobie zapomniec, prowadzac do zenujacego dla widza, idiotycznego konca.
. Sam pomysl byl niezly, ale to za malo. Druga czesc filmu sie sypie jak domek z kart, widz zdaje juz sobie sprawe, ze nawet Lumetowi moze sie zdarzyc kinematograficzny kupsztajn i jest wlasnie jego swiadkiem. Postacie sa niezle, szczegolnie Seymour jakos stara sie ratowac film, ale scenariusz jest tak denny i plytki jezeli chodzi o wewnetrzne motywacje bohaterow, ze nie sposob sie w wczuc w historie i ich dzialania. Przez wiekszosc filmu mialem wrazenie, ze mam przed oczami amatorski obraz domoroslego rezysera, ktory wpadl na ciekawy koncept, ale z powodu swojego malego doswiadczenia kompletnie polegl przy portretach psychologicznych bohaterow, kreslac tylko szkice, ktore w konfrontacji z dosc powaznymi sytuacjami jakie maja miejsce w filmie, nie ma sily, musza wypasc malo realnie i glupio.
Widzialem ten film z 4, czy 5 miesiecy temu i juz nie pamietam, czy wylewalem na tym forum swoje zale, czy raczej zamilklem z komentarzami chcac wyrzucic z glowy strate tych 2 godzin z zycia. Jak ktos lubi Lumeta to odradzam ten film, szkoda tracic o nim dobre zdanie. Innym tez odradam, szkoda straconego czasu. Chryyyste, nie pamietam kiedy sie tak zawiodlem na jakims filmie.