Wracalem z Krakowa do Rzeszowa jeszcze moim "kaszlem" (dawno temu, prawko od miesiaca, a ja zdygany, bo to najdluzszy wypad byl). Bylo juz sporo po dziewiatej wieczorem, ciemno,, kolo listopada. Stanalem sobie niedaleko za Krakowem na CPN-ie na jakies pierogi. Zeszlo z pol godziny, wsiadam do auta, za wajche, a tu nic, nawet silnika nie przekreci. Nie zostawilem na swiatlach, czy cos, poprostu nie zapali. Nic, przepchnalem go po parkingu i zaskoczyl ze sprzegla. Wtedy zaczela sie najgorsza podroz za kierownica w moim zyciu. Cale elektryka dzialala na pol gwizdka, swiatla ledwo swiecily, widzialem moze na metr w przod, za Krakowem oczywiscie jak zwykle bylo cos rozkopane, wiec co chwile wpadalem na wszelkie garby, zdarta jezdnie, hopki itp. Dodatkowo zaczelo zaj.ebiscie lac, co calkowicie juz mnie oslepilo. Wycieraczki oczywiscie tez ledwo co sie krecily. W koleinach potworzyly sie male rzeczki, na ktorych maluch zachowywal sie jak slizgacz, co wieksza kaluza i wynosilo mnie na metr w ktoras strone. To bylo jak (pipi)a gra, siedzialem doslownie zgarbiony, z nosem prawie dotykajacym szyby, trzymalem kierownice tak sztywno, full skupiony jak na time trialu w Gran Turismo, zeby nie wbic sie gdzies do rowu. Gdzies kolo Ropczyc bylo zwezenie jezdni, jakis wal w Zuku wyprzedzil mnie i wcisnal sie na zyletke miedzy plotki oddzielajace pasy, zawadzajac prawie moj przod, ja os.rany, chcialem trabic, a sygnal ledwo co zapiszczal, wciaz prawie zero pradu w akumulatorze ( jakis czas przed tym zmienilem pradnice na alternator, co mialo rozwiazac problemy z ladowaniem, jak widac nie pomoglo, bo sie cos musialo zdupczyc). Jedynym momentem, kiedy moglem wziasc oddech byla dobrze oswietlona i gladka obwodnica Tarnowa. Oprocz tego mialem survival na maksimum moich owczesnych mozliwosci. Oczywiscie w swojej zielonej glupocie probowalem jak najszybciej dostac sie do domu i cialem miejscami 80 na godzine (jak ktos mial kaszla, wie, ze nie jest to predkosc ekonomiczna dla tego auta, to w ogole nie jest predkosc dla tego auta ). Nie wiem jakim cudem dojechalem do domu, ale po raz pierwszy cieszylem sie widzac Baranowke - pierwsze, wieksze osiedle w Rzeszowie od strony Krakowa, oaza dresiarstwa i wpi.erdolu za nic.
Na drugi dzien sprawdzilem co bylo nie tak.
...zasniedzialy mi klemy przy baterii.
Nowi kierowcy powinni doszkalac sie na taczkach