Mam to samo całe życie, helikoptery jak się zbyt szybko podniosę. Jak zostanę tak na baczność to zemdleję, serce nie dopompuje tlenu do mózgu. Wyjściem jest pochylić się do przodu i kilka oddechów. Serducho wchodzi na obroty i mogę zdobywać świat. Przypuszczam, że to przez obniżone tętno spoczynkowe przez treningi wydolnościowe, ale kto to wie, może umieram.