Owszem, kaseta. Do zdjęcia kasety potrzebujesz specjalnego klucza do...kaset (niespodzianka). Zabawka taka kosztuje koło 2-3 dych, czasem znajdziesz taniej. Oprócz tego musisz mieć coś, żeby zablokować kasetę podczas odkręcania - tzw. "bacik", czyli kawałek łańcucha na kiju. Możesz kupić, albo zrobić samemu:
Procedura:
1. Zdejmujesz koło.
2. Blokujesz kasetę bacikiem, a kluczem odkręcasz. Jak nie wiesz o co chodzi, to spróbuj odkręcić bez bacika - nie da rady. Łatwiej to zobaczyć, niż opisać.
3. Zdejmujesz kasetę (jak nie schodzi to puknij delikatnie z każdej strony, żeby się "odessała").
4. Czyścisz piastę z syfu, który na 100% się tam nagromadził (niczego nie rozkręcaj, obczyść to, co widać).
5. Zakładasz nową kasetę.
6. Dokręcasz tą "uzębioną" nakrętkę. Najlepiej posprawdzać na necie z jaką siłą musisz dokręcić. Przeważnie 40 Nm. Jak nie masz klucza dynamometrycznego, dokręcasz ile możesz, oczywiście z zachowaniem zdrowego rozsądku (nie skacz po kluczu).
7. Zakładasz koło.
Łańcuch kup sobie z taką ilością ogniwek jaką masz teraz (Policz zanim któreś wyrzucisz !). Do zmiany łańcucha musisz go najpierw rozłączyć. Popatrz na całej długości łańcucha, możesz mieć taki ze spinką.
W tym przypadku masz łatwiej - odpinasz spinkę, zdejmujesz łańcuch i zakładasz nowy.
Jak nie ma spinki, to łańcuch należy rozkuć. W tym celu kupujesz skuwacz do łańcucha (najtańszy tez będzie ok - nawet 10 zł):
Przykładasz skuwacz do którejkolwiek szpilki i wypychasz ją. Jeśli ściągasz łańcuch jedynie aby go wyczyścić (czyszczenie wydłuża żywotność kasety i ogólnie wszystkich zębatek) to pamiętaj, żeby nie wypchnąć szpilki całkiem na zewnątrz, bo potem są spore problemy z wciśnięciem jej na swoje miejsce. Jednak w przypadku wymiany możesz zrobić, jak chcesz.
Zakładasz nowy łańcuch, z identyczną ilością ogniwek co stary, następnie skuwasz maszynką. Jak w miejscu skucia chodzi ciężko, nie zgina się to podepchnij skutą szpilkę w jedną, albo drugą stronę, aż będzie płynnie chodził. Skuwanie i rozkuwanie może wymagać nieco siły - nie bój się, że coś urwiesz.
Albo to wszystko olej, kup części i daj do serwisu. Jednak w tym przypadku tracisz wiedzę praktyczną, która może ci się kiedyś przydać, jak również niemniej przydatne narzędzia (zwłaszcza skuwacz). Chociaż z drugiej strony jesli jeździsz po mieście to awaria nie będzie wielkim problemem - wsiadasz w autobus i wracasz z rowerem do domu. Ja się bawię szosówką i nie uśmiecha mi się zostać bez niczego kilkadziesiąt kilometrów od domu