Przeniesienie RE4 w realia 1, 2 i 3 mija się z celem. Zauważ, że nowe Residenty słabo działają w klaustrofobicznych pomieszczeniach, większość to dość spore otwarte przestrzenie, sztucznie ograniczane przez płotki, murki, domki z oknami, drabinki itp. Niby jest ciasno, ale w większości przypadków da się gdzieś uciec i kampić na hedszoty. Weźmy choćby rezydencję Spencera, zachodnie skrzydło, piętro pierwsze czy drugie, nieważne. Przecież tam było nas.rane maleńkich pomieszczeń, których eksploracja dziś, bez loadingów przy przechodzeniu przez drzwi wyglądałyby jak w przyspieszonym tempie- drzwi z bara, bieg, drzwi z bara, bieg, zaliczone pół rezydencji.
"Nowy" styl Residentów wymusza użycie większych, bardziej "pudełkowych" i nudnych lokacji, nie ma czasu na zwiedzanie, podziwianie wystroju (nie zawsze, ale to wyjątki). Mamy głównie długie korytarze i rozległe polany, które i tak musza być zawalone dziesiątkami wrogów, żeby gracz miał pretekst do zostania tam na nieco dłużej.
Inna sprawa to ekwipunek i zarządzanie tymże. Zmiana na brak możliwości wejścia do inventory podczas szybkich akcji, strzelania, ucieczki, ograniczenie w takich momentach do użycia hotkeysów, możliwość przewalania zawartości kieszeni tylko w pomieszczeniach, bądż miejscach gdzie jest w miarę spokojnie, to by zadziałało.
Trzy - niech dadzą sobie spokój z partnerami. Nie potrafią zrobić tego po ludzku, to niech nie będzie nikogo, albo, w przypadku dwóch bohaterów zrobić coś na kształt RE2, albo RE0 (oddzielne sterowanie) Co-op może zostać, jak ktoś ma ostre parcie na sieciówki.
Strzelanie podczas chodzenia tak, podczas biegania - nie. I podczas chodzenia niech ten celownik pływa, trzęsie się, niech ta postać nie płynie po powierzchni, może zadziałać.
Na koniec - restart fabuły. Smutne, ale ta gra została sprowadzona do poziomu Power Rangers juz na etapie Code Veronica, ale nawet Power Rangers da się czasem obejrzeć. Jednak od czwórki ta równia pochyła doprowadziła serię do końca urwiska, z którego spada do dziś:
Atakuje mnie kobieta, na której dawno testowano wirusy, przez co zwariowała i ochydnie zmutowała (SENSOWNIE - narośle, guzy, zdeformowana twarz itp) - fajne
Atakuje mnie coś, co powstało po kolesiu, który zaaplikowal sobie jakiegośtam wirusa i to coś jest nagle większe niż statek, a koleś miał z 1,65 wzrostu i za chui nie wiadomo skąd taki podział komórek, na czym się to żywiło itp, itd - badziew
Wyrachowany, zimny człowiek na stanowisku, który ma powiązania z potężnymi organizacjami, jak również spore ambicje - fajowe
Koleś, który znika, unika kul, łapie rakiety w dłoń i rzuca we mnie, fruwa i durno się śmieje - bardzo niefajne
Zombiaki - zwykłe trupy, które się ruszają i ogarniają tylko chęć żywienia - spoko.
Zmutowane zombiaki, które łażą po ścianach, mają długaśne jęzory i są wrednymi madafakami, ale wciąz widac pewne ludzkie cechy, wiadomo z czego to powstało - spoko
Wielki szary człowiek, ze zmutowaną dłonią, przedłużonymi kośćmi wystającymi na zewnątrz - bardzo spoko, nawet klasycznie
Troll z Władcy Pierścieni - fail
Karzeł mieszkający w wielkim zamku z gromadą kultystów, mutujący w coś na kaształt Freezera z Dragonballa (znowu, skąd te nowe komórki?!) - fail !
Pedałkowaty klon Leonardo Di Caprio mutujący w Incredible Hulka wielkości dwóch słoni, żeby zaraz potem znowu "spuścić" powietrze i wrócić do normalnego rozmiaru jakby był z gumy - nigga` please
Róznica jest jak pomiędzy "Batmanami" Burtona i "Batmanami" Schumachera. Mięcho i kolorowy lateks.
W RE tak samo - było mięso, przyziemne, mroczne eksperymenty, w które nawet dałoby sie uwierzyć, a teraz mamy rozdupcanie miast, cycate latynoski i walki w wulkanie.