...ehe...klimat. Zwłaszcza kiedy murzyn w swoim maksymalnie "łest sajd getto stajlu" wali hasło, że zjadłby burgera. Muza dobra w dwóch momentach - pierwszy powrót do domu i walka z lalką. Reszta coś tam sobie w tle brzdąka bez przekonania.
Poza tym:
- grafika ssie pędzel. Prymitywna architektura, design leveli z PSX`a i bitmapy których pierwszy DOOM by się wstydził.
- fabuła prosta jak budowa cepa. Wrzucenie
to marna próba przypodobania się fanom
. Scenka z wiertarką...ja bym po czymś takim nie biegał, główny hiroł potrafi. No ale on walczył za JuEsofEj. Za multikilla pięciuset talibów dostaje się regena na kości udowe.
- bohater jakby już graczom znany (litooości, kwadratoszczęki "Amerikan soldżer", no ile można???)
- zero klimatu dzięki sterowaniu rodem z jakiegoś slashera
- tragiczne potwory, z którymi walka stanowi 60 % tej gry. Pozostałe 39% to bieganie na sztucznie powydłużanych korytarzach obciągniętych innymi teksturami, żeby graczowi wydawało się, że jeden korytarz to cmentarz, a drugi to kanały. Żeby nie paść z nudów zafundowano nam od czasu do czasu kwadratowy pokoik, niby "open space", gdzie twórcy powrzucali grupki tych samych pokrak do wyrżnięcia. Walki z bossami ujdą, choć i to polega na tępej siekaninie - unik, kontra, unik, kontra. I tak do obes.rania. Ostatni procencik to zagadki na poziomie intelektualnym kurzej padliny z KFC, albo przeciętnego licealisty ze Stanów (wychodzi na to samo).
Ta gra to taka sama kiła jak Alone in the Dark 5 w wersji na PS2. Jest frustrująca, prymitywna i właściwie bezcelowa. Nie wiadomo po jaką cholerę ktokolwiek to wypuścił. Przez cały czas, kiedy się z nią męczyłem klimat zdołał ledwo dwa/trzy razy przebić się przez metrową warstwę rzygowin jaką jest cała reszta - były to dwie scenki i jeden boss.
Czekolada, Aisza ma rację - nie przekonasz się dopóki nie zagrasz.
Nie poznasz też smaku kału dopóki go nie zjesz.
Miłego grania i smacznego :>