Martensy są ogólnie wygodne, dobrze wykonane, ALE:
- mają żółtawe podeszwy, co imo jest złe samo w sobie :>
- z powodu braku tradycyjnego "plastra miodu" na podeszwie, są śliskie jak diabli na najmniejszej nawet powłoczce śniegu
- miękki kauczuk z którego robią podeszwy posiada więcej wody niż zwykła guma, jest bardziej miękki i tym samym szybciej zamarza "na kość", co kończy się, ponownie, rychłym siadem na tyłek w zimie.
- glany te kojarzone ze skinami i "bogatymi frajerami". Dziś raczej nikt nie zwraca na to uwagi, ale kiedyś można było dostać w ryj od, uwaga, punków (!) za noszenie glanów dla właśnie bogatych fajfusów(tak sobie to durnowato tłumaczyli).
Osobiście do Martensów nic nie mam, ale w ich przypadku lwią część ceny stanowi marka, która jakoś niezbyt idzie z wytrzymałością (są to glany "lightweight", dość szybko się niszczą, a na nodze wyglądają "niewieścio"/pedalsko). Wymagają drobiazgowej dbałości, skóra łatwo wysycha i nabiera zmarszczek, trzeba często impregnować, pastować, bo w cholerę popękają z tyłu, na ścięgnach Achillesa i po bokach, w miejscu zgięcia palców. Ogółem dobre do lansu i ślizgania po chodniku.