Przedwczoraj nabyłem CMR Dirt 2. Gry ogólnie od ponad roku przespałem, nie czytałem gazet i itd. Spodziewałem sie starego dobrego Colina a tym czasem dostajemy arcade przez duże A. Nie dość że gra nie ma kompletnie klimatu rajdowego to jeszcze opcją select (wciskając go można cofnąć sie o pare sekund) roz(pipi)ali mnie kompletnie. Generalnie nie da sie nie wygrać pseudo rajdu. Opcje przewijania można użyć 4 razy podczas wyścigu dodatkowo zniszczenia z pierwszego etapu nie mają żadnego wpływu na kolejny etap bo samochody cudownie sie same naprawiają. Gdzie ten Colin w którym analizując dany rajd wybierało sie rodzaj opon który miał ogromne znacznie zwłaszcza gdy trasa miała zróżnicowaną nawierzchnie np 45 procent asfaltu i 55 szutru. W zależności kto na czym czuł sie lepiej stawiał na wysokość zawieszania oraz wspomniane już opony. Gdzie Colin w którym zbijając światła przednie w nocy na rajdzie Szwecji męczyłem się do końca pierwszego odcinka i przez cały następny. Gdzie zróżnicowanie terenu i warunków pogodowych ? Nie ma już pojęcia piaszczystej Argentyny/Australii/Kenii, zabójczo szybkiej Finlandii, deszczowej i wąskiej Anglii i pokrytej śniegiem Szwecji. Kwadraciki zamiast prawdziwych danych technicznych oraz BMW Z4 na rajdach i właśnie poza Imprezą, Lancerem i Pontiacem (co tam k***a robi Pontiac?) nie ma żadnych ciekawych samochodów. Hamulec ręczny w tej grze nie ma żadnego znaczenia kompletnie nie wychodzi wchodzenie w zakręt tak jak powinno i lepiej normalnie po hamulach dać lub wcisnąć select . Jako tuning gra oferuje nam zawieszenie sobie gumowej lali (ubranej )lub kości na lusterku . Zawód na maxa, of korc oddaje tego gniota i nie polecam fanatykom rajdów z prawdziwego zdarzenia.