Poniedziałek 45min - 7km z hakiem,
Środa 30min - 5km.
Piątek 60min - 10km
na bieżni, jednostajnym tempem bez interwałów, w piątek ostatnie 10min to już ledwo ledwo ale wmawiałem sobie uparcie że muszę dociągnąć do 10km chociaż raz ;x
jest dobrze czy jeszcze lamus ze mnie?
btw takie pytanie czy można się 'przebiegać'?