Lost River - czyli debiut reżyserski Ryana Goslinga. Ciężko ocenić ten film. Ogółem opowieść o ciężkim życiu w umarłym mieście Detroit a także o tym jak ciężko jest zerwać z naszymi korzeniami rodzinnymi. Film bardzo plastyczny z ciekawymi ujęciami i świetną muzyką. Trochę w tym wszystkim inspiracji Lynchem, tak myślę, ale poszło wszystko w kierunki przerostu formy nad treścią, trochę też Drive'em. Aktorstwo w porządku, Eva Mendes gościnnie może z 5min występuje. Mnie się podobała strona wizualna tego filmu, moja dziewczyna mówi że flaki z olejem.
8-/10
Chappie - po trailerach spodziewałem się filmu akcji z komediowymi naleciałościami ale zostałem zaskoczony bo to bardziej dramat o 'wychowywaniu' sztucznej inteligencji w postaci tytułowego Czapiego. Fabularnie szału nie ma ale też nie ma co się spodziewać traktatu filozoficznego.Jest sporo akcji, jest humor, efekty specjalne z górnej półki. Aktorstwo w porządku, muzyka gicior.
8/10
Początek obiecujący ale im dalej tym bardziej nudzi a finał w ogóle totalnie z dupy. Dobra realizacja i jak wpomniałeś trzyma klimat. Ode mnie 7/10
btw
Ghost in the Shell - klasa sama w sobie, nawet dziś fantastycznie się to ogląda a to już ponad 20 lat.