Bo nie.
aktorzy (główny bohater to jakaś kpina, reszta też nie lepiej z minami jakby byli na grzybach), fabuła (dowiedzieli się o powstaniu w przeddzień xD), zbliżenia na twarze to 60% filmu (film o tytule Miasto 44, w którym miasta prawie nie widać, bo akcja dzieje się w budynkach, a jak już widać to mury), cały ten marketingowy bełkot o tych uber niesamowitych kamerach nagrywających w slow motion (skończyło się na tym, że wrzucono na siłę kilka akcji w zwolnionym tempie, bez których film nie straciłby kompletnie nic) i największym budżecie w polskim kinie (co już samo w sobie je.bało rybą na kilometr). Było jeszcze sporo rzeczy, ale szczerze to i tak zbyt dużo czasu poświęciłem pisząc post o tym kupsztalu. Polskie kino ch.uj (oprócz Barei i Smarza), ale idę na bogów w przyszłym tygodniu i dam szansę.