Drogi Rayosku cola to także profanacja dla smkoszy łychy także ten tego.
To są mity, oglądałem dokument z jednym z potomków rodziny Ballentines i padały takie pytania o profanacje itp.
Facet stwierdził że pije tak jak się lubi i okazuje się że jego Ojciec lubił z Colą o on sam pije z wodą, podkreślał że ważne jest aby nie zachwiać za bardzo proporcji np Cola 2/3 Wh 1/3.
Pewnie, że mam.
Z tą whisky to u nas jest jakaś patologia - najwięcej sapią studenciaki co to kupują Johnego w Biedronce i nagle wielcy smakosze i znawcy picia whisky, bo w promocji była.
Z wódką to samo - pijemy tylko czystą ale jak ktoś postawi na stół smakową Finlandie za 60zł butla to nagle wszyscy się jarają jakby im gwiazdka z nieba spadłą i wtedy nagle już każdy pije jak chce - czystąsmakową, albo z sokiem porzeczkowym albo jeszcze inaczej.
To gadanie o tym, że coś je się tak, albo pije tak jest zabawne bo to 100% cebula w najlepszym polskim wydaniu.
I tak: podstawowy czerwony Johny jest mocno przeciętny, balanntines w mojej opini jeszcze gorszy, bo mocno zaciąga spirytusem i zalatuję trochęchemią przy spożywaniu.
12 letnie są już dużo lepsze ale po prostu trzeba je lubić. Tak samo jak z Jackiem Danielsem, który akurat ma świetny smak - picie go na czysto to kwestia ilości spożycia aby przyzwyczaić przełyk.
Bez problemu nawet laik wyczuje różnice w smaku zwykłego Johnego a Balantynki bo to dwa różne trunki w smaku po prostu, tak samo jak Jim Beam - w wydaniu Red Stag jest świetny do picia - za 60 zł jest flaszka, która jest naprawde świetna w smaku z tych tańszych do 100 zł za butelke.
Ja nie widzę niczego dziwnego w piciu nawet Chivasa za 300 zł z coląalbo sprite'm kiedy jego smak można jeszcze bardziej sobie podpasować do swoich preferencji. w końcu to czyjaś kasa i takie pieprzenie, że tak się nie pije to śmiech na sali. Idźcie dalej sobie konia walić przy dżonym z biedronki, wielcy koneserzy łychy.
Red Stag mega słodki, JIM Beamy to burbony.