Gdyby był to Is300/ GS 430 mkII (które bym tez mógł mieć..chciał:)) to bym pomyślał o gazowaniu.
Spalanie powiedzmy w trasie 9/10l, zależy od jazdy oczywiście. W mieście sporo pali, bo "na oko" 13l. Wiadomo, zimą więcej, w dodatku to automat. Ale wychodzę z założenia, że po to kupiłem takie auto, by czasem "depnąć". To znaczy czasem wyjadę nocą na miasto i wiadomo jak to bywa : - )
A jeśli chodzi o osiągi, to ma moim zdaniem dosyć marne. Buda jest dość ciężka, automat też robi swoje. "Ręczny" pomiar pokazał mi 11s do 100. Ale ja się w takie rzeczy raczej nie bawię, zależy mi bardziej na "feelingu", dźwięku silnika, samej frajdy z jazdy. Poza tym szukałem jak najlepiej zachowanego egzemplarza, nie takiego do nawet lekkiego "upalania".
Koledzy z forum pisali, bym od razu brał is300. Coś w tym jest tak szczerze mówiąc
Ale spokojnie, wszystko po kolei.
Czasem spacerując z psem i patrząc na parkingowe auta myślę, że okej, mogłem kupić za te 20-25tyś nowszy, ekonomiczniejszy samochód. ALE, gdy tylko wsiadam do leszka, śmieje się z tych myśli, poważnie. Pamiętam jak byłem u znajomego co kupił Focusa za 35 tyś chyba, mk3. Też mogłem takiego mieć, w "dizlu". Strasznie tandetnie mi się tam siedziało, hm. Nie chcę tu wywołać gó,wn,oburzy, po prostu takie miałem odczucia.
Oczywiście co kto lubi. Ja wolę stare lexy czy kanciaste volvo niż nowsze skody etc. i mam nadzieje, że całe życie będę mógł sobie pomykać takimi właśnie autami.
Ps: dziś losowanie eurocośtam, żona jak wygra to obiecała mi Lexa z salonu, także...