jade sobie wczoraj po Wawie ok. 20-21. Ciemno, spory ruch, dodatkowo wielka ulewa- cale ulice pozalewane, pasy ruchu niewidoczne, w lusterkach/tylniej szybie prawie nic nie widac. Minimalna widocznosc. Zmieniam pas z lewego na środkowy, wcześniej sprawdzając czy jest wolne- wydawało się ok. Skręcam i nagle we wstecznym lusterku widze bardzo blisko mojego samochodu jakis niewyraźny zarys, który zaraz odbił na drugi pas i się ze mną zrównał.
Co się okazało? To była czarna astra jadąca bez świateł...
No kur.wa, powybijałbym takich, którzy nie pamiętają o światłach po zachodzie słońca, nie wspominając już o warunkach na drodze. W lusterkach zupełnie nie było go widać. Myślałem, że się zatrzyma obok mnie na światłach to bym coś powiedział, ale stanął dwa pasy dalej.
Gdybym w niego wjechał, to bym zayebał faceta (lub babe).
Totalnie rozyebał mnie kiedyś widok samochodu jadącego po zmroku na nieoświetlonej drodze- nie zapalił świateł, za to w środku paliła się lampka...