Smiertelnym bledem tego serialu jest absolutny brak napiecia. Kolesie zyja w swiecie pelnym zombiakow, smierc czycha na nich ZAWSZE. A tutaj kobietka sobie do lasu pojdzie, dziadyga sam do baru sie przejdzie. Ja (pipi)ie.
Odcinek (pipi)owy jak zawsze, ostatnia scena okej, ALE - kompletnie nie pasujaca do calego odcinka. Przez cala godzine wszystko sie kreci wokol starego ktory musi skumac czacze, ze zombiaki to zombiaki i musi zaufac znowu dla Ricka i ekipy. Koncowa scena - stary widzi, ze ludziom ufac za bardzo nie mozna bo beda probowali Cie za(pipi)ac. Bez sensu. NIBY Rick teraz uratowal mu zycie, ale ta scena nie byla w ogole nikomu potrzebna - stary i tak juz sie pogodzil ze wszystkim.
scenarzysci = full retards