No troche jednak bylo. Z takich nieoczywistych to obie akcje jak ktos zmierza w kierunku farmy. Widzimy ladne ujecie drutu kolczastego a dalej pole no i biegna sobie chlopaki, Rick, Shane i mlody. Ale spoko, w koncu mogli go przelozyc czy cos. Ale pozniej mamy ujecie jak typiara na koniu tez napieprza ta sama droga (brama wejsciowa jest po prawej co bylo pokazane - otwarta w dodatku). Nastepne ujecie - bach, jest juz za ogrodzeniem. No, albo ten kon potrafi skakac z dwiema osobami w siodle, albo ktos tu ma widzow za debili.
Akcja z lesnym stealth-zombiakiem tez glupia.
Najbardziej mnie boli tego, ze brak w tym serialu jakiegokolwiek elementu grozy (no, moze byl w pierwszym odcinku). Napiecie owszem, ale nigdy to nie jest napiecie-napiecie jezeli czujecie o co mi chodzi. W Shaun of the Dead jak Pegg wraca pijany i jest akcja z zombiakiem na drodze. Niby nic, ale jednak skuteczne granie na odpowiednich, powiedzmy "horrorowatych", emocjach.
Cieszy mnie, ze, narazie niesmialo, ale staraja sie pokazac relacje Rick-Shane bo jak narazie to oni byli kumplami tylko dlatego, ze tak nam scenarzysci mowili. Troche jak Anakin i Obi-wan z nowej trylogii. Mam nadzieje, ze rozwina to jeszcze zanim dojdzie do oczywistej konkluzji watku.