Opowiem wam co mnie dzisiaj spotkało.
Miałem 14 ludzi w obozie,wybrałem się po trochę sprzętu i wezwałem jednego chłopka żeby pomógł mi pozbierać fanty.
Jak mi się wydawało wszystko szło dobrze,koleś wracał z lekami,mój plecak też prawie pełny,udane łowy. Po drodze odwiedziłem jeszcze sklep z bronią i radośnie wracałem do bazy a tam mała niespodzianka.
Imbecyla który mi pomagał ścigała horda i zaprowadził ja prosto do bazy,sieczka straszliwa,złaziły się nowe zombiaki zwabione strzałami,środek nocy,wrzaski,mózgi pod nogami i zaciekła walka o przeżycie.
Po wszystkim zostałem z 7 ludźmi z czego 3 zaginionych,2 rannych,1 chory,2 morfinami,bez żarcia,bez ammo i musiałem pochować mojego ulubionego białasa w czarnej kurtce ze statystykami na maxa:(
Nie wiem czy to był skrypt czy randomowa akcja ale jestem zachwycony.