-
Postów
950 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez 23kowal
-
młodzież z GSW nadal bardzo przeciętnie I kolejny raz ofensywę ciągnęli weterani Lee i AI, który dla mnie jest w tej chwili głównym kandydatem do MVP jeśli Warriors wygrają. no ale wiadomo, nawet jeśli trend by się utrzymał to i tak dostanie Curry. zobaczymy czy te 3 dni wystarcza Cavs na zregenerowanie sił bo to chyba jedyne czego może im brakować do zwycięstwa.
-
one man army. i tylko 2 asysty od kolejnego triple-double w końcu dobry statystycznie mecz zagrał Curry choć obudził się trochę za późno. tak jak i Kerr, który nagle się zorientował, że ma Davida Lee na ławce. najpierw Iguodala, teraz on. weterani wracają nagle do łask. ciekaw jestem czy w kolejnych meczach ich rola wzrośnie bo młodzież ewidentnie nie potrafi dźwignąć ciężaru tych finałów. ciągle czekamy na dobry wspólny występ Splash Bros. a w Cavs nie odpalił jeszcze JR, który przecież potrafi sprowadzić deszcz trójek ot tak. ciężko przewidzieć co będzie dalej. czy LeBronowi wystarczy paliwa? czy reszta może zagrać lepiej niż wczoraj? Warriors pokazali, że potrafią odrobić każdą przewagę ale jeśli dzisiaj nie wygrają to będą musieli wybronić 2 matchball'e w tym jeden w Cleveland. jeśli przegrają sir Charles będzie miał używanie.
-
znalazłem ciekawy artykuł, w który autor obala tezę Live by the Tree, Die by the Three jest to kolejny argument za zwiększeniem znaczenia rzutów 3 pkt w strategii ofensywnej i kolejny gwóźdź do trumny mid-jumper'ów, powoli spychanych na margines i stających się coraz bardziej "lost art" (wybaczcie ale po angielsku to brzmi ładniej). szczerze to nie do końca podoba mi się ten kierunek.
-
ja widziałem 1 akcję gdzie Iggy walnął LBJ'a w rękę a sędzia stał tuż obok i połknął gwizdek. za to James dostał w IV. kw. ze 3 gwizdki na swoją korzyść, w tym jeden za ewidentnego flopa jak mu nie wyszedł split po zagraniu za plecami. jestem jednak pełen podziwu co ten człowiek(?) wyczynia w tych finałach. trochę irytuje ilość rzutów ale jak się spojrzy na skuteczność reszty zespołu to nawet nie ma się co dziwić. zabrakło mi w końcówce Mozgova, który po świetnym początku nie wiadomo dlaczego grzał ławę a wspomógł by LeBrona w pkt. obrona Delli to majstersztyk i była wczoraj kluczem do zwycięstwa. reszta Cavs do piachu. zresztą obie drużyny dały wczoraj dupy w końcówce ale Warriors podwójnie. mając red-hot Thompsona oddają decydujące rzuty Curry'emu a kiedy trzeba było rzucać ten dzieli się z nim piłką... i to w dodatku źle. jak na razie to oba mecze były bardziej przegrane przez jedną z drużyn niż wygrane przez faktycznych zwycięzców. teraz mamy 1-1 i to Cavs są na wierzchu bo jak im w domciu zaczną w końcu wpadać trójki i dobitki Tristana, przy tak grającym LeBronie GSW wrócą do domu z 3-1 i ogromną presją, której mogą nie dźwignąć. trochę wybiegłem w przyszłość, najpierw g3 ale nie sądzę też żeby to miała być jakaś wyrocznia dla tej serii bez względu na to kto wygra.
-
mieli ich na widelcu ale ostatnia akcja totalnie skopana a w dogrywce Cavs nie istnieli. im bliżej było początku finałów tym bardziej skłonny byłem przyznać rację Jalenowi że ta seria skończy się w 5 meczach i ten mecz mnie w tym utwierdził. jak widać nawet monster game LeBrona nie wystarczy. musi zaangażować się reszta zespołu a łatwo o to nie będzie bo Warriors kryją LBJa 1-on-1 i czystych pozycji dla strzelców za wiele nie będzie.
-
Give the people want they want! https://youtu.be/u2sDJUhLtzE
-
bo wykraczesz... ja się tylko zastanawiam co trzeba mieć w bani żeby tymi pokrakami grać.
-
Wy też będziecie się o to spierać? Delli nie jest brudnym graczem, on jest australijczykiem.
-
im bliżej finałów to pomimo całej mojej sympatii jaką darzę Curry'ego, tego jak świetnie grają Warriors pod wodzą Kerra to cholera chyba będę ściskał kciuki za Cavs. dlaczego? bo powrót LeBrona do rodzinnego Ohio i zdobycie dla nich pierwszego od dziesiątek lat trofeum to byłaby wspaniała historia. koleś jest niezaprzeczalnie najlepszym koszykarzem na ziemi co udowadnia po raz kolejny w tych play-offs i ta wygrana byłaby jednocześnie ukoronowaniem ale i początkiem czegoś nowego w jego karierze. James nigdy nie miał gorszego sezonu, zdarzały mu się na parkiecie gorsze momenty ale popełnił jeden PR'owy błąd, który będzie mu pamiętany po wsze czasy. chyba że.... zdobędzie dla Cleveland upragnione mistrzostwo. no ale tak realistycznie patrząc to 4-2 dla GSW, nawet nie wiem czy Curry uganiający się w obronie za Irvingiem coś w tym temacie zmieni. wynik życzeniowy, 4-3 dla Cavs. ale przede wszystkim chciałbym żeby te finały wynagrodziły nam te mizerne play-offs.
-
i obyś się Hendrix nie mylił. mnie najbardziej martwi skala tych porażek z Memphis. za bardzo polegają na jumperach i kiedy nie idzie to ciężko wymyśleć im coś innego. mimo tego jednak uważam ich za zdecydowanych faworytów do mistrzostwa.
-
niby w finałach konferencji zagrają najlepsze zespoły tego sezonu ale czuję jakiś niedosyt. GSW już nie wydają się ekipą poza zasięgiem, obrona ma słabe momenty a ofensywa to "żyj lub umrzyj rzutem za 3pkt" i zbyt często mieli zapaści. Rakiety są tu przez frajerstwo Clippersów, więc nie chce mi się o nich pisać. Atlanta straciła jeszcze więcej ze swojej przewagi z RS niż GSW i gdyby nie ręka Wall'a i te kilka dziesiątych sekundy w ostatnim meczu z Czarodziejami... Cavs chyba najmniej stracili w moich oczach bo mimo kontuzji Love'a i teraz jeszcze problemów Irvinga udało im się osiągnąć finał konf. z jedynie 2 porażkami. to co martwi, to że nikt tam się jeszcze nie nauczył, że LBJ sam nic nie wygra a zbyt często oglądaliśmy go w tej serii w izolacjach.
-
Clippersi to frajerzy, mają za swoje. 7 mecz na wyjeździe to wygrywa pewnie z 7% zespołów także pora szykować sprzęt wędkarski. ja dzisiaj jeszcze przeżywam ostatnią akcję Atlanty. dlaczego do piczy Wittmann nie wpuścił Gortata, który w obronie jest 2 razy lepszy niż Nene?? a ten tak dał tak dupy przy zastawianiu, że powinien na pieszo do Waszyngtonu wracać.
-
początek finałów w mojej urodziny. nie wiem kurna czy to prezent czy troll bo wątpię abym miał się paczać na cokolwiek...
-
Warriors na tą chwilę wyglądają naprawdę groźnie. w zasadzie są nie do ruszenia. myślałem, że Miśki stawią zdecydowany opór a tymczasem posypali się jak domek z kart i wątpię, żeby brak Conleya wpłynął jakoś znacząco na to co się stało. szczelna obrona GSW w połączeniu z niesamowitą siłą ognia to coś czemu przeciwstawić mogli się jedynie Spurs oraz walczący dalej Clippers i to ich typuje jako drugą drużynę do finału konferencji. wschód będę oglądał z zaciekawieniem ale obawiam się, że ktokolwiek nie awansuje do finału to zakończy się on w 5 meczach. chciałbym żeby to Warriors wygrali ligę a Curry zdobył puchar imienia Billa Russela. będe miał niesamowitą satysfakcję, gdyż dopingowałem mu od debiutanckiego sezonu i wierzyłem, że ma potencjał aby stać się nie tylko najlepszym PG ligi, nie tylko najlepszym graczem ligi ale prawdziwym GOAT'em i w końcu HOF. ale to dopiero początek drogi także odpukać w niemalowane, życzyć zdrowia i ściskać kciuki. i jeszcze słowo o Blake'u, kolejnym graczu nowego pokolenia, którego karierę śledzę już od czasu gry na college'u. podobnie jak w przypadku Curry'ego mam sporą satysfakcję bo odkryłem go w zasadzie przed tym całym szumem, który się wokół niego wytworzył z tym, że miałem chwile zwątpienia, nawet w tym sezonie. być może to wielki cień małego człowieka (CP3 ) spowodował, iż nie dostrzegłem, że BG jest gotowy na największe wyzwania i w dodatku może to robić będąc liderem pełną gębą ale prowadząc drużynę nie słowem ale przede wszystkim czynem. walcząc po obu stronach parkietu i pokazując wszechstronność jakiej NBA nie widziała u PF'a od czasów Chris'a Webber'a połaczonej z eksplozywnością i siłą Charles'a Barkley'a.
-
Harden miał w serii z Dallas 50/52 z linii rzutów wolnych. nawet nie sprawdzam ale pewnie w niektórych 4 meczowych seriach całe druzyny tyle razy nie rzucały... anyway, mam nadzieję, że Spurs nie popełnią kolejny raz tego samego błędu i nie dadzą się Clippersom odrodzić a potem utrą Hardenowi nosa i potargają mu tą niegustowną brodę. Love'a już najprawdopodobniej w play-off nie zobaczymy, także jeśli Cavs nie wygrają o wiecie już kogo winić. a w Atlancie to kurde nie wiem w czym jest problem bo przecież i Horford, i Millsap, i Teague potrafili w sezonie brać ciężar gry na swoje barki więc to nie do końca tak że brakuje im jaj czy talentu. jedna istotna rzecz to, że trójki Korvera już nie wpadają tak często gęsto ale największy problem to obrona, która nie potrafi tak przycisnąć jak w sezonie. myślę jednka, że nagrody COTY nie daje się byle komu i Bud ogarnie ekipę i seria zakończy się w 6 meczach.
-
w końcu coś się zaczyna dziać w tych play-offach. siekierka dla Hollinsa, który wyciska 105% z Nets przeciwko COTY i najlepszej drużynie wschodu W SEZONIE ZASADNICZYM, bo widać play-offs weryfikuje pewne rzeczy.
-
wypraszam sobie. u mnie takiej padaki się nie gra. SAS dali wczoraj dupy. trójki im nie siedziały, dali poszaleć rezerwowym z LA, tamtejsze gwiazdy zrobiły swoje i znowu trzeba wygrać w na wyjeździe. ja kurde jednego nie czaje, wiem że CP3 jest dobry w kosza ale cholera każda drużyna, w której gra jest tak od niego uzależniona, że zastopowanie go to 3/4 sukcesu. no ale łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. WAS wygrali dzięki weteranom. to o początku była drużyna budowana na play-offs i Ci którzy mieli wziąć sprawy w swoje ręce zrobili to kiedy było trzeba. Prym wiódł The Truth oraz Gortat, który w końcu dostał więcej szans no kończenie akcji i nie zawiódł. no i oczywiście Wall stający się prawdziwym czarodziejem parkietu. Atlanta jak już w końcu przekula się przez Brooklyn będzie musiała pokazać szczyt formy z sezonu zasadniczego żeby sprostać tak grającym Wizards. natomiat Cavs będą mieli sporo pod górkę bez Love. Bulls to jednak maxymalnie wymagający przeciwnik a duet Gasol-Noah może zdominować tą serię pod koszem. Love ukradł by im kilka zbiórek, wyciągnął Pau z pod kosza i zrobił miejsce na wjazdy. Mozgov i Tristan jednak nie mają jednak takiego rzutu więc gameplan staje się uboższy.
-
ja pójdę jeszcze dalej. obstawiam słaby sezon Lakers, a potem jeszcze jeden i jeszcze jeden. a Pelikany straciły dzisiaj niepowtarzalną szansę na wygranie meczu z GSW. ale stracić 20pkt prowadzenie w ciągu jednej kwarty? come on. wg jakiejś tam spec-stronki to na 7min przed końcem regulaminowego czasu gry Warriors mieli 6,3% szansy na wygranie meczu. Where amazing heppens! p.s. gdzie można zawnioskować o dodanie loga NBA do emotek?
-
brawo Spurs, nie wiem tylko czy to nie było pyrusowe zwycięstwo bo bez Parkera dalej ani rusz. Mills tak całych pla-offs raczej nei zagra. Portland jaka słabizna... nie wierzę, że brak Mathewsa aż tak zabolał tą drużynę. LMA chyba będzie powoli pakować walizki. w Dallas wypadają Parsonns i Rondo także chyba sweep dla Rakiet.
-
jak bym miał dotychczasowe wyniki skomentować to zrobiłbym to tak
-
oby Spurs weszli w Championship Mode
-
Cavs wygrali ten mecz na sporym luzie. nie widzę póko co szans na choćby 1 mecz dla Celtów. LBJ wie, że każdy dzień odpoczyku jest na wagę złota i nie będzie chciał się z nimi bawić w 5 meczy. tym bardziej, że sami sobie takiego przeciwnika wybrali ostatnimi zagrywkami w sezonie regularnym.