-
Postów
950 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez 23kowal
-
Tekken 7 The Final Battle - taa, na pewno. producent chyba zdaje sobie sprawę, że w bijatyki gra garstka ludzi i nie ma się co wysilać i wykładać kosmicznych pieniędzy bo to się raczej nie zwróci. w rezultacie gra jest z góry szykowana na średniaka jadącego na nie-tak-świetnej-już marce, którego fani tematu i tak łykną, bo jakie niby mają wyjście? kiedyś Tekken był system sellerem, dzisiaj aby podobna sytuacja miała miejsce za mordobicie musieliby się wziąć ludzie pokroju Naughty Dog, potrafiący wycisnąć ostatnie soki z grafiki, ubrać to w design akceptowalny przez mainstream AD2014 i jeszcze zrobić z tego grywalną i nowatorską pozycję. krótko mówiąc: to się nie wydarzy. Tekken i bijatyki zeszły na boczny tor i wątpie abyśmy jeszcze kiedyś padli przed nimi na kolana tak jak to miało miejsce w erze psx/ps2. no ale czekam. bez hype'u bo namco wypuszczając trailery a'la past-pastgen skutecznie go tłamsi.
-
ja jeszcze zbieram szczenę z podłogi...
-
jak dla mnie to sci-fi póki co.
-
jeśli dorabiasz sie tego przez całe życie to jest to do ogarnięcia. kiedy nagle z biedy wychodzisz "na salony" to 9/10 osobnikom odbija sodówka. bardzo łatwo to sprawdzić w dzisiejszych czasach. a jeśli targa Wami typowa polska z&z to dodam, że ponad połowa czarnych sportowców w 5 lat po zakończeniu kariery jest bankrutem.
-
Hayward dostanie min.63 bańki za 4 lata, pytanie tylko od kogo bo taką propozycję złożył mu MJ a Jazz obiecali już, że wyrównają każdą ofertę. ktokolwiek go weźmie zrobi złoty interes bo koleś ma potencjał.
-
obraz tegoroczengo FA wygląda tak: Riley zbiera skład. LeBron czeka i patrzy co uda mu się zrobić. Melo, Wade i Bosh czekają co zrobi LeBron. również Cavs i kilka innych marzycieli czekają co zrobi LeBron. Knicks, Bulls, Lakers, Mavs i Rockets czekają na Melo więc czekają również na to co zrobi LeBron, który czeka na ruchy Rileya. Rockets ponadto czekają na Bosha, który czeka na LeBrona, który czeka na Rileya. ale to tylko zasłona dymna bo tak na prawdę to Big3 i Riley są już ugadani i grają na zwłokę żeby utrudnić życie rywalom. tymczasem Ainge montuje "paczkę" dla Wolves za Love'a.
-
dobre. komentarz pod artykułem rozbawił mnie na maxa
-
Kyrie Erving dostał maxa. aaaa dam/podejmę pracę http://www.nba.com/freeagents/2014/
-
wiemy. jakoś specjalnie zaskoczony nie jestem ta pierwszą trójką. można się było jedynie zastanawiać czy Sixers po przygodzie z Bynumem zaryzykują Embiida ale jak widać każdy chce mieć swojego Shaqa. trzymam za gościa kciuki żeby Wielka Brew miał z kim rywalizoać, aczkolwiek gdybym miał postawić pieniądze to z taką historią kontuzji w takim wieku... widmo kariery Grega Odena nie daje o sobie zapomnieć.
-
co z tego skoro wiadomo, że sam i tak mistrza nie zdobędzie. będą musieli mu ze 2 all-starów dokupić.
-
GSW powinni ściągnąc Miłość. Z Bogutem, O'neal'em i Lee. ktoś tam ma sentyment do kontuzjogennych podkoszowców... ale mimo wszystko ruch wydaje się spoko, nawet gdyby mieli oddać Klaya.
-
nie zgadzam sie ogqozo. gdyby Heat grali na zachodzie mieliby o połowę występów w finałach i tytułów mniej. w tym sezonie byliby na 4-5 miejscu i raczej nie oglądalibyśmy ich w finałach. takie jest moje zdanie. Zachód ma trudniej i może czas zmienić formułę play-off na bardziej sprawiedliwą dla tych drużyn, choć szczerze to nie mam pojęcia jak by to miało wyglądać. a tymczasem Melo przybywaj! ja (pipi)e, ten rocznik '03 staje się coraz bardziej żałosny
-
trenerowi Heat przydałaby się ta "latareczka" z Man in black, która robi BLINK! i wymazuje pamięć, najlepiej do rozpoczęcia finałów i niech im wmówi, że to game one. bez tego Heat cały czas będą mieli w głowie te 2 ostatnie mecze i bardzo dużo moim zdaniem będzie zależało jak obie ekipy wejdą w mecz. gracze Miami muszę odzyskać pewność siebie bo wiadomo już, że sam LeBron nie wystarczy. ja i tak szykuje siędzisiaj na fetę.
-
ależ mi się chce spać... starość nie radość. całe szczęście ostatnie minuty były dzisiaj na spokojnie i nie pompowały mi tak adrenaliny jak w g2 dzieki czemu zdołałem jeszcze godzinkę się przespać. polecam też 15min drzemkę w przerwie. pomaga. cała ta explozja Spurs nie wzięła się znikąd. Diaw w S5 zaluczył co prawda tylko 9pkt 3as. ale miał największy +/- w Spurs +20. tutaj każdy zawodnik może zrobić różnicę, i to nie zawsze taką, którą widać w box score. ale z rzeczy, które widać tam jak na dłoni to, że Miami to James a James to Miami. czegoś Wam to nie przypomina? Cleveland anyone? za to Spurs to drużyna pełną gębą. wygrali asysty 21-17, przy czym z 5 asystyjących zawodników aż 7as. dla Heat zdobył James. dla Spurs z kolei asysty zaliczało 9 graczy i aż 4 miało min.3as. na koncie. teamwork. nie będe się silił na żadne proroctwa bo kolejny mecz to kolejna historia i 2-2 jest równie prawdopodobne co 3-1.
-
jestem w szoku, że nikt tu jeszcze nic nie napisał. będe więc pierwszy. 1-1. czy to niespodzianka? absolutnie nie (patrz wyżej post ogqozo). dla Heat wyśmienita sytuacja bo zneutralizowali przewagę parkietu i w serii best of 5 to oni są teraz na wierzchu. Spurs mogą z tego wyjść cało i mieć g7 u siebie ale teraz to oni potrzebują wyjazdowej wygranej. nie jest to mission impossible ale nie o to im chodziło by być tymi, którzy muszą gonić. to oni wygrali sezon, to ich drużyna jako całość wydaje (wydawała?) się lepsza od zeszłorocznej a o Miami mówiło się, że zaliczyli niewielki ale jednak regres. ostatecznie o obecnym wyniku zdecydował LeBron i jego talent i niektórzy mogą już pewnie zadawać sobie pytanie, gdzie byśmy teraz byli gdyby w g1 nie wysiadła klima. James jednak okazał się człowiekiem (co niektórzy już mu to wytykali) ale na pewo nie można powiedzieć my zawiódł czego niestety nie mogę powiedzieć o trio z SA w końcówce wczorajszego meczu. a konkretnie to dupy dali Parker i Duncan, gdy przestrzelili 4 wolne z rzędu, a potem Manu swoją chaotyczną grą w ostatnich 2 minutach. fakt, że Heat nieźle bronili ale decyzje graczy Spurs mogły być lepsze. i nie wiem jakim cudem w decydujących momentach piłka nie trafiła do Duncana. co można powiedzieć przed g3 to, że Miami nie przegrali 2 razy z rzędu od 47 meczów (w play off), to że nie potrzebują pkt z ławki żeby wygrywać no i że tak naprawdę całe to pitolenie można między bajki włożyć bo każdy mecz jest inny i rządzi się swoimi prawami także GO SPURS! i daj boże siłe bo nie wiem kiedy ja to odeśpię jak tu za chwilę się World Cup zaczyna...
-
no to Sauna Game dla gospodarzy. w przerwie nastawiłem sobie zegarek na 15min drzemki ale jakos chuyowo i 3kw.przespałem. obudziłem sie na początek 4kw. ale dopiero 5min przed końcem zaczaiłem, że to nie 3kw hehe. SAS mieli za(pipi)istą końcówkę ale pewnie wszyscy będą gadać, że to dlatego że Bronka nie było w końcówce. taki chuy. Spurs meli chyba 31-9 run w końcówce a od zejścia LBJ 16-3. tak sobie myślę, że bez niego to Heat byliby drużyną na 3 m-ce na wchodzie i 1 runde play-off. i to pod warunkiem, że Wade byłby cały sezon zdrowy.
-
ja to wszystko rozumiem ogqozo ale nie wiem dlaczego w tym wszytkim widzisz przewagę Heat skoro oni będą mieli te same dylematy w obronie, jeśli nie większe bo póki co to i sezon, i play-offs udowodniły, że to Spurs mają głębszy skład. ja osobiście zacisnął bym obronę na Bronku i Wade'ie (Wadzie? jak to kurna odmienić?) bo ci kolesie są "proven" jak to Kenny mówi. sam kiedyś pisałeś, że Heat żyją i umierają dzięki trójkom i jeśli miałbym wybrać broń od której zginę to na miejscu Spurs zamurowałbym pomalowane i sprawdził czy Miami są w stanie wygrać 4 mecze dzięki trójkom (z czego tylko max 3 będą grali u siebie). jeszcze mała dygresja. to byłoby naprawdę prześmieszne gdyby Greg Oden zdobył tytuł przed Kevinem Durantem, prawda?
-
ja akurat jestem trochę innego zdania. przykłady gdzie ww. trójka "jokerów" z Miami gra słabo albo wcale można mnożyć w tym sezonie i nie widzę powodu dla którego mieliby zagrać o niebo lepiej przeciwko obronie Spurs. to raczej ławka SA jest morderczą bronią o czym przekonali się chociażby gracze OKC. jedyne wiarygodne opcje Heat to LBJ i Wade. Bosh potrafi zniknąć nawet na kilka meczów jak z Pacers. SAS powstrzymali Duranta i Westbrooka i w bardzo podobny sposób będą bronili dwie gwiazdy Heat choć nie będzie to łatwiejsze ze względu ich zgranie i umiejętność dzielenia się piłką z kolegami. z tym, że Ci muszą trafiać. SAS atakować będą, jak zawsze, całym zespołem i w ich przypadku nie jest niespodzianką, że Leonard, Green czy Diaw punktują wysoko. i nie zapominajmy, że zarówno przewaga parkietu jak i nowa formuła finałów 2-2-1-1-1 sprzyja Ostrogom. 4-2 dla Spurs.
-
4 finał z rzędu dla Miami to coś czego jeszcze nie było za mojej kadencji kibica NBA. za to 3-peat'y przeżyłem już 3 więc jakoś mnie to specjalnie nie rajcuje i całym sercem jestem San Antonio. i mam nadzieję, że to nie będzie żaden pożegnalny występ. takie zespoły jak Spurs, takich graczy jak Duncan chciałoby się oglądać zawsze. z typem poczekam do ostatniej chwili ale pewnie jak zawsze w takich sytuacjach będe głosował sercem a nie rozumem.
-
5pkt razem 14pkt finaly konf.muszę przemyśleć... Spurs mają tragiczny bilans z OKC na przełomie ostatnich kilkunastu meczów. 6pkt razem 20 poczekam na wieści odnośnie kostki Parkera
-
Bonner zagrał w s5, zrobił wielkie 0 ale sama jego obecność ułatwiała Spurs zadanie w pomalowanym, gdzie wygrali w pkt na za(pipi)istym procencie (71%). czas na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tej serii.
-
Stephenson ma spojrzenie człowieka, który uciekł z psychiatryka. gadka i zachowanie też są lekko poza normą. anyway, Heat są nadal na prowadzeniu i mają mecz u siebie, który z pewnością potraktują jako g7 i moim zdaniem zakończą to blow-outem. Spurs mają problem. pomalowane nagle zrobiło się zamurowane a to wszystko dzieło jednego człowieka. statsy to jedno ale Ibaka zmienia oblicze gry swoją obecnością. nagle Parker nie jest sobą, rzuty już nie wpadają tak łatwo a przede wszystkim SA zgubiło swój rytm, wdają się w niepotrzebne dryblingi i pojedynki kiedy ich siłą jest teamwork. jeśli uda im się do tego powrócić, zasłony, ruch zawodników bez piłki, ball movement to i rzuty zaczną wpadać.
-
ja znalazłem to: Russell Westbrook = Menthos in a bottle of Coke Kevin Durant = A nice hot cup of herbal tea.
-
jak widzę/słyszę tego głąba i jego kumpla Bayless'a to mi się nóż w kieszeni otwiera
-
no to mamy serię. krew, pot i łzy graczy Pacers z 82 meczów sezonu zasadniczego zostały zniwelowane w 48min. oczywiście G7 nadal odbędzie się w Indianie, tyle że aby do niego dosżło to Pacers muszą coś wygrać w Miami co wcale nie będzie łatwe patrząc na historie rywalizacji tych 2 drużyn. a oglądając Wade'a chciało by się krzyknąć: He's alive! Cavs znowu zmarnują kilka lat kariery kolejnego ponadprzeciętnego koszykarza. dosyć ciekawe to co piszesz ogqozo o drafcie i pierścieniach ale tutaj liczy się jeszcze jedna ważna rzecz a mianowicie $$$. wysoki wybór to większe szanse na wyciągnięcie żyły złota. ludzie zwalą się do hali by zobaczyć wybrańca, sprzedaż sezonowych wzrośnie, więcej meczów w national tv itp.itd. Szerszenie nareszcie wróciły!