Ja mam tak chujowe zdanie o dwójce i trójce nie dlatego że nie miała dobrej estetyki. Historia była niezła, real world spoko, obrona syjonu super, motyw podróży w real world neo i trinity naprawde klimatyczny.
Ale wszystko to zjebały, na maksa syfiaste walki. Przesadzone slow mo, każdy z każdym co chwile się leje. Latający neo. Gumowi agenci Smith. Pastiż pełną gębą. W jedynce walki miały subtelny klimat, super pracę kamery, świetna reżyserie. W 2 i 3 było trochę tak jakby Wachowscy doszli do wniosku że za sukcesem jedynki stoją tylko walki i trzeba ten element rozbujać do wielkich, epickich rozmiarów. A wyszło kurewsko żałośnie. Mnie osobiście strasznie zepsuło to całą resztę.