Co do "Wilka z Wall Street" - nie wiem, może nie jestem jakimś super wymagającym widzem, ale film dla mnie prz(pipi) dobry. Historia pokazana w tak ciekawy, momentami zabawny sposób, że 3 godziny spędzone na sensie mijają w mgnieniu oka. Gość był (pipi)onym królem życia, dziwki, koks, pieniądze, fury - wszystko pokazane w taki sposób, że 90% ludzi po obejrzeniu filmu myślało jak za(pipi)iście byłoby być Jordanem Belfortem. No i ta cała Margot Robbie - przesuka, dzięki której przyznaje Wolfiemu dyche.