przyklad sprzed tygodnia:
weekend, kumpel z jeszcze dwoma ziomkami pakują się w jego alfe 156 (igiełka, kupiona od gościa, ktory prowadzi warsztat i sklep z czesciami) i wyruszaja nad morze. po przejechaniu ok. 100 km wloskie cudo staje. poszły jakies poduszki silnika i cos tam jeszcze (nie znam sie). na drugi dzien sciaganie auta laweta, w tygodniu przytachanie do mechanika i diagnoza: nowy silnik. jako bonus kompletnie wyje,bane zawieszenie. koszty ok. 3 tys. polskich zikos (przynajmniej na poczatek).
nie jestem specem od usterek w samochodzie, ale rzadko slysze, zeby komus tak sie spie,rdolilo auto. jak na moje to opinie o alfie nie biora sie z nikad i tylko potwierdzaja regule - go,wno panowie, go,wno.