Ja za to wczoraj odwiedziłem Moa w Krakowie. Wziąłem tytułowy Moaburger i niestety nie jestem zadowolony z zakupu. Zawsze brałem identyczną opcję, którą wyżej opisał Rambo, ale przeczytałem tu, że ktoś się burgerem z burakami i ananasem zachwycał, to postanowiłem spróbować. Zawiodłem się i to mocno.
Te dwa najważniejsze składniki kompletnie mi nie pasowały do mięsa, były po prostu za słodkie. Mięso raczej z gatunku słonych, ser, sos to samo, nie wspominając o warzywach. Jakoś tak się to wszystko gryzło, smaki się mieszały i rezultat nie był rewelacyjny. W dodatku pan kucharz od serca dosypał pieprzu do kotleta, co już mnie pokonało na amen. No i kanapka obszerniejsza, przez co składniki cały czas wypadały i komfort jedzenia był znikomy. Tak się zniechęciłem, że nawet całej nie zjadłem, wkurwiając się przy okazji, gdyż kolega wziął BBQ i z ogromnym uśmiechem na twarzy wpierdalał swojego pysznego burgera.
No cóż, wiem, że jak wrócę do Moa, to na pewno nie wezmę sobie Moaburgera. Wolę tradycyjne kombinacje składników, bo eksperymentowanie też musi mieć umiar i łatwo przesadzić.
Poza tym pesymistycznym postem nadal jestem fanatykiem Moa i jak będzie tylko okazja, to skorzystam z tej jadłodajni. Wezmę BBQ, który zwali konia moim kubkom smakowym.
Pozdrawiam