Jakoś zebrało mi się do napisania mini-recenzji nowego Burnouta. Jeśli dotrwacie do końca to gratuluję
Z Burnout'em jestem od części pierwszej i jest to moja (bądź co bądź) ulubiona seria. Przy "trójce" spędziłem grubo ponad 140h, kosząc dziesiątki tysięcy takedownów. Potem zauważyłem tendencję spadkową, tzn. kolejne części były gorsze. No i wejście w erę next-genów. Gdy tylko usłyszałem, że Criterion majstruje nowego Burnout;a, to od razu się ucieszyłem, bo już z PS2 wycisnęli wszystko co się tylko dało. Wszystko cacy... do czasu, kiedy się dowiedziałem, że postanowili zaimplementować otwarte miasto. Od razu wiedziałem, że to nie wypali. No i miałem rację.
Jak już pisałem - w Burnout'a grałem od zawsze i to bardzo dużo. Wg. mnie Burnout 3 : Takedown to najlepsze wyścigi ever. Ostatnio pojawiła się okazja, żeby tanio (bo za 18 zeta - śmieszna kasa) nabyć Paradise'a. Oczywiście szybko zgłosiłem chęć kupna (ściepa) i na następny dzień gra już była na konsoli. Odpaliłem i... KURWA MAĆ !!! Co to za model jazdy !? To ma być Burnout !? No to ja podziękuję...
Dzień później, kiedy odetchnąłem, stwierdziłem, że spróbuję na spokojnie ocenić grę. No i rzeczywiście model jazdy jest tak bardzo "nieburnoutowy", że bardziej przypomina Need For Speed'a. Drifty nie wchodzą tak jak wcześniej, a samochody są podsterowne. Model jazdy kompletnie zmieniony. Trudno, trzeba się przyzwyczaić. Pojeździłem, pobawiłem się troszkę. Fajne wypadki, fajna grafa, ciekawie zaprojektowane miasto. Niby wszystko cacy... Odpalam wyścig. START i jazda przed siebie. I tutaj KURWA kończy się moja cierpliwość do tej gry. Super po prostu... To jest BURNOUT, a ja muszę:
1. Ścigać się z przeciwnikami
2. Zakładać im Takedowny
3. Zbierać boosta (oncoming, drifty, near missy)
4. Uważać, żeby nigdzie nie dojebać
5. PATRZEĆ NA MAPKĘ
Punkt piąty mnie zabija... Już w poprzednich częściach musiałem całą uwagę skupić na grze, a i tak było ciężko wszystko opanować, a teraz jeszcze dochodzi freeroaming i to, że ciągle muszę patrzeć na mapkę, czy dobrze jadę. To skreśla tą grę w moich oczach. To już nie jest Burnout, bo to są po prostu wyścigi samochodowe. I to bardzo średnie jak dla mnie. Burnout to mknięcie przed siebie na pełnym gazie i na maksymalny ryzyku, zakładanie Takedownów i koncentracja na WYŚCIGU. Patent z otwartym miastem może i byłby okay, gdyby go ograniczono do wyboru eventów, samej zabawy z jazdy i rozwalaniu billboardów/barierek, czy zaliczaniu Super Jumpów. W wyścigach trasy powinny być pooddzielane barierkami i kierunek jazdy wyznaczony z góry, a nie, że Gracz sam musi uważać na to, żeby nie pobłądzić. Kompletne nieporozumienie wg. mnie. Taka zmiana wcale nie wyszła tej serii na dobre, podobnie jak NFSowi. Co jak co, ale tutaj takie coś po prostu nie pasuje. Niestety, następny Burnout, jeśli się ukaże, to na 100% będzie też freeroaming. A ja wrócę do starszych części. Bo nie zniosę widoku, jak moja ukochana seria się stacza coraz bardziej.
Na razie prawie same minusy wymieniam, ale to one się rzucają fanatykowi w oczy od razu. Plusy się dostrzega z czasem. Soundtrack - na początku kawałek Paradise City Guns N' Roses. No fajnie, piosenka pasuje do gry jak ulał. Ale wchodzę do opcji, żeby sprawdzić resztę kawałków (zawsze najpierw to robię, standardowa procedura), a tu praktycznie wszystko to samo, co w Dominatorze... Nowych piosenek jest może 5 + muzyka poważna... To jest jakiś żart czy co? Rozumiem, że w takim WipEoucie HD OST może być pozbierany z poprzednich części, bo w końcu to jest tak jakby remake Pure i Pulse. Ale w Burnoucie, w nowej grze, stare piosenki !? Criterion ewidentnie dał ciała również w tym aspekcie. Już pomijam, że jest sporo dobrych kawałków w Soundtracku, bo to nie zmienia faktu, że praktycznie wszystkie kawałki są z poprzedniej części. Porażka.
Teraz kilka mniejszych minusów wymienię, chociaż również bardzo wkurwiających. DJ Atomica od zawsze mnie wkurzał i zawsze go wyłączałem. Tutaj chcę wyłączyć... i nie mogę. Co jest? Teraz cały czas muszę wysłuchiwać tego imbecyla... Takedown Camera - fajny motyw, ale na dłuższą metę również irytujący. Bardzo przeszkadza w pobijaniu swoich rekordów w Takedownach. Wchodzę do opcji, żeby wyłączyć, ale też się nie da! Teraz za każdym razem, kiedy założę Takedowna, muszę oglądać samochód przeciwnika. Gratuluję Criterion'owi takiego ruchu. Hardcorowcy się ucieszą zapewne. Nie można już wykonać Double Takedowna nawet, bo momentalnie kamera się załączy. Po efektownym ujęciu powracam na tor i mój samochód jedzie w zupełnie innym kierunku, niż chciałem! Kolejny s(pipi)y motyw... Już nie mam słów. BRAWO !!!
Piszę o samych minusach, ale po prostu musiałem to z siebie wyrzucić, bo nie daje mi to spokoju. Moja ukochana seria się stoczyła i nie daje mi już radości z grania... Jestem zdruzgotany i idę płakać do kąta (no dobra, obejdzie się bez płaczu). Znajdzie się też kilka plusów, ale jak już można zauważyć - są one przytłoczone przez minusy. Niewątpliwie (przynajmniej dla mnie) największą zaletą nowego Burnout'a jest... dodatek w postaci motocykli... Nareszcie czuć prędkość i można pomykać przed siebie, nie zwracając uwagi na nic innego. Eventów jest mało i po wykonaniu ich zająłem się zabawą. Naprawdę daje mi to dużo uciechy. Szkoda, że to "tylko" (a może "aż") dodatek.
O innych plusach już wspominałem wyżej, ale tutaj też napiszę. Grafika jest bardzo dobra. Wiadomo, że wszystkie tekstury, siłą rzeczy, nie mogą być na równie wysokim poziomie, ale naprawdę jest na czym zawiesić oko. No i framerate też daje radę. Ciężko o jakiekolwiek dropy. Tutaj brawa się należą.
Kolejnym plusem jest architektura miasta. Dużo skrótów, wyskoków, małych uliczek, tuneli i rozjazdów. Można spędzić sporo czasu na zabawie bez celu. W wyścigach już nie jest tak kolorowo. Ale o tym pisałem wyżej. Gdyby tylko zastosować te ograniczenia, to byłoby prawie idealnie. No ale nie jest... Szkoda, bo mógł być hit, a jest SHIT.
To by było chyba na tyle... Nie chce mi się już więcej pisać. Najwyżej zrobię edycję posta i doczytacie.
PS: Już widzę te bluzgi pod moim adresem. Wiedzcie tylko, że w Burnouta gram od pierwszej części i mimo wszystko "troszkę" się na tej serii znam. Ale błędy oczywiście się mogą znaleźć w tekście.
Pozdrawiam