W głowie zadaję sobie cały czas takie samo pytanie, jakie zadano na końcu recki w psx rxtreme, "zawód roku?". jak można było tak spieprzyć force unleashed? przy pierwszej części bardzo dobrze się bawiłem, cholernie trudna, ale ile radochy było z używania mocy, ukończyłem ją 2 razy, a tutaj?
Jak ją po południu odebrałem z poczty, tak wieczorem oglądałem napisy końcowe... potem tylko zdobyłem reszte trofeów via level select, ukończyłem grę na poziomie unleashed i platyna wskoczyła, WTF? równie dobrze mogli by to wydać jako dlc do 1 części. A tak prawie 2 stówy poszły się yeabać... na szczęscie wymieniłem sie z kimś na enslaved. Cała gra to po prostu odgrzewany kotlet, moce te same, nie licząc mind trick, którego w ogóle nie używałem, a upgrade'owanie zdolności to zbrodnia w porównaniu z upgrade'owaniem w 1 cześci. O zakończeniu nawet nie bede zaczynał mówić, co prawda kilka momentów w grze na prawde daje radę, grafika jest o niebo lepsza od 1 cześci (w 1 czesci cut-scenki były wręcz okropne) ale nic poza tym.