TRIANGLE STRATEGY ukończone. Piękna to była przygoda, nie zapomnę jej nigdy.
Na początku nie zostajemy rzuceni w sam wir wydarzeń - ot, średniowieczna kraina w klimatach fantasy, przez którą przewinęła się 30 lat temu straszliwa wojna, ma znowu doświadczyć pewnych przykrych wydarzeń. Ale dlaczego? Przecież pomiędzy trzema nacjami: królestwem Glenbrook, państwem religijnym Hyzante i władanym twardą ręką księstwem Aesfrost, od dawna panuje kruchy pokój. Tego gracz musi dowiedzieć się sam, wcielając się w syna wasala króla Glenbrook, Serenoę Wolffort, który dla wzmocnienia pokoju pomiędzy nacjami, poślubić ma przedstawicielkę rodu z Aesfrost.
Jak zapewne się domyślacie, czeka nas mnóstwo intryg, kombinowania i zwrotów akcji, ponieważ sytuacja zmienia się co chwilę. Nie chcę tutaj rzucać spoilerów, dlatego napiszę tylko, że porównania do Pieśni Lodu i Ognia [Gry o Tron] są tu w pewnym sensie bardzo trafne, choć frakcji mamy jednak nieco mniej. W każdym razie, fabuła wydaje się dość spójna i odczuwałem przyjemność z poznawania dalszych losów naszej drużyny.
Jeśli chodzi o rozgrywkę, to nie radzę nastawiać się na to, że to gra taktyczna z jakąś szczątkową fabułę, bo ta naprawdę gra tu pierwsze skrzypce: często jest tak, że oglądamy godzinę dialogów, żeby poprowadzić jedną, półgodzinną walkę. Ale bardzo fajnym motywem jest w grze Waga Przekonań, za pomocą której to, decydujemy, jaką ścieżkę w grze wybierzemy, albo komu zaufamy. Wybór nie zależy jednak tylko od nas, a od całej głównej drużyny. Musimy więc starać się wpłynąć na ich decyzje, żeby zrezygnowali ze swoich przekonań, bądź też nakłonić tych niezdecydowanych, żeby wybrali naszą ścieżkę. Często trzeba pozyskać dodatkowe dowody, czy informacje, które dadzą nam lepsze argumenty w dyskusji. Dokonujemy tego podczas bardzo prostej eksploracji na pojedynczych mapkach, na których możemy zbierać przedmioty, bądź też po prostu rozmawiać z postaciami.
Walki to typowy taktyczny RPG znany np. z Final Fantasy Tactics - mamy drużynę, której skład możemy wybrać przed walką, poruszamy się po kratkach i tłuczemy wrogów tak, aby zyskać przewagę, czy to za pomocą stania na wzniesieniu, czy brania kogoś w ogień krzyżowy, czy też wbijania mu miecza w plecy. Każda postać jest inna, i pomimo tego, że nie możemy zmienić jej roli, a jedynie ją awansować, to tak naprawdę każda przydaje się w pewnych sytuacjach. Na swojej drodze napotykamy bardzo wiele postaci, które do nas dołączają, a potem one mogą stanowić trzon naszej formacji bitewnej - choć na fabułę nie mają wielkiego wpływu, to niektóre są naprawdę przyjemne i mają ciekawe mechaniki. Ja polubiłem np. akrobatkę, która mogła umieścić na polu walki swojego klona, który wabił wrogów, jednocześnie ich atakując.
Graficznie jest bardzo ślicznie, ale to w końcu 2D-HD od Square, więc raczej nie ma na co narzekać. Muzycznie, kawałki też wpadają w ucho. Styl graficzny zastosowany przy portretach postaci jest dość specyficzny, ale widzi się je na tyle rzadko, że w sumie nawet, gdyby miał on przeszkadzać (chociaż mi się podobał), to raczej nie zdążymy się nawet na niego porządnie obrazić.
Pierwsze ukończenie zajęło mi 38 godzin, ale mam ochotę rozegrać grę jeszcze raz czy dwa, ponieważ pozostało mi naprawdę wiele ścieżek, których nie mogłem wybrać, a przez to, wiele wątków, które chętnie też bym obejrzał, a nie było mi dane. Naprawdę świetna gra. Daję 8,5/10, pół oczka wyżej niż Octopath, który miał więcej eksploracji, ale jednak średnio podobał mi się gameplay, który bardzo natrętnie opierał się na tym samym schemacie.