-
Postów
1 587 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Szwed
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Szwed odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
W Shadow Company grał ojciec moich przyjaciół, zawsze lubiliśmy patrzeć jak rozwala wrogów i jakie ma skille w skradaniu się xD Ja z gazetkowych tytułów to bardzo dobrze wspominam IRON STRATEGY (taka strzelanka z mechami, bardzo fajna bo można było sobie budować własnego mecha), Dark Reign, Sacrifice (tak, było w którejś z gazetek), czy nawet Pokemon TCG w Playu i Airfix Dogfighter w Komputerze Świecie Gry (to chyba mój jedyny numer, jaki kupiłem. Miałem fajnie, bo ojciec znajomego pracował w Bauerze, więc przynosił mi naręcza CDA i Kawaii. Niby bez płyt, ale wtedy nie miałem jeszcze komputera więc mi to zwisało, wystarczyło móc poczytać recenzje i "Na luzie" czy jak ten dział się nazywał. Ale największy, największy sentyment to ja mam i tak do Gameboy Magazynu chyba. Miałem wtedy niby Playstation, ale jednak na GBC się ostro grało, potem też na GBA z kumplem (bo swojego nie miałem) no i na emulatorach, jak już się dorobiłem komputera. -
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Szwed odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
Foto-opisy w Playu to był sztosik, przeszedłem tak Residenta 3, pokemony... Wspaniałe pisemko, no i fajne recenzje na różne konsole mieli. Też przestałem kupować mniej więcej po przebranżowieniu się. Do teraz mam większość numerów, choć niektóre mocno nadgryzione zębem czasu (czyt. bez okładek). Piękne wspomnienia, a screeny z niektórych gier do teraz mam w głowie - chociażby jakaś taka platformówka ze zwierzakami, które musiały uratować swoje dzieci (chyba? czy na odwrót?), albo Messiah -
Moją wieczorną rozrywką jest teraz kupowanie kart na licytacjach na chińskim portalu xD Dzisiaj przyszła paczka z tymi ładnymi rzeczami: Poza Cramorantem to raczej bulk, ale ładny bulk.
-
Cześć, nie mogę oznaczyć Pereza (coś dzisiaj jest nie tak). Chyba się certyfikat wywalił na forumku dzisiaj i wywala ostrzeżenie przy wejściu.
-
Anime było bardzo fajne, więc liczę że serial też będzie dobry. Co do PTC to w Chinach niezła gów.noburza o to jest. Aha, Tencent nagrał ekranizację bodajże w zeszłym roku, po swojemu, tylko z Chińczykami. Więc jakby ktoś chciał zobaczyć jak to wyglądać powinno według nich, to można znaleźć na yt:
-
Drogi Forumku, Jestem już tutaj od ponad tygodnia. Jetlag już mi minął, sprawy związane ze ślubem pozałatwiane, więc ogarniam pracę i swoje życie po kolei. Dzisiaj, żeby nie siedzieć w domu, albo nie iść tą samą drogą, wybrałem się do kościoła. Wyszukałem na mapie najbliższy i po prostu ruszyłem w jego stronę. Z nieba niezły żar (dzisiaj chyba z 27 stopni), więc mnie przypiekło, na dodatek musiałem nadłożyć trochę drogi, bo mapa kierowała mnie przez osiedle, które leży na terenie bazy wojskowej... Może i Chińczyk by przeszedł, ale ja nie chcę pakować się w kłopoty bez powodu. Wystarczy, że do połowy miejsc "turystycznych" nie mogę na terenie Luoyangu (i okolic) wjechać, bo nie mam chińskiego obywatelstwa. Kiedyś teściowie zabrali mnie w góry i po kilkugodzinnej jeździe zostałem odprawiony z kwitkiem, a śmiechom nie było końca xd. Wróćmy jednak do kościoła: Wielkanoc, to mówię sobie "pewnie coś tam się dzieje". Akurat zaszedłem o 14:25. Na wejściu bramka z rozpoznawaniem twarzy, ale furtka obok uchylona więc można było wejść na luzie. Przy drzwiach informacja, że nieletnim wstęp wzbroniony (taki mamy klimat). Akurat grała orkiestra i przy wejściu, babcia która mnie przywitała chyba nie zajarzyła że mówię w ichniejszym narzeczu, bo tylko kiwała głową i zaprosiła do środka. Na początku usiadłem sobie na miejscu, ale podeszła i pokazała, żebym poszedł na lewą stronę. Okazało się, że po lewej siedzą faceci, po prawej kobiety (i to one stanowiły jakieś 75% wszystkich osób w kościele). Generalnie doliczyłem się jakichś 150-200 osób, średnia wieku, ja wiem, z 60 lat. Poniżej 40-stki to ze mną było może 5 osób? Albo i nie. Generalnie to okazało się, że to kościół protestancki (oni lubią nazywać się "Chrześcijanami" xd), mszę prowadziła babeczka. Ewangelię czytali wspólnie, a potem babka miała godzinne kazanie i tłumaczyła jak krowie na rowie co znaczy te kilka wersetów, a pan ładnie na rzutniku zapisywał co zebrani mają sobie zapisać w kajecikach (serio, niektórzy mieli normalnie zeszyty i sobie notowali). Pod koniec rozebrali "ołtarz", czyli właściwie dwie mównice i weszły po kolei trzy chóry śpiewające najróżniejsze pieśni religijne. Podczas koncertu trzeciego chóru dosiadły się do mnie dwie osoby (facet i babka) i zaczęli wypytywać, czy mówię po chińsku, co tu robię, czy w Polsce (albo Holandii, bo po chwili już byłem dla babki Holendrem. Polska i Holandia to Bolan-Helan, często się Chińczykom myli). Przynieśli mi kubek gorącej wody, zaprosili mnie na 19:30 na kolejną mszę, tym razem z żoną, ale grzecznie odmówiłem. Pytali też, czy podoba mi się taki "wiejski kościół" (mieszkamy na osiedlu które niby jest w mieście, ale za nim są już tereny wiejskie). W sumie ciekawe doświadczenie. A skoro już o terenach wiejskich mowa, to wczoraj poszliśmy na mały spacerek do parku, też przy osiedlu. Na początku kulturka: dzieciaki puszczają latawce, jest duży płatny "plac zabaw", nawet gościu z paróweczkami Korwina. Po chwili spaceru zauważyłem, że od głównej, tartanowej drogi, odbija mała dróżka wchodząc na niewielkie wzniesienie. Postanowiłem to sprawdzić: wchodzę, a tam ktoś sobie urządził ogródek z cebulą itd. Po chwili zrobiło się jeszcze dziwniej, bo na zboczu tej samej górki zauważyliśmy mnóstwo białego papieru rozwieszonego na drzewie i na ziemi. Po przyjrzeniu się zauważyliśmy niewielkie kopczyki, na szczycie których leżały białe kartki przykryte kamieniami. To były groby. Nieopodal znaleźliśmy jakiś świeży (chyba), a kilka kroków dalej dwa z nagrobkami. Żona mówi, że na terenach wiejskich to normalne (i to wiem, ale nie spodziewałem się, że w parku też). 50 metrów dalej ludzie normalnie mieli piknik. Bardzo ciekawe przeżycie.
-
Jak nie wchodziła w iglaki i nie pokazywała pośladków, to pewnie nawet nie musiałeś się zastanawiać :j
-
Drogi Forumku, po 4,5 roku wróciłem na trochę do Chin. Przez covid i inne zawirowania nie mogłem wcześniej, a teraz przyjechaliśmy z żoną na dobre 3 miesiące i mamy zamiar wyprawić tu wesele, odpocząć od życia, pospotykać się ze znajomymi, a ja dodatkowo mam zamiar kupować karty Pokemon i porobić trochę filmów i zdjęć. W Pekinie pierwszy rzut oka niewiele się zmieniło: wszędzie tłumy, wszędzie charkający ludzie (staliśmy w pekińskim metrze i jakaś młoda laska charknęła, po czym splunęła taką siarczystą melą na podłogę). Tylko obcokrajowców można na palcach jednej ręki zliczyć. Ale tam byliśmy tylko przelotem, bo naszym miejscem docelowym i bazą wypadową jest Luoyang - 1,5-milionowe miasto (6 mln w prefekturze miejskiej) rodzinne mojej żony. Tutaj wielkich zmian, w porównaniu do tego, co zauważyłem te 5 lat temu, jak byłem tu ostatnim razem, nie zauważyłem (okej, rozbudowali "starówkę" xD), ale jest też dużo mniej "sterylnie" niż w Pekinie. Nadal widać streetfood w dużych ilościach na ulicach, nadal pierdo.lnik w ruchu miejskim. No i nadal brak obcokrajowców - przez calutki tydzień natknąłem się na 5 osób, a byłem chyba w każdym możliwym miejscu turystycznym, bo akurat przyleciała jeszcze koleżanka i chciałem ją oprowadzić. Przygotowujemy chińskie wesele (bo polskiego praktycznie nie mieliśmy przez covida właśnie). Nie spodziewałem się, że skoro ono samo trwa ok. 1 GODZINY (tak naprawdę dla gości jest to tylko obiad), to jest aż tyle rzeczy do zrobienia. Od tygodnia jeździmy tam i z powrotem i wybraliśmy już takie rzeczy jak: cukierki, które dostaną goście i torebki na nie; stroje, które będziemy mieć podczas każdej z trzech części zaślubin i wesela; cztery różne stroje do ślubnej sesji zdjęciowej; aksamitną czerwoną pościel ślubną; czy chcemy kamerzystę, drona, fotografów podczas wesela (no kurde jasne że tak xD). Dzisiaj dopiero mam tak naprawdę taki luźniejszy dzień. Co do samego miasta, to znane jest ono głównie z Grot Longmen (albo Grot Smoczych Wrót), gdzie w skałach wyrzeźbiono niezliczone posągi i figury Buddy i różnych innych jakszów czy strażników. W tym roku udało się wybrać wieczorem. Iluminacja oglądana z drugiego brzegu rzeki robi wrażenie. Druga atrakcja, bardziej sezonowa, to kwitnące piwonie - jako że mamy już wiosnę pełną parą, to one też niebawem zaczną się otwierać, a niektóre (np. zielone) już się pokazały. W następnym tygodniu rozpoczyna się 41. festiwal kwiatów w Luoyangu. Ciekawostka: wczoraj przed wyjściem z domu psiknąłem się trochę perfumem, ale bez przesadyzmu. Wsiedliśmy z żoną i teściową do autobusu i staliśmy, bo nie było gdzie usiąść. Stara babka, która siedziała obok nagle zaczęła zakrywać usta i nos i machać ręką przed nosem, jakbym albo obrzydliwie śmierdział, albo jakby bała się że białasy przenoszą choroby xD Ciągle na mnie patrzyła i gadała coś pod nosem, a jak tylko się miejsce zwolniło to mi pokazała palcem i kazała usiąść z dala od niej xD Żona mówi, że perfum nawet nie było czuć, więc może opcja z choróbskami jest całkiem legitna. Stare, dobre Chiny xD
-
Wydania specjalne - temat ogólny
Szwed odpowiedział(a) na rodi84 temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Jak dla mnie to: 1) GameBoye (ile tam było dobra przecież!). Chłopaki mówią, żeby nie rozdzielać, chociaż nie wiem, czy wtedy nie wyjdzie numer głównie o grach na GBA + Pokemonach na GB/C Ostatecznie trzebaby zobaczyć jak to się rozkłada i co ekipa zmontuje. 2) SNES - tam też było mnóstwo wspaniałych gier, ale warto by było też zrobić to mając w zamyśle/pamięci (zależy co wyjdzie pierwsze) teksty o GBA, bo z tego co pamiętam to przecież na GBA było sporo portów ze SNESa. 3) N64 - konsola-enigma dla mnie. Grałem na niej po raz pierwszy na ostatnim Extreme Party, wcześniej jakoś nie miałem okazji. Niemniej, jako dzieciak marzyłem o tej wersji z Pikachu do wygrania z Chipikao, a recenzje i opisy gier pochłaniałem równie dobrze jak te z PSXa. 4) PSP - nie miałem tej konsoli, a zawsze chciałem. No i siedziałem nałogowo na skizo.org 5) NDS - grałem jak szalony, ogrywałem praktycznie wszystkie premiery dzięki SuperCardowi, ogromna nostalgia. Ukukuki dobrze chyba kombinuje z tymi numerami poświęconymi danemu gatunkowi - możnaby przecież tam zrobić też teksty przekrojowe najfajniejszych serii. -
Wejdź na OLX i kup po prostu jakąś matę np. z dodatku 151, powinny być jakieś po 20-40 złotych. No, chyba, że potrzebujecie takiej z oznaczonymi miejscami kładzenia kart - ich na europejskim rynku jest mało, nikt raczej takich nie wydaje. Jedynie w tych zestawach startowych albo battle deckach są papierowe "plansze" z oznaczeniami. https://www.olx.pl/d/oferta/pokmon-scarlet-violet-151-ultra-premium-collection-bez-boosterow-CID88-IDZaBie.html Np. w tej ofercie masz od razu też żetony stanów i kości, czyli prawie wszystko, czego potrzeba do grania (poza sleevami, bo do oficjalnych rozgrywek trzeba używać koszulek, normalnie przy użytku też warto).
-
Ja zbieram dla siebie (nie mam dzieci), głównie dla zbierania, bo gram topowymi deckami (okej, Klawf/Hisuian Electrode nie jest top deckiem, ale jest funowy xD Gardevoir ex już tak) w najniższym rarity jak się da (szkoda mi grać droższymi kartami). Teraz kupuję trochę niegrywalnych kart z Chin/Japonii (albo vintage albo po prostu niegrywalne ze względu na wersję językową).
-
Taniej niż po te 15 zł ciężko jest ustrzelić. Najnowsze dodatki zazwyczaj biorę w boosterpoint.pl albo dragoneye.pl. Warto patrzeć na promki z biedry - ostatnio były pokeballe z Pkmn Go, przy zakupie kilku wychodziło bodajże 33 zł za sztukę czyli 11 od boostera. W lidlu kiedyś kupiłem blistry po 6 zł, no ale to bardzo wyjątkowa sytuacja.
-
Nostalgia na pełnej. Takiego Switcha nawet do teraz w decku używam, muszę kiedyś sobie dokupić jeszcze trzy żeby mieć playset.
-
Nie jestem (lecę za 2 dni xD), ale luz. Oni piszą datę od największego do najmniejszego, i zazwyczaj na opakowaniach jest data produkcji, więc wyprodukowano 12.01.2024. Potem trzeba znaleźć sobie info, ile miesięcy od daty produkcji można to zjeść. Słabe foto, ale wydaje mi się, że tam gdzie masz ...个月, to powinno być, o tu:
-
Pewnie Perez wezwał już odpowiednią ekipę...
-
Najlepiej zatrudnić do tego @grzybiarz żeby nie było fuszerki i jazda B)
-
Mnie by ciekawiło porównanie możliwości klasyczków, czyli Anbernica, MMP i tych urządzeń, ich możliwości i OSów
-
Cudowna wiadomość! Perez zawsze kojarzył się z dużym zaangażowaniem w losy Szmatławca, więc taki obrót spraw na pewno okaże się korzystny. Witamy nowego kierownika!
-
Bądź cierpliwy, druhu! Przyjdzie i włączy Ci się syndrom pirata - tyle gier, że aż nie wiadomo w co grać xD
-
Z kioskami mam trzy ywspomnienia z dzieciństwa. Pierwsze, to jak całą rodziną zbieraliśmy "Świat wiedzy" (pamięta ktoś jeszcze te niebieskie segregatory z mnóstwem ciekawostek?). Pewnego razu biegłem do naszego osiedlowego kiosku (a właściwie to tego ulicę dalej, bo przeprowadziliśmy się z rok wcześniej, a ja byłem przyzwyczajony do łysego pana po drugiej stronie lady) po wydanie specjalne, które było pewnie jakimś świątecznym, czy coś. Bardzo się spieszyłem, więc biegnąc wywinąłem niezłego orła i padłem jamą brzuszną na krawężnik. Normalnie wróciłem do domu z pisemkiem i zaczął się horror. Ból brzucha, podejrzenie wyrostka robaczkowego, transport do byłego miasta wojewódzkiego, Ciechanowa i w końcu diagnoza: to wcale nie wyrostek a powiększona śledziona. Od tego upadku. Nie pozwalali mi skurczybyki nic jeść, byłem wówczas strasznym niejadkiem, i pierwszy raz w życiu krzyczałem do mamy "jestem głodny, daj mi coś jeść"! Jedyne, co dostałem to Flipsy. Na szpitalnym łóżku czytałem jakieś pisemko z jakimś dinusiem dla dzieci i trochę mi było potem wstyd, że w sumie to moja choroba była bardzo błaha przy dwóch kolegach z sali szpitalnej: jeden miał rękę w szynie, zupełnie nie pamiętam już dlaczego, a drugi wpadł pod kombajn i urwało mu nogę... Ostatecznie nie pokroili mnie i wróciłem do pełni sił bardzo szybko. W tym samym kiosku kupowałem jeszcze, np. magazyn o Harrym Potterze, do którego dodawali karty itd. Drugie wspomnienie to to, kiedy stałem się maniakiem GameBoya (zaczęło się oczywiście od Pokemonów, ale głównie w wersji Silver u kolegów, a potem Zeldy "Oracle of..." - jedną, "...Seasons", kupiłem ja, a drugą, "...Ages", kupili kumple, rodzeństwo). W tamtym czasie ukazywał się Game Boy Magazyn i biegałem co i raz do kiosku w centrum miasta - jedynego, w którym GBM można było dostać, i podpytywałem bardzo sympatyczną, starszą panią (też zawsze zastanawiałem się, gdzie chodzi do toalety xD), czy jest już nowy numer Gejm boj magazynu, na co radosna pani odpowiadała "Hehe, przyszedłeś po tego, hehe, GEJ BOJA??? No nie ma jeszcze, ale mam teczkę dla ciebie założoną i na pewno ci odłożę!". Pisemko towarzyszyło mi w najróżniejszych przygodach życiowych - np. jak wyjechaliśmy, znowu, do Ciechanowa, i wystawialiśmy spektakl teatralny dla znajomego, który musiał wyreżyserować jakieś widowisko w ramach zaliczenia studiów. Dostał bodajże 4,5 z adnotacją, że dostaje taką ocenę tylko dlatego, że chcą to zobaczyć jeszcze raz. No i pojechaliśmy, dostaliśmy pełne 5. W pociągu do Ciechanowa czytałem oczywiście GBM. Trzecie wspomnienie jest najmniej "wyjątkowe" - ot, w centrum miasta, była pani siedząca w kiosku, w którym kupowałem "Gdzie jest Wally?" i "Przygoda ze sztuką", to pani bardzo chętnie przynosiła mi karty Pokemon, od swojego syna, czy coś takiego (teraz wiem, że to były fejki, ale jako dzieciak bardzo się cieszyłem, nawet mam je do teraz). Potem jak graliśmy z chłopakami na schodach do ich drewniaka (znowu, ci sami bracia, co mieli Zeldę), to miałem jakieś fajne karty xd Ech, szkoda tych kiosków, ale w czasach umierającej prasy wcale mnie to nie dziwi. Nawet naprzeciwko mojego obecnego bloku, zaorali ostatnio jeden (drugi, po drugiej stronie ulicy, który wydaje batoniki i inne energole jeszcze stoi) i nie ma nawet po nim śladu, poza świeżo zaoraną ziemią i posianą trawką...
-
Teoria spiskowa: A może to taka niedźwiedzia przysługa i Łapusz robi na złość szmatławcowi, który się zrywa ze smyczy? "Ja nie będę go wydawać to niech idzie na dno przez zły PR".
-
Ale przecież my wszyscy to wiemy. Chłopaki dają z siebie wszystko i nikt, kto choć trochę ogarnia sytuację szmatławca, nie powie złego słowa i nie obwini nikogo z redakcji za decyzje wydawnicze. Za nimi stoimy murem. Dlatego nawet na fejsbuniu podkreśliłem jasno, że WYDAWCA zachował się nie fair. Dodatkowy numer "za darmo" byłby bardzo fajny, ale w tym momencie trochę wymuszony. Przy Okemi wyszło to dość naturalnie, z inicjatywy Łapusza (no, chyba że tu też ktoś z ekipy maczał w tym palce i podpowiedział) i byłem bardzo zadowolony z takiego obrotu spraw. Tutaj to jest istny skok na kasę i chodzi nam w większości tylko o to.
-
WTF, co tu się dzieje? Czy pan wydawca już totalnie stracił kontakt z bazą w tych oparach absurdu? No tego to jeszcze nie grali XD Normalnie bym wziął sobie taką specjalną okładkę, ale tutaj, jak część z ekipy, głosuję portfelem. Nie zgadzam się na takie krzywe akcje. Jedno wielkie iksde na cebulackie zachowanie, LOL XD
-
W najnowszym update z końca lutego, DraStic jest już oficjalnie dodany do Oniona. Poza tym całkiem sporo zmian: jakieś filtry kolorów, nagrywanie ekranu (strasznie klatkuje przy grach z PSX więc na jutuba się nie nada). Przetestowałem jedną grę z DSa: Lost in Blue 3. Nie jest tragicznie, mam wrażenie, że lekko klatkuje, rwie audio, ale pewnie to jeszcze poprawią.