Gdzie niby wyśmiewam fabułę? Piszę po prostu, że bohater nie ma dwóch tożsamości w stylu komiksowego hiroła. Po prostu pewnego dnia ze szlachcica zmienia się w killera, w poszukiwaniu zemsty, a później sprawiedliwości (1 albo 2 z Developers' Diaries). Zwracam też uwagę, że Eizo nie jest "na początku złodziejem" tylko kolesiem, który szuka sprzymierzeńców. To, że wkracza w taki "świat", a nie inny nie czyni z niego złodzieja.
Prawdę mówiąc przygody Eizo i jego motywy mi zwisają. Interesuje mnie co się dzieje z Desmondem