Wracając na ziemię, do powieści dla ludzi, polecam Joe'ego Abercrombie i jego trylogię "Pierwsze prawo". Wśród znawców fantastyki zapewne znany, ale dla ludzi czytających ten gatunek od czasu do czasu tylko, całkiem miłe odkrycie.
Co my tu mamy? Niby sztamopwy setting fantasy, rozkładające się od wewnątrz przebrzmiałe mocarstwo ( troche w stylu schyłkowego Imperium Rzymskiego), uwikłane w wojnę na 2 fronty i kilka niezwiązanych z soba postaci, którym zapewne przypadnie rola zbawców. I własnie postaci są siła tej serii, niesztamopwe, dwuznacznie (co najmniej) moralnie, po częsci najzwyczajniej wkurwiające i antypatyczne. O ile barbarzynca z północy Logen Dziewięciopalcy to jeszcze na pozór w miare typowy archetyp znany z tysiąca powieści fantasy, to już inkwizytor Glokta, kiedys bohater wojenny, teraz zgorzkniały kaleka na usługach policji politycznej, daje solidnie do pieca. Przedstawiciel "bananowej młodzieży", młody wojskowy Jezal, to juz postać wybitnie irytująca, oczywiście celowo w taki sposób poprowadzona przez autora, i zapewniam, że dawno nie czytaliście o większym niz on dupku . Do tego kilku innych równie interesujących osobników. Każdy z bohaterów ma swoje, całkiem zaskakujące drugie, a nawet trzecie dno, a powiązanie ich losów daje wciągającą fabułe, okraszoną krwistymi dialogami i zaskakującymi twistami. Warto dodać, że Abercrombie potrafi pisać, i nie grozi nam gatunkowa pulpa jakiej wiele na tym rynku.
Polecam, jesli szukacie fajnej rozrywkowej fantastyki na dobrym poziomie.