Nobody Saves The World
Na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka gra wygląda jak kolejny indie rogalik. Na szczęście nie tym razem. Doczekalismy się jajcarskiego hack'n'slasha, którego motorem napędowym jest odkrywanie kolejnych odjechanych postaci. Każdą postacią gra się inaczej, każda ma unikalną umiejętność. Z czasem odkrywamy kolejne skille, które można dowolnie przenosić między postaciami. I na tym polega cała zabawa. Dobierz postać i skille pod kątem przeciwników, ich odporności, pod kątem specyficznych zasad panujących w dungeonach. Często jest tak, że na pozór upierdliwa i trudna lokacja okazuje się łatwa i przyjemna gdy skorzystamy z synergii wybranej postaci, przydzielonych ataków i pasywnych skilli.
Warto zauważyć, że gra jest dość przystępna, grind wystepuje, ale pokrywa się z zaliczaniem kolejnych wyzwan dla postaci, dzieki czemu z kolei zaliczamy awanse i odkrywamy kolejne postaci. Całośc szalenie wciąga, przy tym bawi fabuła i coraz bardziej odjechanymi formami naszych bohaterów (uwielbiam konia ). Bardzo przyjemny i miodny indyczek, ukonczenie zajmuje lekko 20-25 godzin. Oczywiście dostepny w Game Passie. Polecam.