Oj broń boże nie mam na myśli niedoboru bo nawet w poprzednich latach całkiem przednio się bawiłem przy Inifinite, [eM], Tales of Vesperia. Patrząc nawet teraz, głównie czy to Wii ze swoimi świetnymi The Last Story oraz Xenoblade, czy też Talesami na PS3 (Graces F, Xillia) na niedobór porządnych produkcji narzekać tak nie można.
Lecz o co mi głównie chodziło, to pomimo tych prób zrobienia z X360 konsoli z Japońskimi pozycjami jak Blue Dragon czy Lost Odyssey, nie sposób zaprzeczyć iż do czasów FFXIII, pół prezentacji dotyczyła rozmowy na temat wymuskanej ostrej grafiki w HD. Pamiętam do dziś jak na E3 2009/2010 gdy S-E pokazywało Xboxową wersję nowego FF to cała konferencja skupiała się tak naprawdę na ukazaniu tego czy udało im się zachować ten sam poziom grafiki, nie ukazano nowego gameplayu ani nic, pokazano już stary content skupiający się jedynie na grafice. I tak było przez lata a to moim zdaniem nie służyło twórcom którzy nigdy nie skupiali się na grafie, lecz na samym contencie.
Oczywiście sentyment to podstawa, jak słyszę gdy ktoś aktualnie porównuje poziom grafiki z aktualnych platform czy też nadchodzącego Wii U i rzuca tekstem "to wygląda jak na PS2" to nie wiem co takiej osobie powiedzieć. Chyba głównie to aby niech odpaliła PS2 i zobaczyła czy rzeczywiście często i gęsto ta konsola byłaby w stanie choć w połowie wygenerować taką grafę.
Wracając do tematu, Japończycy są nawet częściej bardziej sentymentalni niż zachód, bo częściej niż my sięgają tylko po sprawdzone marki, unikając czasami zupełnie nowych nieznanych IP nie mających wielomilionowych kampanii reklamowych. Wydaje mi się iż nawet Japońscy developerzy z chęcią częściej powracają na handheldach do przeszłości (vide: Bravely Default) wiedząc iż koszt produkcji jest taki iż za cenę jednej średniej gry AAA na stacjonarce, na takim 3DS'ie stworzą z dobre 10 owych pozycji.
A może właśnie sam fakt iż fundusze całego projektu nie grają roli bo nie zabierają nie wiadomo ile pieniędzy, twórcy mogą w bardziej cywilizowanych warunkach kreować nowe IP, jak właśnie za starych dobrych czasów, gdzie nie zysk a sama satysfakcja z tworzenia była najważniejsza. Bo prawdę mówiąc, przegrane są firmy w których główni producenci czy sami ojcowie danej serii zaczynają gadać o końcu rynku i developerów japońskich a nie na odwrót. Ponieważ gdyby tak było i firmy takie jak Nintendo, From Software, Bandai Namco, Koei, Gust nie pozostały wierne samemu sobie, to już dawno by zaczęły mieć problemy finansowe albo kompletnie by upadły. Bo to że główny rynek zmienił swoje miejsce, nie znaczy iż starzy fani się zmienili którzy byli, są i będą siłą przetargową każdej serii czy firmy.