Ale patrząc przez pryzmat Square-Enix można śmiało wywnioskować że sama kultura i w sumie zmiany rynkowe w samej Japonii podyktowane wielkim sukcesem/boomem handheldów zrobiły swoje. Dla Japończyków nawet dajmy 3DS i może Vita to przedłużenie starych zasad "nie grafika się liczy a gameplay". Wystarczy spojrzeć trailerki jRPGów na stacjonarki (zwłaszcza PS3 i X360) a dajmy takiego DS'a lub 3DS'a.
Kombajny Sony i MSa wymusiły na japońskich developerach skupienie się na grafice, samo Square przy obserwacji ekipy Eidos przy pracy byli zaskoczeni że na zachodzie zaczyna się od grafiki a kończy na gameplayu itp. gdzie w Japońskim standardzie zaczyna się od stworzenia świata, samego sedna rozgrywki. I widząc to takie trailery RPGów na 360 i PS3 przez lata emanowały frazą "HD Graphics" bo miało to przyciągać rzesze ludzi, idealnym przecież tego przykładem jest FFXIII gdzie nawet na pokazach skupiano się na kwestii grafiki a nie samej rozgrywki.
Handheldy dają Japończykom możliwość powrotu do czasów w których nie grafa a gameplay się liczy to raz. Dwa dzięki mniejszej mocy obliczeniowej sprzętu łatwiej jest powrócić do tych właśnie "lepszych czasów" ery 16-32 bitowych legendarnych pozycji, bo któż nie uśmiechnie się pod nosem widząc pięknie animowane 16-bitowe sprite'y lub bez noskowy design Akihiko Yoshidy w remake'ach Finali. Do tego nie potrzeba właśnie niesamowitego sprzętu audio-video aby w pełni cieszyć się daną produkcją bo wszystko mamy już w naszych łapkach.
Jest jeden aspekt o którym wiele osób zapomina, choć wszyscy niby o tym mówią: "Aktualne gry to biznes", ale nie tylko taki iż chodzi o zarobienie pieniędzy, bo twórcy gier się nie zmienili. Owszem niektórzy postarzeli się, skończyli studia, założyli rodzinę etc. ale dalej pojawiają się nowi, młodzi twórcy, tylko już jest ta różnica iż często te studenciaki przychodzą pracować dla jakiejś już dużej firmy nad którą pieczę sprawuje coraz częściej marketingowiec, spec od sprzedaży hardware'u, softu itp. a nie taki właśnie 20-to kilku letni chłopak który chce tworzyć gry bo lubi gry, lubi grać. Dzisiaj jak dana osoba na danym wysokim stanowisku nie będzie z roku na rok przynosić coraz większych zysków, pozbędą się go szybciej niż krasnoludki wypchają klocka z jego czterech liter.
Developerzy to ludzie, odpowiedni ludzie którzy potrafią stworzyć coś z niczego, zwłaszcza liderzy których znamy i uwielbiamy, oczywiście chodzi mi o Miyamoto, Inafune, Sakaguchiego i wielu innych. Gdyby nie oni, gdyby nie ich pomysły to kto wie czy dzisiaj istniały by dalej takie firmy jak Nintendo, Capcom czy Square. Sam nie raz narzekam na dajmy pana Kitase, zapominając że ten pan był jednym z tych dzięki którym Finale na PSX'a obrosły legendą i do dziś są niezrównane.
To jest właśnie problem wielu dzisiejszych team'ów w których sam twórca danej serii gdy odchodzi, zaczynają pojawiać się problemy aby stworzyć pełnoprawną kontynuacje na poziomie. Inafune gdy odszedł z Capcomu są problemy ze stworzeniem kolejnej części Mega Mana, nad Lost Planet i Dead Rising sprawują piecze dwaj zachodni developerzy. Team Ninja po odejściu Itagakiego ma problem ze stworzeniem z najwyższej półki nowego NG.
To co akurat zachowało pośrednio Square a zwłaszcza dajmy Nintendo, jest spuścizna, czyli na odpowiednich stanowiskach są odpowiedni ludzie. Gdyby nie pan Kitase czy Nomura to FF zdechł by już dawno śmiercią tragiczną, nie pojawiły by się takie produkcje jak TWEWY, Dissidia Duodecim, Kingdom Hearts i wiele wiele innych. Wielu uważa że gdyby nie Miyamoto to Nintendo by dzisiaj nie istniało, w przeszłości (bo w końcu to gry sprzedają konsole a nie na odwrót), ale aktualnie Shigsi do każdego swego IP już dawno wyznaczył swoich następców:
- Super Mario (tych w 3D) - Yoshiaki Koizumi.
- Mario Kart - Hideki Konno.
- New Super Mario Bros. - Takashi Tezuka
- The Legend of Zelda - głównie Eiji Aonuma ale zaraz po nim jest to Hidemaro Fujibayashi (to on sprawował pieczę m.in. nad Skyward Swordem)
Sorry za takie zagmatwanie ale no ja uważam że Square na pewno daje radę na handheldach, w pozycjach w których czy to S-E jest developerem, czy też wydawcą, każdy z owych tytułów ma tą magię Square oraz Enixa, gdzie po prostu na stacjonarkach nie raz był z tym problem, choć sądzę iż jak minął już ten boom na grafikę HD, to Japońscy twórcy zaczynają przypominać sobie w czym są tak naprawdę dobrzy. Zaś ci którzy mają czas na komentowanie i pierdzielenie o tym iż Japoński rynek umiera i twórcy powinni bardziej tworzyć zachodnie gry, przegrywają bo dane IP traci swą tożsamość.
Problemem w dzisiejszych czasach są głównie ludzie mający za zadanie sprzedać produkt jak największej ilości ludzi, to przez ich decyzje różne serie zmieniają swoją całą koncepcje. Twórcy danych IP są wywalani na zbity pysk lub sami odchodzą bo nie lubią się podporządkowywać takim sprzedawczykom.
Świetnym przykładem są właśnie twórcy którzy odeszli od swych pierwotnych firm w których osiągnęli sukces, np. Keiji Inafune, Yu Suzuki, Hironobu Sakaguchi, nagle tworzą zupełnie nowe IP nie dlatego bo nie mogą kontynuować swoich starych dzieł, ale dlatego bo nie mogli zrealizować niczego nowego, kontrowersyjnego "bo nie ma pewności że sprzeda się w wielu milionach" a jak nie ma pewności to po co ryzykować? Tylko gdy nie podejmuje się ryzyka to na pewno się nie odniesie jeszcze większego sukcesu.
Oczywiście nie znaczy to iż sami gracze nie są winni, bo nawet w Japonii istnieje wielki syndrom sequela, gdzie największe 4 serie czyli Pokemon, Final Fantasy, Dragon Quest i Monster Hunter niszczą konkurencje już samą zapowiedzą nowej części w serii. Nawet Japończycy często i gęsto wolą kupić kontynuacje niż obejrzeć się za całkowicie nowymi IP które mogą przebić najpopularniejsze serie pod względem wykonania ale też mogą zawieść.
Kończąc powiem iż jest to zamknięty krąg bo wielu właśnie woli wierzyć w wielki powrót swej ulubionej serii niż spróbować czegoś innego, czegoś nowego. Zaś marketingowcy wykorzystują ankiety z magazynów czy stron internetowych i widzą jak ślepo ludzie czekają na wielki "comeback", po czym pierwsze teasery/trailery właśnie uderzają w ten czuły punkt, dając nadzieje na powrót tych lepszych czasów. A wtedy większość tych graczy na nowo zarzuca sobie klapki na oczy i nie widzi nic poza kolejną częścią swego ulubionego IP a rzeczywiście ciekawe pozycje warte ogrania przechodzą obok nie zauważone.
Czasami właśnie mega porażka lub ogólnie spadek poziomu jakości i negatywny odzew ze strony fanów potrafi zdziałać cuda, ale z drugiej strony są firmy które nigdy nie słuchają się fanów a za każdym każda kolejna część pochodzi z najwyższej półki, vide: Nintendo nigdy nie słucha się fanów w kwestii tego co ma zawierać kolejna część bo znika element zaskoczenia i wydaje mi się że taki był zamiar w przypadku Lightning Returns, czyli odejście od typowych reguł jakimi rządziła się ta seria.