no dobra, uznaje ze podjarka zabki tez trollujesz, bo nie wierze ze jestes az tak slaby w muze, anyway
zappson na backstageu, po koncercie, tego samego dnia:
siedza sobie w kilka osob, on i jego przychlasty ktorzy przyszli sie waflowac w cieniu jego fejmu. podbija do niego jakis typ z zewnatrz, widac ze jakis fan, bo ledwo co skonczyl gimnazjum. nawijka leci tak
- siema, blablabla, fajna muza, sratata, moze chcialbys wpasc do mnie na obiad co?
- spoko ziomek, bardzo chetnie, ale jak bedzie tam choc gram glutenu, to ci zajebia buta na leb.
w pokoju niezreczna cisza.
spoko czlowiek.
z reszta takich historii jest multum,
to moze o kim innym
Young Igi
maly alfons chodzacy w futrze. cos tam nawija o bankotach do sufitu, piosenka w ktorej refrenow jest 3x wiecej niz zwrotek. chlopaczek sie rozgrzal, jego psychofani tez. rzucil sie na crowdsurfing. ledwo go uniesli, mimo ze wazyl na oko jakies 56 kilo. po ilku sekundach futrzasty zarzadzil powrot na scene. nie spodziewalem sie, ze zamiast go postawic na scenie, to nim po prostu rzucili tak , ze odbil sie od odsluchu jak rzucony worek z miesem. doslownie zajebal o glosnik z hukiem. jako ze sie gwiazdor musial spoznic na scene (mimo ze w klubie byl od godziny), to koncert sie przesunal w czasie. pech chcial ze po jego koncercie byl zaschedulowany rave moich dobrych ziomkow. no wiec jak igi byl w szczycie wieczoru, to sie okazalo, ze konczymy, i nie bedzie drugiego bisu banknotow do sufitu. ziomal od dzwieku po prostu zgasil go jak peta, a igi sie prawie poplakal. mysle ze moral tej historii jest dosyc banalny.
GWIAZDY TAKIEGO FORMATU sa gwiazdami dzieki narzedziom, dzieki technologii koncertowej, odpowiedniemu oswietleniu, dobremu naglosnieniu. nie tuszuje to jednak faktu, ze sa tutalnymi burakami z przerosnietym ego. no ale czego sie spodziewac od gosci, ktorzy ledwo co napisali mature, a udalo im sie wstrzelic w koniunkture dosyc wyraznie zepsutego pokolenia.