mam fajna teorie
Osoba ktora otwiera trailer wraz z zachodem slonca to Dutch.
Jako glowna postac odnajdujemy na bezkresie pustkowia 6 mezow chcacych podzielac nasze ambicje.
Idzie idealnie, budujemy swoje male dzikie imperium, stoimy ponad prawem.
W gangu mimo to zaczyna wrzec, przez co niektorzy, w tym Marston, ukazuja nam sie w swietle, ktorego nie znamy z RDR, a z ktorego probuje sie potem odkupic.
Zaczyna sie slepa gonitwa za celem, ktory wygasl. Hipokryzja to rzadki temat w grach. rowniez zdrada. w cliche'ach zapisujemy sie zawsze jako ci "lepsi", poszkodowani, ale pojecie "lepszy i gorszy" zawsze zalezalo od perspektywy.
Na artworku stoimy z boku, by nie sprowadzac na siebie uwagi.
gra konczy sie w Tall Trees.
ten cytat na poczatku moglby nieco nam wskazac, jak bardzo nieczysta postacia byl John, i ze gracze pokochali go za jego skruche i chec odkupienia, niekoniecznie chcac znac jego przeszlosc. okazuje sie, ze potrafil wpakowac kule w dziewczyne. rzecz jasna tu jest gdybanie, bo dziewczyna mogla stwarzac zagrozenie, ale na dzikim zachodzie wszyscy sa niebezpieczni.
czy waszym zdaniem taka romantyczna historia powinna miec miejsce? czy ludzkie wady powinny pointowac gry ktore maja sprawiac frajde?