Dokładnie Maztika,taka gra na żywioł to jest moc,adrenalina rozsadza serce jak wpadasz na tyły bazy a tam stoi 3 typków plecami do ciebie,sprzedajesz im kosy,biegniesz od mcoma bo wiesz ze masz z 7 sekund zanim sie zrespią i zaczną ciebie szukać,podkładasz C4 i czmychasz w krzaczory Później piekna detonacja i zadajesz sobie pytanie,czy tylko ja gram w tej drużynie? Tak jak Daro,ja nawet jak biore ammo to się obracam w koło,a co najmniej raz na kilka kroków asekuracyjnie lookam za siebie,szczególnie jak komuś zabiore kilka blach i sobie nagrabie Ale i tak nic nie uchroni od kosy,decydują o tym drobnostki,np. że akurat mam sluga w shotgunie zamiast rozpylacza,a jestem w ciasnym pomieszczeniu,jak nie trafie za pierwszym razem to mam małe szanse.Albo lekarz z powołaniem ciebie ożywi,a ty na dzień dobry masz kose.