-
Postów
296 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Ural
-
No właśnie o tym piszę - dodanie ikonki do menu i ściągnięcie aplikacji na dysk .
-
I bardzo dobrze! Niech czekają aż wrócę do domu z pracy - będę w chacie tak koło 18:30, więc wtedy Home może ruszać - wcześniej nie! A co do update'a - jako update firmware'u na pewno nie. Co najwyżej update doda ikonkę w menu konsoli, ale ściągać Home będzie się osobno. Firmware jest instalowany do zupełnie innej pamięci (Flash). Musieliby bardzo sprytnie to rozwiązać technicznie, aby firmware leciał do Flasha, a Home na dysk - słowem jak już, to imo ikonka w menu konsoli i z jej poziomu ściąganie całej aplikacji.
-
Tak jak pisałem - wszystko jest rzeczą gustu. Pracuję zawodowo nad grami, więc mam inne spojrzenie na grafikę. Wiem jak trudno zrobić dobrą roślinność 3D w porównaniu np. do kamiennych kolumn i mam na to inne spojrzenie (lata scenowania na scenie komputerowej też robią swoje). Jakby każdy oceniał wszystko tak samo i na podstawie takich samych kryteriów, to wszystko byłoby identyczne. A jednak nie jest. Jeśli o mnie chodzi, to zarówno GoW2, jak i Res2 to gry świetne pod względem graficznym. Ale osobiście doceniam też technologię. Podziemne miasto Locustów jest najmocniejszą stroną GoW - o czym zresztą wspomniałem. Ale czy rozwala w każdym momencie? Hmm... Powiem tak - GoW2 wygląda świetnie, ale niczym mnie specjalnie nie zaskoczyło (nie wiem czy grałeś np. w Crysisa na full detalach - tam też było zwiedzanie bazy jakichś ufoków i były podobne patenty graficzne i wyglądało to równie świetnie, o ile nie lepiej). Natomiast Resistance w paru momentach mnie pozytywnie zaskoczył - ot, choćby tak prozaiczną kwestią jak walka z tymi skorpionowatymi Chimerami w wodzie - efekt jak taki stwór się w tej wodzie rozwalał wsnosząc wokół siebie fale i fontannę krwi wyglądał po prostu genialnie i nie przypominam sobie gry, w której równie sugestywnie i klimatycznie by to wyglądało. Podobnie jak np. walka na morzu (na lądowisku dla helikopterów), w której walczymy ze stworem z mackami, który pod nami przepływa, itd. - dla mnie genialnie się to prezentowało i w GoW2 czegoś takiego nie widziałem. Dlatego właśnie dla mnie Res2 pod względem grafiki stoi wyżej, aczkolwiek mówimy tutaj o różnicach rzędu której grze dać plusika, a której nie. Może to wynika po trosze ze skoku jakościowego pomiędzy Res 1, a Res 2, może jest tylko wynikiem gustu - ciężko stwierdzić. Z GoW2 problem jest pewnie tego rodzaju, że już pierwsza część od strony graficznej prezentowała się doskonale i co za tym idzie skok jakościowy jest mniej zauważalny. W Resistance 2 widać go z kolei na dłoni. Poza tym widzisz - tobie np. nie przypasiły walki z bossami, a mi one się podobały najbardziej. Kwestia gustu. Co do wody wyciekającej z rur w Resistance, to tutaj muszę się z kolei zgodzić, bo nie prezentuje się to dobrze i mocno odstępuje poziomem od całej reszty. Ale to w sumie chyba jedyna rzecz do której od strony oprawy można się przyczepić - no i może do oszukanych cieni z latarki (technologia zainaugurowana w Doomie 3).
-
Zeratul, nie porównuję mechaniki gry w przypadku GoW2 i Res2, bo to totalnie różne gry. Porównuję grafikę, co jak najbardziej jest na miejscu. Natomiast tekst tyczący CoD odnosił się już do rozgrywki. Jak już tak bardzo chcesz się czepiać, to przynajmniej rób to rzeczowo. Takich urażonych forumowych duszyczek jak ty mam na pęczki, a jeszcze się w tym odreagowywaniu zapędzisz i będzie klops. Zbyt osobiście podchodzisz do pewnych spraw - zupełnie niepotrzebnie. Natomiast co do wody. Lepsza w Bio? Nie żartuj. Chyba dawno w Bioshocka grałeś, skoro tak twierdzisz. Proponuję, byś do tej gry po prostu wrócił, bo każdy ma tendencję do gloryfikowania tego co było i zrobiło wrażenie. Dopiero gdy po pewnym czasie wraca się do starszych tytułów, to następuje duże zdziwienie, że nie wygląda to tak super. Bioshock graficznie jest jak najbardziej dobry/bardzo dobry, ale technologia poszła mocno do przodu. Zaobserwuj np. fizykę wody w Resistance. A z grafiką, no cóż. Co kto lubi. Obiekty w Chicago (bo chyba Chicago masz na myśli?) po zbliżeniu są faktycznie proste, ale one przynajmniej są daleko. Natomiast w GoW2 brama jest zwykłą teksturą z bumpem nałożoną na płaską powierzchnię, co razi, bo stoi się od takiej 5cm. Podobnie jak razić może przenikanie przez obiekty. Sądzę, że porównania grafiki GoW vs. Res. są jak najbardziej na miejscu i wciąż próbuję pójść twoim tokiem myślenia, wedle którego porównywanie grafiki gry TPP do FPP jest pozbawione sensu i jakoś dojść do podobnej konstatacji nie mogę. GoW2 koncepcyjnie i jako całość prezentuje się bardzo dobrze, momentami wręcz świetnie (np. podziemia). Ale porównaj np. właśnie tę wspomnianą wodę w obu grach. Nie ma się zresztą co spierać, bo to już są wybitnie kwestie gustu - ja wolę większe zróżnicowanie, co nie zmienia faktu, że obie gry to bardzo dobry pokaz możliwości dzisiejszych konsol. Zresztą grafika nie jest najważniejsza, o czym wielu niestety zapomina.
-
Ech i znów w kółko Macieju to samo. Czyli kwestionowanie ocen. Ocena o niczym nie przesądza przecież i jest sprawą indywidualną. Każdy grafikę, czy nawet całą grę ocenia inaczej. Niektórzy np. oburzali się 10 dla Halo 3, inni bodaj 8+ dla któregoś MGS'a - zrozumcie wreszcie - ocena jest tylko opinią autora, subiektywną, będącą jakimś tam wyznacznikiem, ale przecież nie ostatecznym. Osobiście grafice w Resistance 10 bym nie dał, bo np. taki Killzone 2 prezentuje się lepiej. Ale jakby nie było, to grafika w Res2 jest świetna i postęp jaki się dokonał jest przeolbrzymi - wystarczy porównać do GoW2, które wygląda gorzej od nowego Resistance, podczas gdy pierwsze GoW wyglądało lepiej od pierwszego wydania FPS'a od Insomniac. Inna sprawa, że np. woda w R2 faktycznie jest świetna i nie wiem czy gdzieś jest lepsza (poza Crysis: Warhead, ale to nie na konsole). Porównania do CoD są natomiast pozbawione sensu, bo to zupełnie inne gry. Zresztą jakby na to nie patrzeć, to tytuł jest świetny. Must-have pełną gębą i pozycja obowiązkowa. Oby więcej takich gier!
-
Czy warto jeszcze kupić PS2. Bardzo dobre pytanie. Otóż i tak i nie. Jeśli ma się telewizor CRT, to warto. Jak LCD, to lepiej dorzucić nieco grosza do Xboxa... albo i nie. Na dobrą sprawę wszystko zależy. Gry na PS2 są obecnie śmiesznie tanie, jeśli przyrównać do tych z nextgenów. Niemniej decydujące tak naprawdę jest to, jakie kto lubi gry. Jak się lubi zróżnicowanie, gry bardziej casualowe, bardziej oldschoolowe (w sensie klimatu), to lepiej wziąć PS2. X360, to z kolei lepsza grafika, lepsze usługi, większe możliwości, ale zarazem bardzo ograniczona tematyka gier. X360 jest bardzo specyficzną konsolą, powiedziałbym że skierowaną tylko do "dorosłego" Gracza, tj. takiego, który lubi ścigałki, naparzanki, strzelanki, fpsy, ale nie kręcą go gry casualowe, singstaro-podobne, taneczno-podobne, quizowe, rpgi, itd., itd. Pod tym względem już lepszym wyborem będzie PS3, ale najlepszym oczywiście PS2, w przypadku której wybór gatunków gier i różnych perełek jest przeogromny. Dlatego pytanie jakie trzeba sobie zadać, to jakie gry się lubi. Jak się lubi gry pełne akcji, to faktycznie lepiej się wykosztować na X360 w wersji Arcade. Natomiast co do gier na PS2 - paradoksalnie jeszcze sporo gierek pojawi się na Czarnuli, w dodatku PS2 stała się ostatnio systemem otwartym, tzn. że każdy może napisać i wydać na nią grę! Zatem jeszcze przez parę lat można się spodziewać gier na ten system, tym bardziej, że PS2 będzie ciągnąć jeszcze przez długi czas Wii, bo możliwości graficzne tych sprzętów są podobne, więc wielu developerów pisząc grę na Wii będzie przygotowywać także wersję na PS2. Oczywiście nie będzie to już tyle gier co jeszcze 2 lata temu i z każdym rokiem będzie tego coraz mniej, ale dopływ nowych tytułów jest raczej gwarantowany i sądzę, że nawet jakieś perełki się jeszcze trafią. PS2 z pewnością więc jeszcze żyje i prędko nie umrze, choć to już inny żywot i konsola musi ustąpić pola nowym konstrukcjom.
-
Nie polski wyraz , ale jednak się przyjął i piszesz na klawiaturze a nie na keyboardzie , a więc jednak jest sens promowania jakiś wyrazów. PE może wpływać na młodzież i tylko od was zależy czy będzie promowali ojczysty język czy makaronizmy. Nie mówie oczywiście o "checkpoint" , ale już z "klatkami na sekundę" udało się. A polski jest bogatym językiem. Nic do rzeczy nie ma jaka geneza jest jakiś słów. Porównaj go z np. hiszpańskim. A co, tak dobrze znasz hiszpański? Mógłbym się teraz czepić, że walnąłeś parę "byczków" w tym naszym ojczystym języku, ale tego się nie czepię. Natomiast między "keyboardem", a "klawiaturą" zasadniczej różnicy nie ma, bo czy wyraz jest naleciałością francuską, czy angielską, to wychodzi i tak na to samo - jest to wyraz obcojęzyczny, jedynie "spolszczony". Praktycznie w żadnym kraju nie robi się z kwestii językowej afery. W zasadzie jedynymi większymi wyjątkami jest Francja (która ma zboczenie na punkcie własnego indywidualizmu i często przekracza to wszelkie granice głupoty, że wspomnę o pomyśle wprowadzenia własnego kalendarza, który zresztą w czasach Rewolucji Francuskiej jak najbardziej funkcjonował), no i oczywiście Polska. Teraz powinniśmy się wziąć za wymyślanie polskich odpowiedników takich wyrazów jak "telewizor", "komputer", "ekran", "pauza", "dysk", "forum", "kabel", "internet", no i całej masy innych. Zmierzam tylko do tego, że pewne rzeczy są nieuniknione. Język nie jest w stanie nadążać za chociażby szybkim rozwojem techniki. Owszem, jest twór pokroju Rady Języka Polskiego, który mógłby wymyślać polskie odpowiedniki. Tylko problem w tym, że i tak nikt ich nie będzie stosował. Nie da się ludzi ustawą, czy chociażby poprzez artykuły prasowe, itp. zmusić, do stosowania rdzennie polskich słów. Język jest tworem żywym, ciągle rozwijającym się i ludzie będą stosować takie słowa, jakie najprecyzyjniej będą w stanie wyrazić to co myślą i które będą dla nich naturalne. Poza tym powiedzmy sobie szczerze - czy język polski faktycznie umrze? Oczywiście, że nie. Bo nawet te wyrazy zapożyczone, stają się spolonizowane. Języka nie da się ukatrupić i nawet za 1000 lat i bez jakiejkolwiek ochrony będzie się miał dobrze. Zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie bił na alarm, bo tak skonstruowany jest świat. Zresztą najlepszy przykład - wystarczy sobie porównać tak odmienne języki, jak francuski, czy włoski. Są diametralnie różne, a w rzeczywistości tak z 50% słów jest podobnych i ktoś kto zna francuski, bez problemu jest w stanie przeczytać i zrozumieć tekst włoski. No i co, włoski przez to nie żyje? Francuski dogorywa? Naprawdę nie ma co panikować. Nie do końca zrozumiałeś to, co napisałem. Nie dam mojemu dziecku na imię Michał, bo... sam mam tak na imię, hehe. A poważnie - nie dam Michael, ani Mikaelo, ani Mikee, ani Mike, ani Mickey. Bo mam dla polskiego szacunek. I nie jestem zwolennikiem imion typu Diana, czy Andżela (jak to się w ogóle pisze?). I tutaj faktycznie możnaby się pokusić o ustawowe ograniczenie pomysłowości rodziców, by nie nazwali np. dziecka Manchester United, czy choćby Legia Warszawa (mimo że polskie ). Ale na szczęście w Polsce nie można dać dziecku każdego debilnego imienia (choć i tak wiele dziwnych pomysłów przechodzi). Ale w przypadku imion da się działać oficjalnie i coś zmienić ustawą - bo jednak metryka urodzenia jest dokumentem oficjalnym. Ale żywy język, to inna para kaloszy. Sam sobie wybrałeś ksywkę mało polską. Wracając natomiast do imienia - Michał jest spolonizowanym odpowiednikiem łacińskim. Tak samo jak spolonizowany został komputer, konsola, telewizor, wideo, memorka, itd., itd. - czy my piszemy po angielsku? Nie - wymasterować to wyraz jak najbardziej polski - a raczej jest to spolonizowane "to master". Hardcorowiec, to też spolonizowany wyraz "hardcore player". I tak samo można by teraz do tego dodać "Michael" i "Michał". Natomiast co do kopiowania angielskich wyrażeń, to podaj jakieś przykłady, bo nie przypominam sobie, by ktoś sadził całe wyrażenia po angielsku, chyba że jako cytat, albo w konkretnym celu. Teraz natomiast kwestia HC Graczy. Nie każdy jest takim Graczem zgadza się. Ale PE, to nie jest pismo typu "Click", "CDA", czy "Mamo ja lubię grać!". I obawiam się, że czy tego chcesz czy nie, to jednak większość Czytelników właśnie lubi takie podejście do tematu, tj. bardziej hardcorowe. Po prostu taki jest profil pisma. I tacy są po prostu Gracze. Zresztą nie byłbym taki pewien, czy faktycznie ci co nie są "HC" stosują tak bardzo poprawna polszczyznę. Obawiam się, że również nadużywają wyrazów typu "gamepad", "achievementy", "mashowanie", "fragi", czy coś bardziej prozaicznego typu "fuck". W każdym razie nie spotkałem jeszcze Gracza, który by tego rodzaju wyrazów nie stosował... to trochę tak, jakbyś chciał reformować całą polską młodzież, by nie pisała "LOL", "ROTFL", "Hi", albo "Cya". Zmusisz? Nie. Ale masz szansę się wyróżnić z tłumu samemu nie stosując takich wyrazów. W jednym z odcinków "Californication" główny bohater np. bojtował "LOL", bo uważał, że zabija angielski (btw. świetny serial - polecam). Ale czy byłby w stanie "lol" powstrzymać? Nie. Bo się nie da. I żeby nie było - nie piszę tego dlatego, bo jestem wielkim zwolennikiem zapożyczeń. Po prosty wychodzę z założenia, że nie ma co walczyć z wiatrakami. Są pewne rzeczy, których się po prostu nie zmieni - i to jest jedna z nich. Inna sprawa, że osobiście zagrożenia dla języka polskiego nie widzę, bo jak sam zauważyłeś w podanym przez siebie przykładzie - praktycznie każdy wyraz obcojęzyczny jest przez nas polonizowany, bo dostosowuje się go do polskiej gramatyki, stylistyki, itp. Tak było przez setki lat i tak jest i teraz. I będzie tak dalej.
-
Polski język piękny i bogaty? Śmiechu warte. Polski język jest archaiczny, przestarzały i nie nadąża za trendami. Wszyscy operują tutaj stereotypami wyniesionymi ze szkoły podstawowej/liceum, gdzie wszyscy nauczyciele spuszczali się nad Mickiewiczem. Literatura to jedno, a życie codzienne, to drugie. Też jestem za zachowaniem języka polskiego tam, gdzie to możliwe, ale bez popadania w absurdy. I tak połowa polskich wyrazów pochodzi z innych języków, np. z niemieckiego, francuskiego, czy rosyjskiego, tylko stosując je nawet nie zdajemy sobie sprawy. Inna natomiast kwestia, że to nie my mamy bronić polskiego języka przed zalewem wyrazów obcojęzycznych, tylko język ma się bronić sam. Bo cała prasa zacznie nagle stosować polskie zwroty, to przeniesie się to na społeczeństwo? Oczywiście że nie. Nasz miesięcznik jest skierowany do konkretnego rodzaju odbiorcy - dokładnie tak jak napisał HIV. I ten odbiorca operuje pewnym językiem, którym my sami operujemy. Mamy teraz na siłę tracić na wiarygodności i udawać wielkich polonistów, by ratować polski język? Litości! Zawsze mnie śmieszyły te akcje walki o ojczystą mowę, listy z(pipi)ozmywaków w imię ratowania kultury polskiej, itp. - jak coś się nie potrafi samo obronić, to out. Bo nikogo się nie zmusi. To, że stosujemy takie, a nie inne wyrażenia nie wynika z tego, że nie lubimy polskiego, tylko wynika po prostu z tego, że albo nie ma polskich odpowiedników, albo polskie odpowiedniki są beznadziejne. Społeczność Graczy ma swój własny slang, jak prawie każda subkultura. A jak ktoś chce obcować sobie z polską prozą, to niech kupi sobie... sam nie wiem jaki periodyk - w każdym razie pewnie coś o czym nawet nie słyszałem, bo najwyraźniej nikt tego czegoś nie chce kupować ani czytać, skoro nie jest znane (pewnie jakieś czasopismo Bralczyka). Hasła o ochronie polskiego języka, to mniej więcej jak hasła o pokoju na świecie, powszechnie panującej miłości do bliźniego, czy seksie z Angeliną Jolie. Każdy by chciał by stały się rzeczywistością, ale to niemożliwe. Zresztą szkoda marnować klawiaturę (btw. klawiatura, to też nie jest polski wyraz - vide: fr. - clavier). Może gdyby nasi "najwyżsi" zamiast psioczyć nad stanem języka polskiego wzięli się za promowanie edukacji, wspieranie inwestycji i zachęcanie do wynalazczości, to my byśmy całemu światu dyktowali trendy językowe (wszak wiadomo jaka jest geneza takich wyrazów jak "komputer", "kalkulator", "procesor", "konsola", itd.). A skoro jesteśmy chyba najmniej twórczym narodem w Europie (vide: śmiesznie niska średnia liczba patentów na 1000 mieszkańców), który tylko potrafi biadolić nad tym jak jest przez świat pokrzywdzony zamiast wziąć się do roboty, to jak widać jedynym rozwiązaniem jest wymyślanie, jak tu ratować coś, czego ratować się nie da. Inna sprawa, że połowa polskich purystów językowych nawet nie potrafi poprawnie napisać trzech zdań po polsku...
-
Dzięki Cris za pamięć :). Ano do stówki coraz bliżej, co zrobić, byle tylko mieć wtedy chociaż odrobinę zdolności w palcach, by w takiego VF czy Tekkena 50 nie dostawać batów od 4-latków :).
-
Miałem podobną akcję. Na szczęście nie w grze sieciowej, tylko przeciw konsoli. Grałem dość wyrównany mecz Wisłą Kraków z Legią i powiem tak - pamiętam, że strzeliłem jedną bramkę, a wygrałem mecz 2:1 - hmmm... . Jest jakiś bug z tym zliczaniem goli. Podobnie w komentarzu - prowadzę 3:0, a Szpaku mówi, że 2:0. No ale to tylko komentarz, więc mało istotne. W każdym razie patch na pewno jakiś się pojawi. W sumie wkurza mnie tylko jedna rzecz - w akcjach sam na sam często pomimo wciśnięcia strzału zawodnik nie robi nic, bramkarz rzuca mu się w nogi i po akcji. I niestety ma to miejsce praktycznie w każdym meczu. Nie mam pojęcia czy to bug, czy widzimisię twórców, czy też może dotyczy tylko poziomu World Class, ale tak czy siak potrafi być mocno irytujące, zwłaszcza w sytuacjach remisowych. Niemniej pomijając to gra naprawdę świetna jak dla mnie - widać wprowadzone zmiany - w Fifę 08 grałem namiętnie i 09, to olbrzymie zmiany w gameplay'u, praktycznie jakby się grało w zupełnie inną grę... no i te zachowania zawodników, przestrzelanie konsoli gdy strzela do pustej bramki i wreszcie bardziej aktywnie i znacznie mądrzej grający bramkarze (też nie zawsze, ale poprawa drastyczna) - no jestem pełen podziwu dla tempa, z jakim EA rozwija tę serię... mam 4 czy 5 nowych gierek, a gram cały czas w Fifę... ba, tak mnie wciągnęła, że dwóch nawet nie odpaliłem. Jak dla mnie wypas!
-
Na mody nie ma co liczyć. W UT3 one były, bo siłą rzeczy były w wersji na PC.
-
GoW z tego i tak nie będzie, bo to zupełnie inne gry, ale motyw z krwią na ekranie jest niezły - fajniej by to wyglądało, jakbyśmy mieli po takiej walce obsmarowany ekran krwią - tego mi trochę w tej broni brakuje, że chlapie mazią na prawo i lewo, a na nas - rzeźnika - nic nie skapnie .
-
Nie przesadzajcie - dalej ludzie grają w Warhawka i nie ma problemu z wbiciem się na meczyk. Gorzej natomiast z trofeami, bo najwięcej ciorałem w betę i teraz mam masę zaległości... to trofeum z klanami też trochę dzikie, bo co jak ktoś ma np. swój klan, to przecież nie dołączy się do innego. W ogóle to chętnie się gdzieś joinę coby to trofeum wyskubać . Acha no i przypominam, że za samo przejście treningów zarobimy 3 trofea, aczkolwiek to tylko bronzy i niewiele dają - no ale lepszy rydz niż nic.
-
Widziałem nową broń w akcji i jest świetna. Choć jak dla mnie mogłoby być więcej gore... no może nie gore, bo gore już jest, ale szkoda że krew nie ochlapuje ekranu - byłoby bardziej widowiskowo, ale kto wie... może w ostatecznej wersji...
-
Jedynka dobrą grą od kilku miesięcy? Hmmm... tak na dobrą sprawę, to jedna z moich ulubionych gier na PS3 i tylko żałuję, że czasy studenckie mam już za sobą i czasu na granie mam za mało, tzn. na granie relaksacyjne, bo ostatnio to głównie playtesty, recki, itp., więc zaniedbuję swoje tytuły, w tym Resistance (do tego kilka przeprowadzek na przestrzeni ostatnich miesięcy zrobiło swoje). I tak Wy się tu kłócicie, a ja sobie odpaliłem parę godzin temu Resa i grałem do teraz, a jutro do roboty trzeba... Tak wciągająca to gra. Pytasz o fabułę i klimat. Cóż, każdy ma swoje gusta. Niektórzy wolą HL2 z gravity gunem, a ja wolę klimaty bardziej realne. Ok, w Resistance walczysz z ufokami, zgadza się. Ale sama gra jest pod względem otoczki dopracowana do perfekcji. Nie ma kolorowych ludków jak w Halo 3, mamy za to brudny, szarawy świat, naprawdę doskonały od strony koncepcyjnej, przemyślany, ciekawy architektonicznie, o strojach i broniach strony ludzkiej nawet nie wspominam, bo po prostu w tej grze czuć, jakbyśmy się cofnęli do owej alternatywnej rzeczywistości tamtych lat. Moim zdaniem Resistance zawsze był grą cn. dobrą (u nas dostał bodaj 8+/10, z tego co pamiętam), ale niestety niedocenioną. Bo na każdego FPS'a z PS3 zaraz rzucają się fani GoW i Halo. A ja np. od GoW wolę Resa. Single mi się podobał - choć widać, że pierwsze etapy, to tylko poznawanie sprzętu, możliwości PS3, itd., bo im głębiej, tym lepiej. Za to multi moim zdaniem w tej grze jest świetne i ponadczasowe. Areny są doskonale przemyślane, bardzo ciekawa koncepcja dotycząca dwóch ras (ludzie, Chimery), możliwość stosowania ciekawych rozwiązań taktycznych, w zasadzie wszystkie bronie ciekawe i ogólnie dobry balans rozgrywki... no naprawdę jest mało takich gier. Dlatego dla mnie z perspektywy czasu Resistance 1 to gra na 9/10. Właśnie dlatego, że mimo iż miała premierę kawał czasu temu, to wciąż się do niej chętnie wraca, wciąż gra w nią masa ludzi po sieci i ponieważ jest po prostu doskonała od strony mechaniki. Właśnie to są jej atuty, że jest przemyślana. Jak dziś ją odpaliłem po kilku miesiącach przerwy, to już po jednym szybkim meczyku byłem w wirze walki, tak bardzo jest wszystko w tej grze odnośnie multi intuicyjne i logiczne. No ale tak jak mówię - o gustach się nie dyskutuje. Mnie ten klimat pasuje, innych może odrzucać. Taki Killzone 2 też zapowiada się świetnie, ale pytanie czy np. multi będzie ponadczasowe (liczę, że tak, bo mają kupę czasu na dopracowanie). Ale na to pytanie będzie można odpowiedzieć tak w pół roku po premierze. Bo jeśli chodzi o singla, to na pewno będzie full wypas, tylko właśnie - single pęknie pewnie w 2-3 wieczory (a u ludzi, co mają więcej wolnego czasu, to pewnie w jedną nockę). Dlatego właśnie tak bardzo ważne jest multi, choć np. osobiście lubię jak gra ma także tryb single player - w przypadku jego braku zwykle czuję niedosyt (wyjątkiem jest Warhawk, ale to nie FPS).
-
Porównywanie GoW2 do Res2 jest bez sensu i każdy to powie, natomiast zasadniczo obie gry są mission packami. W każdym razie na swój sposób. No i co z tego - chyba o to właśnie chodzi, że mechanika zabawy ma pozostać taka sama prawda? W obu grach dostajemy przede wszystkim nowe misje, nieco ulepszoną grafę, nowych przeciwników i nowe mapki do multi, ale to nie znaczy, że nie są to nowe i odrębne gry, choć w praktyce są to swoiste mission packi (no ale który sequel nie jest przy takim podejściu do sprawy?). Zarówno z GoW2, jak i z Resem 2 zapoznałem się nieco bardziej na targach, ale nie jest to miejsce i czas by to opisywać. W przypadku Resa 2 widziałem też nieco więcej, niż żałosne (niestety) demko zaprezentowane dla ogółu. Dlaczego żałosne? Ano dlatego, że mamy w nim tylko jedną, malutką lokację i faktycznie sprowadza się ona tylko do tego, że biegną na nas chimery w ilości masowej. I to jest żałosne, bo tak dobra gra była godna bardziej rozbudowanego demka. ALE jako osoba która trochę pograła w Resa 1 (choć i tak chciałbym więcej, ale niestety czas nie pozwolił), to gdy tylko chwyciłem pada, to poczułem się jak ryba w wodzie. Poczułem się mniej więcej tak, jakbym usiadł po latach w ulubionym fotelu, rozłożył się wygodnie i westchnął z zadowolenia. Tak, to jest to. To jest to na co czekałem. Nie będę pisał o grafie, bo ta faktycznie doczekała się niewielkiego stosunkowo liftingu (choć do premiery gry jeszcze trochę). Ale osobiście grafikę w dobrych FPS-ach mam w (pipi)e. Dla mnie Resistance był i jest grą, która miała naprawdę bardzo fajną i wciągającą fabułę, mocno klimatyczną, z bardzo dobrym trybem single player. Ale ta gra przede wszystkim miażdżyła jeśli chodzi o multi - przynajmniej takie jest moje zdanie. Nawet na Xboxie ciężko znaleźć grę, która przynosiłaby tyle frajdy i była tak rozbudowana od tej strony. Resistance był grą po prostu doskonałą jeśli chodzi o rozgrywkę online i nie spodziewam się, by Res 2 mnie zawiódł w tym względzie. Stąd pozycja to obowiązkowa dla mnie. I właśnie o to chodzi - demko na GC było krótkie, ale tych parę chwil wystarczyło, by się przekonać, że trzymając pada po prostu czujemy się z nim zjednoczeni. Tak jak mówiłem - mechanika w Resie jest dla mnie doskonała jeśli chodzi o fragowanie na konsoli i Res 2 z pewnością nie będzie od tego odbiegać. Wszystko zależy od tego, czego się po grze oczekuje. Dlatego m.in. Res 2 to dla mnie zupełnie inna gra, niż taki Killzone 2 i uważam, że nie można tych gier porównywać (choć obie zapowiadają się naprawdę dobrze).
-
Świetny news! Jestem tylko ciekaw, czy będzie to miało jakiś wpływ na ceny, bo 100PLN za płytę Blu-ray to lekka przesada. No ale Dark Knight już w grudniu... pozycja obowiązkowa .
-
No właśnie - boty. Mało FPS-ów to ma, bo trudno dobrego bota napisać, ale boty to podstawa. Przy okazji po mocnym potestowaniu K2 na GC dodam, że zapowiada się niezły hicior (choć są drobne uwagi, co do paru spraw, ale gra jest zaje(piii)ście intensywna!).
-
Najbardziej niesprawiedliwa ocena w PE
Ural odpowiedział(a) na liquid temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Zupełnie się z tym nie zgadzam. Wedle takiego podejścia gra typu pierwszy MGS powinna dostać dychę, a każda następna zaledwie 9, no bo przecież poza lepszą grafą niczego nie oferuje. Tylko że nie wszyscy mieli możliwość grania w wersję na pierwszego PS'a, nie każdy posiadał PSX'a i wreszcie nie każdy jest na tyle stary, by móc się załapać na tamtą generację konsol. Każdą grę trzeba oceniać jako zamkniętą całość, a nie sugerować się nadto tym, jaka była poprzednia część. Oczywiście, gra nie ma być kalką poprzedniej - ma oferować coś nowego - ale często wystarczający jest w 100% nowy content. Zakładanie z góry, że GoW2, czy Killzone 2, to nie będą gry na dychę jest bez sensu. Podobnie CoD4 - z perspektywy czasu uważam, że to gra na dychę. Must-buy, czy jak kto woli. Nie twierdzę, że każda gra na dychę zasługuje - z tych co wymieniłeś - bo nie zawsze kontynuacja hitu zasługuje, zgadza się. A czy GTA4 jest gorsze od Vice City, to też trzeba spytać pod jakim względem. Bo to, że osobiście wolę klimat lat 80 o niczym nie świadczy. GTA4 jest grą przełomową jakby na nią nie patrzeć - jest cała masa nowych patentów, nigdzie nie ma tak realistycznego i oddanego świata, itp. Zresztą założę się, że chętnie każdej części Silent Hilla, którego jesteś fanem, dałbyś dyszkę, pomimo że to ciągle w kółko i macieju to samo, podobnie jak większość japońskich horrorów (vide Resident Evil). RE5 już teraz połowa Graczy się podnieca i jak ta gra zarobi dychę, to jakoś nie będę zdziwiony i nie będę kręcił nosem (aczkolwiek sam jej nie kupię, bo nie mój gatunek gier). Zmierzam do tego, że nie każdy ma 20 parę lat i karanie gry za to, że jest następczynią poprzedniczki jest pozbawione sensu. Bo dla kogoś, kto sięgnie (hipotetycznie) po takiego RE5 (zakładając, że będzie tak dobry, jak się zakłada) nie zapoznawszy się wcześniej z żadną grą tego typu może to być gra życia i maksymalnie innowacyjna gra, zaskakująca, pomysłowa. A dla kogoś kto grał w poprzednie 4 części będzie to zaledwie kontynuacja tego co było. Ciężko zaskakiwać 5 z kolei odsłoną. A czy tylko z tego powodu można stwierdzić, że gra już nie jest godna najwyższej noty? Zresztą mniejsza o to - jest to temat rzeka i każdy będzie oceny wystawiał zgodnie z własnym widzimisię. Tak jak można się zastanawiać, czy na tak wysoką ocenę zasługiwał Heavenly Sword - kwestia indywidualnego podejścia. Dla mnie GTA4 to gra na dychę pomimo, że wolałem Vice City. Ale jak odpaliłem sobie Vice City jakiś czas temu po latach, to byłem zszokowany tym, jak gorsze było np sterowanie od tego znanego z San Andreas. Tak samo jak dla mnie np. pierwszy Warcraft to gra kultowa, czy Command and Conquer. Tylko że my te gry pamiętamy jako genialne - bo jak się je odpali, to czar pryska. To jest magia kultowych tytułow, do których ma się sentyment - ale taki wspomniany Command and Conquer śmigał w rozdzielczości 320x240 - jak odpaliłem tę grę, to pomyślałem jak mogłem się zakochać w takiej kupie na ekranie. Słowem gry się starzeją szybciej, niż się nam wydaje i nawet takie Vice City jest obecnie już nieco archaicznym tytułem - więc wpływanie na ocenę GTA4 poprzez pryzmat Vice City jest w tym momencie nieco krzywdzące. Zresztą 10-, to i tak trafiona ocena moim zdaniem. No i tak jak wspomniałem - możnaby się kłócić w nieskończoność na temat ocen i tylko potwierdziło się to, że oceny zawsze będą subiektywne i każdy będzie na nie patrzył/je interpretował inaczej. Dlatego z mojej strony EOT . -
Najbardziej niesprawiedliwa ocena w PE
Ural odpowiedział(a) na liquid temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Niestety nie do końca się zgadzam . Weźmy sławetnego MGS'a i ocenę 8-. Gry nie recenzował fan serii i co? Główny temat tego wątku, zarzuty, że ocena nie była obiektywna... Jak sam widzisz nie ma przepisu na dobrą ocenę. Po prostu niemożliwością jest trafienie w gusta wszystkich, bo każdy daną grę oceni inaczej. Więc tak naprawdę wybór pomiędzy tym, czy grę oceniać ma fan serii, czy też wręcz przeciwnie, to wybór między młotem, a kowadłem. Zresztą chyba lepiej, gdy grę ocenia fan serii - bo zna wtedy daną grę na wylot. Jaki jest sens, by np. nową Forzę, czy GT oceniał ktoś, kto w samochodówki nie gra w ogóle i za nimi nie przepada, albo zaledwie je lubi? Czy taka recenzja wyczerpie temat? Czy będą w niej zawarte wszystkie informacje, które powinne się w niej znaleźć? Jak sam widzisz, ciężki wybór i idealnego rozwiązania nie ma. Natomiast co do GTA4 - sam dałem w 3gr tej grze ocenę 10. Czy dzisiaj też dałbym "dyszkę"? Hmm, ciężkie pytanie. Gra z pewnością nie jest tak dobra jak Vice City, czy San Andreas. Z drugiej strony czy mamy lepszą grę tego typu na obecną generację? Już wtedy miotałem się zresztą z takimi myślami... I chyba mimo wszystko ta gra zasługuje na 10 (może z minusem), ale nawet jeśli nie, to tutaj mamy do czynienia z innym problemem. GTA, to jest gra na przynajmniej miesiąc (jak nie więcej). I też trudno się spodziewać, by ocena w piśmie ukazywała się w dwa miesiące po premierze gry, kiedy każdy wyrobi sobie już na jej temat ostateczne zdanie. Czasem na takie GTA jest tylko tydzień i koniec - ocenę jakąś dać trzeba. W przypadku większości gier tydzień spokojnie wystarczy (zwłaszcza, że w dzisiejszych realiach przejście większości gier zajmuje 2-3 wieczory) - no ale sytuacje są różne. Zmierzam do tego, że lepsza jest taka dycha nieco na wyrost, niż brak recenzji i jakiejkolwiek oceny. I niestety też jak dotąd nikt nie wymyślił tutaj idealnego rozwiązania - bo takiego pewnie nie ma . I po części masz rację. Ale niestety w praktyce brak ocen się nie sprawdza. Większość ludzi chce ocen. Kiedyś CDA (na samym początku) nie oceniało gier właśnie wychodząc z tego założenia, o którym pisałem - że każdy powinien ocenić sobie grę sam. Ale gdy ktoś kupuje czasopismo recenzujące gry, to chce jednoznacznej odpowiedzi - crap, czy must-have - i chce oceny. Do czasopisma przychodziła masa listów z żądaniem, aby oceniaczka się pojawiła i w końcu redakcja ustąpiła, bo trudno by działała wbrew większości. Gdyby w PE zrezygnować z ocen byłoby to samo. Dlatego muszą one być obecne. Trzeba tylko pamiętać, że ocena będzie zawsze odzwierciedleniem opinii autora i zawsze będzie subiektywna - dlatego do ocen należy podchodzić z jakąś rezerwą (choć myślę, że też bez przesady). Raczej nie zdarzają się sytuacje, w których recenzent daje 9, a samemu oceniłoby się grę na 5. Poza tym zauważ - najwięcej zarzutów jest w stosunku do któregoś MGS'a, który dostał ocenę 8-, czyli całkiem wysoką, ale poniżej oczekiwań fanów. I teraz pytanie - czy 9- zrobiłoby olbrzymią różnicę? Czy też może wprowadziłoby w błąd tych, którym mechanika MGS'a (nie oszukujmy się - cokolwiek archaiczna) nie przypadnie do gustu? Właśnie w tym tkwi problem - każdy lubi co innego i nie każdy zakocha się bezwarunkowo w danym tytule. -
Niestety niezupełnie . Po więcej info odsyłam do mojego bloga, gdzie opisałem moje wrażenia z grania w demko z E3: http://www.psxextreme.info/index.php?autom...p;showentry=819
-
Najbardziej niesprawiedliwa ocena w PE
Ural odpowiedział(a) na liquid temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Ach, oceny. Jakakolwiek by ona nie była, zawsze będzie zła. I nie piszę tego jako zarzut wobec przedmówcy, z którym się w większości zgadzam. Piszę ogólnie. Nigdy oceną nie zadowoli się wszystkich, bo każdy daną grę inaczej odbiera, inaczej przeżywa, ma inne upodobania, itp. Nie jesteśmy wyrocznią w kwestii ocen dla danej gry. Jak ktoś z nas wystawi grze 9, to równie dobrze dla kogoś innego ta gra może być na 10, a dla innego na 8. Po to zresztą są 3-groszówki, byście mogli przeczytać kilka opinii na temat jakiegoś ważniejszego tytułu (nie zawsze da się to zrobić, ale z reguły tak jest). Dlatego też każdą ocenę należy traktować orientacyjnie. Ocena sugeruje z jaką grą mamy do czynienia, ale o tym nie przesądza. Dla mnie np. niektóre serie praktycznie nie istnieją - nie rozumiem fenomenu MGS'a, DMC, czy FF - i mimo że tytuły z tych serii dostają regularnie dychy (nie tylko u nas), to nie idę do sklepu i ich nie kupuję. Bo o tym, ile dana gra jest dla kogo warta, decyduje na końcu sam kupujący. I dlatego też ocena jest umiejscowiona na końcu recenzji, bo jednak to w tekście znajdziemy masę wartościowych informacji, dzięki którym powinniśmy poznać, czy ta gra jest "dla nas". Dlatego też jak jakaś gra dostała 8+, to oburzanie się, że powinna mieć 9- jest imo totalnie bez sensu. Bo ocena powinna być sprawą drugorzędną - to tylko cyferka. -
Kiepskie porównanie. Ludzie grają masowo w Diablo II, bo to jeden z pierwszych faktycznych MMORPG. Poza tym Blizzard ma w tym interes - chce utrzymać fanów, bo pracuje nad Diablo III. A MMORPG, to zupełnie inna działka. Gry pokroju Resistance sprzedają się masowo w pierwszy i drugi tydzień - potem to linia pochyła i śladowe ilości. Nie opłaca się po prostu (pomijam płatne dodatki). A już zwłaszcza w perspektywie premiery Resistance 2, do której zostało raptem ile... 4 miesiące? Co zrobić . Zresztą jest tyle nowych gier, że da się przeżyć bez trofeów w starych .
-
Tak, tylko rozumiesz przez słowo "nowych". Soul Calibur IV będzie nowy ale nie koniecznie może mieć puchary do zdobycia.... Tak w ogóle to Sony nakazało developerom dodawać trofea czy to ich dobra wola? Każdy producent konsol dostarcza developerom dokumencik zwany zwykle SDR (Software Development Requirements) - czyli listę wymogów dotyczącą tworzonego na konsolę oprogramowania. I tam opisane są wszelkie tego rodzaju kwestie. Dokument jest oczywiście na bieżąco uaktualniany, ale też masa rzeczy jest warunkowana np. kontraktem, itd. - słowem - teraz gdybyś chciał zacząć tworzyć grę na PS3, to dostaniesz dokument SDR, w którym trofea będą zawarte jako wymóg konieczny do wydania gry. Natomiast producenci, którzy mają gry w fazie produkcji mogą tego wymogu nie mieć i może ich nie dotyczyć. Wiadomo, Sony na pewno wprowadziło ten wymóg do SDR już jakiś czas temu, natomiast kwestią otwartą jest tylko to, jakie jest podejście do gier, które zaczęły być tworzone zanim ów wymóg się pojawił. Tak więc ogólnie - nie jest to dobra wola developerów, tylko wymóg, ale jednocześnie nie każda nowa gra, która ukaże się w najbliższych miesiącach, będzie je miała. Natomiast wszelkie zapowiadane od niedawna tytuły na pewno będą juz trofea miały.
-
Dużo lepiej wyglądające otoczenie? Que? Chyba oglądaliśmy dwie różne gry . GoW2 wygląda nieźle, ale na pewno nie dużo lepiej od K2, bo patrząc po materiałach, to miałbym wątpliwości, czy w ogóle wygląda lepiej. Osobiście bardziej podoba mi się K2 bo lubię matowe kolory i brud na ekranie. Natomiast jeśli chodzi o GoW2, to z tym otoczeniem mocno pojechałeś. O ile postaci faktycznie wyglądają świetnie, o tyle otoczenie jest takie sobie. Widać, że obiekty są maksymalnie proste (aż nadto). Natomiast grafikę odstawmy na bok. Ja jestem ciekaw, czy GoW2 będzie lepsze od monotonnego GoW. Obiektywnie rzecz biorąc GoW był grą skrajnie schematyczną (wchodzisz do lokcacji, zamykają się drzwi, wychodzi mięso armatnie, eksterminujesz je, otwierają się drzwi, idziesz do następnej lokacji i tak w kółko). Tak więc zobaczymy. Dlatego przed premierą obu gier nie ferowałbym wyroków, która będzie lepsza. Także bym już sobie odpuścił porównywanie wszystkiego do GoW. GoW był pierwszą next-genową strzelanką i chwała mu za to. Tylko wszyscy jakoś zapominają, że GoW się mocno zestarzał i na rynku są lepsze od niego gry. No ale taki już jest efekt "pierwszego", że często się go wyolbrzymia.