-
Postów
1 204 -
Dołączył
-
Firewall jest świetny. Jedyny problem tej gry, to multiplayer. Ja nie kupuję, bo za 2-3 miesiące nie będzie z kim grać. Podobnie jak w RIGS czy Starblood Arena. Podczas tego darmowego weekendu już długo się czekało chwilami. Na jesieni na bank będzie w Plusie dawany. A tak poza tym to AIM to porażka. Właściwie tylko Farpoint na to jest. Firewalla nie liczę, bo to specyficzna gra. R6: Siege też mi nie podszedł. Mało grania, dużo czekania. Myślałem, że będzie więcej gier pokroju Farpointa, a tu nic. Bravo Team nawet nie sprawdzałem, bo podobno taka padaka.
-
Ktoś gra jeszcze w to?
-
Poznasz casuala po wpadkach jego. Nie chcę cie ośmieszać saptis, ale Michael ma taką zdolność jak spowalnianie czasu. Jest to jedna z niewielu misji, w której można to dobrze wykorzystać. To samo tyczy się Franklina i strzelania podczas jazdy. Ludzie też o tym zapominają.
-
To samo można powiedzieć o innych trylogiach. Dziwi tylko, dlaczego uczepiliście się Dead Space'a, skoro ta seria ma tylko jedną słabą stronę, a mianowicie fabułę. Cała reszta trzyma cały czas wysoki poziom i stanowi unikat w gatunku gier horror, action, adventure. Cover-system nic nie zmienił w tym temacie, bo tylko w DS można siekać przeciwników na drobne kawałeczki i tylko w DS można jeszcze spotkać wymagające zagadki logiczne. To nigdy nie był i nie jest typowy TPS. Ludzie narzekają na system osłon, a przecież w starciach z nekromorfami nie ma on żadnego zastosowania, tak samo jak uniki. Tak samo jak w poprzednich częściach najważniejsze jest, żeby ich załatwić zanim do nas w ogóle podejdą, bo potem jest pozamiatane. Po prostu za dużo grałeś w pierwszą część i znudziła ci się mechanika gry. Taka jest prawda. DS oferuje tak dużo niepotykanych mechanik i możliwości, że inaczej nie da się tego wytłumaczyć. Jeśli ktoś przeszedł każdą z odsłon raz, góra dwa razy, to każdą z nich cieszył się tak samo, bo drugiej takiej serii nie ma na rynku.
-
Co ty pierniczysz, balon? Po dostatniu się na ten pierwszy statek kosmiczny, jest to kropka w kropkę to samo co w DS czy DS2. Te same bronie, ci sami przecwnicy, te same ciasne pomieszczenia. Wy macie jakąś paranoję i tyle. saptis prawdę pisze. Walki z Unitlogami wprowadziły trochę różnorodności do serii. Tym bardziej, że nie są one zrobione na siłę i mają mocne podłoże fabularne. A to pieprzenie, że DS3 już nie straszy to jakaś durnota. Jasne, że nie straszy, bo jest to już 3 odsłona serii. Pierwsza część też już nie straszyła za 2 drugim podejściem. To samo jest z innymi grami. Ja w Silent Hilla 3 nie mogłem z początku grać dłużej niż godzinę, bo mi się niedobrze robiło. Teraz powroty do tej serii traktuję jak wyjazd na wczasy.
-
Gadaj zdrów. GTAIV w 2008 roku to było mistrzostwo świata pod względem wykonania. Fizyka, ilość detali - żadna inna gra do tej pory nie dorównała temu poziomowi (nie licząc GTAV). Model zniszczeń, model jazdy, silnik Euphoria, ilość interaktywnych obiektów, AI - kurna, wy tego nie widzicie czy jak? Może pod względem gameplayu było trochę słabo ale cała reszta poczyniła ogromny krok na przód. To nie były jakieś drobne zmiany, jak w przypadku innych serii gier. Między GTA SA a GTA IV dokonała się konkretna rewolucja. PS. San Andreas nie przeszło próby czasu. Na dziś dzień ta gra wygląda jak (pipi), więc nie ma o czym mówić.
-
No nie wiem. Przynajmniej trzeba było się natrudzić, żeby ich pokonać. Barret w wersji reżyserskiej to straszna ciotka. Drepcze w miejscu, nawet nas nie szuka, rzuca granatami gdzie popadnie. Ja nie miałem zarzutuów co do oryginału. Najwięcej marudzili ci co nie potrafią grać, jak zwykle z resztą. Jak się nie miało broni wystarczyło podnieść trochę granatów, shotguna i było po sprawie. Nie wiem w czym był problem?
-
Chyba sobie jaja robisz. Kolejny typ, który nie umie grać i zwala winę na grę. Jak tak dalej pójdzie to niedługo wszystko będzie robiło się jednym przyciskiem. Nie mogę. Naucz się latać i tyle. A jak ci szkoda na to czasu to zmień hobby.
-
Te nowe walki z bossami są przekombinowane. Jak się nie ma odpowiednich zdolności odblokowanych, to i tak nie otworzy się tych drzwi i nie zhackuje wieżyczek. Jest nawet gorzej niż w oryginale. Wcześniej wystarczyło trochę pobiegać do okoła, podnieść jakiegoś shotguna czy kilka granatów i była zabawa. W wersji reżyserskiej Barret ma znacznie mniej energii i praktycznie stoi w miejscu. Do nowych pomieszczeń w ogóle nie wchodzi. Wystarczy rzuciś w niego 3 beczkami i po sprawie. Bez sensu.
-
Za wczasu zapytaj się o co chodzi w lokacji z dzwonem i drewnianymi żaluzjami bo inaczej spędzisz tam 5 godzin... A tak na serio to współczesne gry są tak proste, że aż wstyd się pytać o taką pomoc.
-
Nie wziąłeś pod uwagę (jak cała masa innych ludzi), że jest to SZÓSTA częśc serii i od Capcomu trzeba wymagać więcej. Ja tam "przeszedłem" RE6 na YouTube tylko dlatego, że szkoda mi było nerwów, czasu i pieniędzy. Kampania Jake'a i Cheryl jest pozbawiona zupełnie klimatu. Lokacje w górach i ucieczka na skuterach to jest totalna nuda jak dla mnie. Chris i jego kampania to zwykła rozpierducha pozbawiona większego sensu. No i jak zwykle nie ma zombie tylko jacyś durnie w maskach. Jedynie rozdział z Leonem nawiązuje troche do poprzednich części ale cały ten gameplay, nastawiony na totalną rzeźnię, zupełnie psuje klimat. RE6 jako gra może nie jest zły ale jako pełnoprawna część serii to dno dna.
-
Właśnie to jest największym problemem tej serii. Najpierw wymyślili tego całego Animusa a potem traktowali ten wątek jako zło konieczne. Jeśli komuś się nie podobała taka gra to mógł nie grać i tyle. Durnie z Ubisoftu, łakomi na kasę, zmienili pierwotną koncepcję bo wiedzieli, że coś bardziej ambitniejszego się nie sprzeda. No i tak to jest jak durnie słuchają innych durniów to potem już nie wiadomo do kogo można mieć prestensje. Fabułę Brotherhood można streścić w dwóch zdaniach: ... tak samo jak fabułę Revelations (chcociaż tutaj jest to bardziej naciągane): Praktycznie od drugiej części cała ta historia Desmonda jest bo jest. Kilka prerenderowanych, bardzo krótkich filmików oraz parę godzin gameplayu rzucone jako ochłap dla starych fanów serii to wszystko na stać było Ubisoft.
-
@Yano: Co do zakończenia to już pisałem o co w tym chodziło. Wszystko to co dzieje się po pre-renderowanym filmiku to jest totalny bullshit dopisany na siłę, żeby móc stworzyć kolejne części. Filmik o mesjaszu, który jest na końcu to jedyne, słuszne (i cholernie krótkie, biorąc pod uwagę ile na nie trzeba było czekać od części pierwszej) zakończenie. AC miało być trylogią i to zakończenie było napisane jeszcze zanim ktokolwiek usłyszał o tej serii. Cała reszta to zwykły skok na kasę i robienie z ludzi idiotów. Spoiler dotyczący Black Flag:
-
Speed-runnerzy frajerzy może przechodzą w takim czasie ale tu jest mowa o normalnych graczach. Jeśli z tymi 5 godzinami to prawda to trochę lipa z tym dodatkiem Blood Dragon.
-
Ja tam wymiękłem po błądzeniu w kanałach. Gra staje się wtedy schematyczna i niczym nie zaskakuje. W ogóle pierwszy akt to jest mistrzostwo ale czym dalej tym tylko gorzej. Ewidetnie brakuje w tej grze jakichś zagadek logicznych czy innych urozmaicaczy. Riptide już nie kupię bo widzę, że będzie to samo. Oprócz bunkrowania się w bazach i ich obrony nie ma jakichś przeołomowych zmian. No i to upgrade'owanie broni i jakieś pokręcone modyfikacje to zwykłe zawracanie dupy