rkBrain

Mnie Resistance 2 znudził przy szóstym rozdziale i nie mam ochoty do niego wracać. Niby lokacje są ciekawie zaprojektowane i różnią się od siebie ale cały czas ma się wrażenie schematyczności. Za mało rodzai przeciwników. Za dużo strzelania i za duży chaos. Wojna i chaos idą w parze ale w części pierwszej można było jakoś taktycznie rozpracować kolejne lokacje. W tej części nie ma takiej możliwości trzeba pruć ołowiem ile wlezie. Nie liczy się celność tylko ilość posłanych kul. Etap, w którym walczymy z tuzinami biegnących na nas chimer bardzo mnie zawiódł. Trzeba jedynie wyjąć broń i strzelać ile wlezie wirującymi ostrzami. Może i ciekawie to wygląda ale daje zero satysfakcji. A AI jest ewidentnie s(pipi)e. Przeciwnicy cały czas prą do przodu. Zero chowania się. Zero jakiegokolwiek ostrzału. Wszystko sprowadza się do tego, żeby zabić przeciwnika zanim zdąży do ciebie dobiec. W pierwszej części nie było takich akcji.

Musisz zapłacić za licencje. Teraz cena wynosi równe 54 zł za oba sety lub 36 za jeden. Żałosne zagranie ze strony producentów. Jawne nabijanie kasy.

http://www.frontgracza.pl/2009/02/street-fighter-iv-intro/ Intro jest naprawdę świetnie wykonane. A soundtrack urywa łeb!!!

Wiadomość od głównego projektanta gry - Yusuke Watanabe. "Hello, EOJ fans! This is Yusuke Watanabe, the senior game designer of THE EYE OF JUDGMENT™. Thank you very much for being such great fans of our game. Since THE EYE OF JUDGMENT™ was first released in October 2007 with an innovative playing style, it has received a lot of love and enthusiasm from users all over the world. Thanks to the continuous support from all EOJ fans, we have been able to finish the “BIOLITH REBELLION™” series. We have been working on THE EYE OF JUDGMENT™ for 6 years - looking back it has been a journey of surprise and discovery. I also think that it was a very important experience for me and the team to bring us to a new level. Integrating a digital game with an analog card game was a tough challenge for all of us, and I would like to apologize if we caused any confusion and frustration. However, your encouragement and feedback, that teamwork with our fans, got us here to create a new era for PLAYSTATION®3 and card games, and I can’t thank you enough for that support. We send you our deepest gratitude for that. Making the best use of what we have learnt through EOJ, we are determined to create more attractive titles in the near future. So please look forward to them! We will continue to hold various events for THE EYE OF JUDGMENT™, and your parti(pipi)ation is very much appreciated. It is always our greatest pleasure to see you at those events, and we thank you once again for your continuous support. Very best regards, Yusuke Watanabe Senior Game Designer Japan Studio Sony Computer Entertainment Worldwide Studios" To oznacza, że jednak wyszli na swoje. Myślałem, że EoJ ma słabą sprzedaż i raczej nie ma co liczyć na tego typu gry w przyszłości.

No i nie ma tego żulnalisty w barze Mike'a. Mam zacząć się martwić? Szkoda bo gra naprawdę wciąga. Ile trzeba tych diamentów zdobyć? Czy żeby zdobyć trofeum trzeba znaleźć wszystkie 221 walizek?

No tak można się podłożyć. Najlepiej dać komuś grę, podać konto i patrzyć jak trofea same wpadają. Wyślę Ci maila z adresem na który przesłać grę. Twój plan raczej nie wypali bo w grze rankingowej nie powinno być opcji gry z osobami z friendlisty.

Pan Tadeusz. A oprócz tego Old Boy i Pan Zemsta. Najbardziej chore filmy jakie kiedykolwiek widziałem.

Muszą się postarać ale raczej nie ma co liczyć na Capcom. Można wyliczyć już dwa zastrzeżenia. Jedno to wrzucenie do gry japońskich kretynizmów w hurtowych ilościach typu kula do kręgli itp. Drugie to sławny już gameplay tworzony przez Capcom. Jeśli nadal uważacie, że RE5 ma słabą mechanikę gry to zagrajcie w DR i zastanówcie się czy cokolwiek zostanie zmienione. Jedyne co ratowało ten tytuł to klimat i niespotykane do tej pory ilości przeciwników. Co do tego pierwszego nie jestem pewien bo japońskie naleciałości mogą skutecznie zrazić do gry.

Znowu znaleźli się jacyś oszuści. Na serwerach zamieszczone są niemożliwe do osiągnięcia wyniki. Jeden gość ma rozegranych 3000 meczy z czego jedynie 15 przegrał. Przecież to prawie 100% wygranych. Dzięki kreatorowi map można stworzyć naprawdę niezłe pola bitew. I po co komu LBP. Komu oddać kasety z nagraniami? Ten żulnalista powinien być w barze u Mike'a ale go nie ma.

Jaka tam skillowa. Doświadczonemu graczowi nie będzie sprawiać problemów. Osobom grającym pierwszy raz stanowczo odradzam. Są trudniejsze momenty ale nie na tyle żeby popadać w jakąś frustracje. Ja grę już sprzedałem z powodu braku kasy. Jednak kiedyś do niej wrócę bo bicie czasów jest wciągające a ten lekko psychodeliczny DLC zapowiada się wyśmienicie. Gra jest genialna i mimo że jest krótka można ją przejść dwa razy z rzędu. Speedruny też są wciągające ale zmuszają gracza do przechodzenia danego poziomu kilkanaście razy. Co za dużo to i świnia nie zeżre. Nie ma opcji, żeby ktoś ukończył grę 20 razy, w krótki okresie czasu. Dlatego wrócę do niej za pół roku. A wszystkim trophy hunterom życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

Dzisiaj dostałem e-mail od Rockstar Propaganda. Można się nieźle wkurzyć będą jedynie użytkownikiem PlayStation3. Dodatek zapowiada się genialnie. Rozwija wątki postaci, które "śmignęły" jedynie w drobnych epizodach. Już w marcu na NDS wychodzi nowa konkretna część. Z początku podchodziłem do tego sceptycznie bo co oni mogą niby zrobić na tak słabym sprzęcie. Mnogość minigier oraz niezła oprawa jednak mnie przekonuje. Wszystko przeleci koło nosa. Szkoda.

Z powodu pada, Xboxowy jest tragiczny. Beznadziejny krzyżak i mało precyzyjne gałki. A tak na poważnie, kto z was chciałby mieć pięć razy serwisowaną konsolę? To był właściwie jedyny mankament, z powodu którego Xbox nie wchodził w ogóle w grę. Do tego doszły absurdalne ceny peryferiów. Zakup dodatkowego 20GB dysku za ok.300 zł. Również haracz w postaci subskrypcji Live zabił ćwieka. Suma summarum największy wpływ miały pieniądze i jakość. Absurdalnie PlayStation było wtedy znacznie tańsze od Xboxa. A Wii jak to Wii. Dwa lata od premiery, około 10 grywalnych gier, wygórowana cena.

Niech lepiej przemodelują trasy. Cascade Falls to istna porażka. Trasą po prawej stornie zaraz za linią startu nikt nie jeździ. Jest ona zbyt kręta i traci się na niej sporo czasu. To samo tyczy się Sugar Rush. Koło skoczni tuż za pierwszą fabryką powinna znajdować się ściana lub baner. Nikt nie jeździ już ani na lewo ani prawo. Wszyscy jadą przez krzuny i drzewa ścinając zakręt. To samo było w jedynce. Na Dust był ogromny odcinek trasy, po którym nikt nie jeździł.

Trochę mnie poniosło. Minimum to 180 na eBayu i Allegro. Ja w marcu na eBayu wyhaczyłem gre za 180 zł z wliczoną przesyłką i booster box (36 boosterów) za ok. 220 zł. U nas taki zestaw kosztował wtedy dobre 600 zł. Po odsprzedaniu 16 boosterów za 120 zł wyszło mi: -gra 180 -20 boosterów po ok. 5 zł Trzeba mieć farta i polować. Na poczcie gość obniżył wartość przedmiotu i ominąłem cło. Inaczej wychodzi identyczna cena co u nas. Jeśli masz za dużo pieniędzy i lubisz gry logiczne to wal śmiało. W innym wypadku nie warto. Po miesiącu miałem wyrzuty sumienia, że wydałem tyle kasy i wystawiłem gre na Allegro.

Gra niby staniała do ok. 150zł. Trzeba jednak zapłacić "haracz" w wysokości ok. 50, żeby odblokować możliwość używania kart z setu 2 i 3. Do tego trzeba mieć ze 100-300zł na dodatkowe karty. Można oczywiście grać samą talią podstawową bez dokupywania nowych kart i płacenia "haraczu" wtedy jednak w trybie online nie mamy szans. Przedział 100-300 zależy od tego czy zamierzasz grać teoretycznie słabszymi kartami czy tzw. fantomami. Jeden fantom kosztuje na aukcjach ok. 100zł. Jeżeli będziesz miał szczęście (marne szanse) wylosujesz fantoma w boosterze za ok. 12zł. Ja otworzyłem 20 boosterów i nie trafił mi się żaden. Na szczęście można wygrać z fantomami używając teoretycznie słabszych kart. Żeby grać online nieodzowne jest jednak kupienie jakichkolwiek kart z setu 2 i 3. Podsumowując: -wersja minimalistyczna ok. 150zł -wersja podstawowa ok. 300 -wersja rozszerzona 500 i więcej ciekawostka: na eBayu wszystkie karty z setu pierwszego poszły swego czasu za ponad 2000 zł.

Pieprzycie głupoty. Zaliczenie na złoto wszystkich tras nie jest trudne. Wystarczy przejechać bez wypadku i znać przynajmniej jeden skrót lub dany odcinek trasy. To wszystko. Jeśli te warunki są spełnione to na pół okrążenia przed metą będziemy pierwsi. Hint: w niektórych miejscach wciskanie boost nie przynosi żadnego efektu. Na tej górzystej trasie po wyjeździe z jeziorka wszyscy cisną boost. Trzeba poczekać aż wyjedzie się na prostą i wtedy dodać gazu. Wygrałem tym sposobem siedem razy z rzędu wybierając mudplugger.

RE5 będzie "powiązany" z filmem RE Degeneration. Pisze "powiązany" dlatego, że fabuła filmu jest oparta na starych wyeksploatowanych schematach, którą można streścić w pięciu zdniach. Warto obejrzeć bo jest to totalna kopia drugiej części. Taki sentymentalny powrót do korzeni serii. A powiązanie dotyczy pewnej firmy, której logo pojawia się w epilogu i najnowszym trailerze RE5.

Czy systemowo gra jest mniej skomplikowana od Obliviona? W the Elder Scrolls znajduje się multum różnych czarów, składników itp. Dla większej wiarygodności świata przedstawionego wiele z nich nie ma praktycznego zastosowania. Są tylko po to, żeby wyciągnąć od nas kasę np. sklep "czary po przecenie". Czasami można się załamać gdy walka z byle goblinem trwa dobre pięć minut a tuziny wcześniej kupionych mikstur są bezużyteczne. Jak to wygląda w Fallout'cie. W końcu w tym postnuklearnym świecie nie ma żadnych czarów i tym podobnych "udziwnień".

Pamiętam jak drwiłem z osób, które zabijały się dwadzieścia razy z rzędu tylko po to, żeby zdobyć trofeum za atak z zaskoczenia. Jakby tylko w tym jednym miejscu dało się to wykonać. Kolejna paranoja i wydziwianie. W samej grze było wystarczająco dużo okazji, żeby za dwoma podejściami bezstresowo to osiągnąć. W samej sławetnej katedrze można było udusić pierwszych dwóch gości a trzeciego potraktować piąchą. Cały pic polegał na słabym, w tym aspekcie, AI. Przeciwnicy nie zwracali uwagi na leżących towarzyszy.

Grafika nie jest nawet zła. Modele postaci są całkiem nieźle wykonane. Gorzej już z samym gameplayem. Jest cholernie toporny. O ile sam tutorial prezentuje się ciekawie tak podczas batalii w ogóle się to nie sprawdza. Trafienie skrytobójcą ciosem na krótki dystans jest praktycznie niemożliwe. Co z tego, że postacie mają multum różnych zagrań skoro większość z nich jest bezużyteczna.

Nie radzę dodawać do friendlisty: bosmanek_pl. Dzisiaj podczas wyścigu musiałem niestety słuchać jego "monologu". Bluzgi co drugie słowo i ogólne chamstwo. Rozumiem, że człowiekowi może się zdarzyć zakląć gdy przed samą metą straci prowadzenie. Ale bluzgi podczas loadingów to lekka przesada.

Sam sobie odpowiedziałeś wyżej. Problem polega na tym, żeby się spotkać o określonej godzinie z drugim graczem. Jest jeszcze możliwość gry na splitscreenie.

Nie napinam się. Po prostu RE wypada blado w porównaniu do Dead Space. Stwierdzenie: "choć króla Residenta nie pobije" jest bardzo krzywdzące dla tego tytułu. Po drugie DS jest pierwszą grą, którą można porównywać do RE4. W przyszłym roku ukaże się nowa część od Capcomu i mam nadzieję, że się drugi raz nie zawiodę.

Co ty gadasz? Z choinki chyba spadłeś Bronie są świetnie wykonane każda przydaje się w innych sytuacjach. Karabin świetnie sprawdza się przeciwko niemowlakom. Miotacz jest dobry na wszystko. A Plazma Cutter jest najpotężniejszy bo jest powiązany z jednym z trofeów. Jednakże wymaga ogromnej precyzji. Nikt nie będzie się bawił z PC jeżeli może przygotować szybką pieczeń. Tym bardziej, że ogień jest dobrze wykonany. Dzisiaj mnie troszkę wkurzyło predefiniowane odpadanie kończyn. Strzeliłem z LG w maszkarę na wysokości pasa a ten nic. Gdybym strzelił w nogi zostałyby same kikuty. Teraz będę już wiedział. Różnica ciśnień. Trzymaj się to może przeżyjesz. Residenta ciężko nazwać królem. Marną komedyjką może tak, ale nie królem. Dead Space bije "dzieło" Capcomu na głowę. Horror, przy którym można momentami pęknąć ze śmiechu, którego scenariusz i dialogi ściągnięto z marnych filmów klasy B, oraz który ma potężny klimat pękający pod naporem absurdów i niedorzecznych sytuacji, ciężko nazwać horrorem. Dlatego Dead Space jest niezaprzeczalnie lepszy. Jest spójny i ma genialny klimat zapożyczony z "Ósmego pasażera Nostromo". Przedstawiona historia jest ciekawa i wciągająca. Zamieszczony na PSN prolog w postaci animowanego komiksu jest jej świetnym uzupełnieniem.

Na youtube jest pokaźny zbiór Time Triali i Speedrunów. Jeśli ktoś zamierza konkurować z czołówką to podstawą do opanowania jest podwijanie nóg oraz double jump. Gra mnie naprawdę wciągnęła. Nie wiem czy będę miał czas na bicie rekordów, które wiąże się z dużą liczbą restartów. Cholernie dużą liczbą restartów. Czasem minie godzina zanim opanujemy wytyczoną trasę.