-
Postów
2 358 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
43
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Sylvan Wielki
-
Nie inaczej https://www.powerpyx.com/ratchet-clank-rift-apart-trophy-guide-roadmap/ Miłośnicy nie powinni narzekać. Wzorem znakomitego rimejku z 2016r. jest szybko (około dziesięć godzin), łatwo i przyjemnie (tylko dwa trofea można pominąć).
-
Zgadzam się. Zastanawiałem się, czy czasami nie zwęszą łatwego zarobku i era remasterow wejdzie w zupełnie nowy poziom. Cieszę się jednak, że tyle gier dostaje darmowe usprawnienia. Bo jednak skok na sześćdziesiąt klatek zawsze cieszy (komfort z rozgrywki). Przyznam szczerze, iż mój Final czekał kilka tygodni właśnie na to ulepszenie i gdyby nie kombo Retunal + (nadciągający) Raczet i Klank, już bym grał. Nic to, niebawem zaczynam zabawę. FF VII z kultowego Szaraka szalenie miło wspominam. Temat śledzę w miarę na bieżąco i widzę, że forumek jest zadowolony z tego odświeżenia. Z drugiej strony ciekawe kiedy przedstawią nam koniec tej przygody. Przecież to może trwać lata....
-
Ja biorę pudełko dej łan (chyba, że uda się nieco wcześniej kupić). Serię uwielbiam. Recenzje oraz wszelakie zwiastuny tylko potwierdzają klasę produktu. Sprawdzę wszystkie tryby, ale wzorem Spidera zostanę przy kombo 1440p + RT + 60 klatek.
-
Już ci wszytko wytłumaczę. Curse of the Dead Gods, wzorem wielu innych rogalików, jest grą przeznaczoną do specyficznego grona odbiorców. Oczywiście zręczne palce się przydadzą, ale na te gry trzeba poświęcić sporo czasu, no i wykazać się cierpliwością - wiesz, by początkowe porażki nie zniechęcały odbiorce. Gra nie jest tak dynamiczna, jak Hades tudzież Dead Cells, nie znaczy to, że jest z tytułu wolniejszej rozrywki łatwo, bo przeciwnicy biją mocno, a możliwości regeneracji zdrowia nieszczególnie są hojne - bazowo możesz je przywracać po ukończeniu kilku etapów, które kończy walka z sub bossem. Zatem lepiej przez te kilkanaście minut niczym przez czerep nie oberwać. Jestem pewny, że bez większych problemów wejdziesz w ten świat i sobie poradzisz - schody właściwie to zaczynają się od głównych bossów. I tak, dziękuję za przypomnienie. Dead Cells miał z tą grą romans i część ekwipunku z CotDG dostała komórka z kanałów, ale i ona obdarowała wąsacza kilkoma rzeczami - między innymi przeklęty miecz Conjunctivius. Jeżeli teraz jest nań promocja, nie ma się co zastanawiać. Kawał znakomitej gry. Jeżeli się skusisz, będziesz chciał porad, nie ma problemu. Będę tu co jakiś czas zaglądał. Spędziłem z nią kilkadziesiąt godzin, zdobywając niemal wszytko. Niemal wszyscy przeciwnicy zaliczeni na perfekt, praktycznie każda broń i każde ulepszenie zdobyte, zatem doradzę z chęcią.
-
Wiele rogali ma tryb edycji, który umożliwia modyfikowanie zabawy - ustalanie formy leczenia, czy też wybór danej broni i tak dalej. Cześć z tych dobrodziejstw jest dodawana nierzadko po premierze gry, gdy twórcy czytają "gra super, ale trochę za ciężka, przydałoby się .... ". Oczywiście nie zawsze tak jest, a jak już występuje, to najczęściej taka opcja dezaktywuje możliwość zdobywania osiągnięć. Sporo zależy od danej pozycji, ale kto lubi taki gatunek, zna jego szkielet, to wie, że bóg RNG potrafi być okrutny. Ja dopiero pograłem kilkadziesiąt minut w Retunal, bawię się znakomicie, ale martwi mnie to o czym Rozi niedawno wspomniał i o czym mówiono w sieci. Mianowicie brak możliwości zapisu gry. Powiedzmy sobie szczerze, to nie Dead Cells, który można ukończyć w 40 min. Skoro zabawa potrafi trwać 3-4 godziny lekko, to ta opcja powinna być dostępna na dzień dobry. Prowadziliście dyskusję o kombinowaniu z wysyłaniem stanu gry do chmury, gdyby poczciwy sejw był dostępny. Według mnie, te wszystkie wymagające gry (rogaliki, czy też duże pozycje, jak Demon's Sous), dają grającemu radość właśnie przez pokonywanie ciężkich sekcji, ale w sposób należyty, a nie metodą wyjdź z gry -> zapisz -> graj -> jak się nie uda, powtórz. Bo nie tak szkielet rozgrywki został stworzony. A rady twórców, by wspomagać się trybem spoczynku, to taka średnia opcja, bym powiedział. Ostatnio platynowałem Godfall. Było tam takie jedno wyzwanie. Dość ciężka przeprawa na dobre trzy godziny. Akurat udało się całość za jednym posiedzeniem ogarnąć, ale musiałem pilnie z kotem do weterynarza się udać. Wyzwanie chciałem kontynuować, a opcji zapisu brak. Konsola poszła spać, pech chciał, że prądu brakło, wiec cały progres poszedł się kochać, a po powrocie piątka jeszcze mnie zrugała, że sprzęt został nieprawidłowo wyłączony. Zatem gdyby coś nakazało przerwać 4 godziny rozgrywki z rzędu w Retunal, a następnie okazałoby się, że do zabawy nie można powrócić, to kiepsko i nikomu z was, ani tez sobie, tego nie życzę.
-
Fantastyczny, wymagający rogalik, który ukazał się na początku bieżącego roku na wszystkie wiodące platformy. Curse of the Dead Gods, to połączenie Darkest Dungeon (klimat, stylistyka) z grą Hades (rozrywka). Wcielamy się w postać barczystego podróżnika, który przemierza kolejne komnaty w poszukiwaniu (a jakże) bogactw, a przeszkadzają mu w tym liczne pułapki, dziesiątki różnorakich potworów, jak i tytułowa klątwa. Postać opisują trzy statystyki - żywotność, siła oraz percepcja (im wyższa, tym lepsze przedmioty odnajdujemy). Dodatkowo za naszą mobilność odpowiadają punkty wytrzymałości. Oręż jest podzielony na trzy grupy - broń główna (może być to jednoręczny miecz, szpony, buzdygan), broń dodatkowa (sztylety, pistolety, bicze), jak i dwuręczne narzędzia mordu (włócznie, olbrzymie młoty, łuki). Oczywiście zabawek mamy do wyboru do koloru - tarcza może podpalać przeciwnika, może zapewniać nam bonus w postaci automatycznego zbicia ataku, może też być przeklęta (ekwipunek tego typu zapewnia zarówno dodatkowe korzyści, jak i ma swoje wady). Główna mechanika gry opiera się na wspomnianych klątwach. Mianowicie jeżeli zapełnimy jej pasek (sto punktów), otrzymujemy losowo jakieś uniedogodnienie. Wybuchający po śmierci przeciwnicy, brak możliwości oświetlenia areny zmagań, niewidzialne pułapki, utrata złota. Takich pasków mamy pięć, zatem rozgrywka z kilkoma aktywnymi klątwami bywa uciążliwa. Gdy zapełnimy wszystkie, to otrzymamy tę finalną, która redukuje nasze zdrowie do zaledwie jednego punktu życia. Przekleństwo naszej postaci otrzymujemy w różny sposób - niektóre ataki przeciwnika, klątwy, przechodzenie kolejnego etapu (tak, to też wpływa na nas ujemnie). Dodatkowo jeżeli nie mamy złota na nowe przedmioty, bądź ich ulepszenie, to możemy złożyć bogom w ofierze naszą krew - w zależności od jakości sprzętu otrzymujemy mniej lub więcej niekorzystnych dla nas punktów (najlepsze relikty potrafią niemal w całości zapełnić pasek klątwy). Tytuł jest podzielony na trzy świątynie. Każda cechuje się odmienną charakterystyką, oferuje innych przeciwników, jak i pułapki. W każdej zmierzymy się z dwójką czempionów, a na samym końcu z bóstwem, czyli dość wymagającym bossem. Po zdobyciu wszystkich artefaktów zaczyna się gra właściwa, gdzie całość jest znacznie cięższa i dłuższa przy tym, a zwieńczeniem przygody jest finałowy przeciwnik. Gra wygląda dobrze, walka jest wymagająca i daje satysfakcję. Całość jest klimatyczna i uważam, że warto wydać nań te osiemdziesiąt zł. Szczególnie jeżeli ktoś lubi tego typu rozgrywkę (łatwo nie jest, a całość opiera się na ogrywaniu raz za razem tych samych plansz). Polecam. Średnia na meta od branży i graczy, to okolice 8/10 i słusznie.
-
@Kaczi sprawdzałem jakiś czas temu. Śmiało atakuj wydanie fizyczne.Elex wersji cyfrowej, to wydatek rzędu 249,99zł, natomiast pudełko od kilku miesięcy jest do wyrwania w sklepach w przedziale 40-69zł (wersja na Xa). Drewno okrutne, ale ma swój urok i gra się w to dobrze. O ile dobrze pamiętam na One X były dwa tryby: wydajności - 1080p i 60 k/s oraz grafiki 1800p przy 30 klatkach. Na Serii X w tym drugim masz 1800p z 60 klatkami, więc tak należy grać. W sumie fajnie jakby gra wpadła do Xbox Game Pass. Miłej zabawy
-
Ja natomiast z serią związany jestem od jej początku i osobiście uwielbiam przygody Raczeta i Klanka. Oczywiście były lepsze, gorsze odsłony, ale całościowo serię oceniam bardzo wysoko. Przy rimejku bawiłem się kapitalnie zachwycając się co rusz obłędną grafika. Liczę, że i ta odsłona będzie plątała się w okolicy 9/10, a pod względem szaty graficznej, to raczej mało co jej w tym roku zagrozi. No, zobaczymy. Jeszcze tylko kilka dni.
-
Niestety, ale moi przedmówcy mają sporo racji. Żeby nie było, nie jestem klasycznym hejeterem serii, takim co to na przestrzeni lat ograł jedną grę z cyklu i twierdzi, że Orgins i Odyseja, to w sumie to samo, a AC skończył się na przygodach Ezio, ewentualnie na 4ce. Jak już wspominałem na forumku posiadam w kolekcji wszystkie asasyny. Przy Orgins bawiłem się bardzo dobrze, przy Odyssey jeszcze lepiej i liczyłem, że Valhalla zagwarantuje mi ten sam poziom frajdy. Coś jednak poszło nie tak. Gdy razu pewnego miałem skakać w jaskini po stalagmitach w poszukiwaniu kwiatów, a gdy już je dostarczyłem dostałem znowu jakieś bzdurne zadanie, naprawdę odłożyłem na jakiś czas grę. Wracam po kilku tygodniach, zawiązałem dwa sojusze. Nagle po 34 godzinach gry okazało się, że pojawiły się kolejne. Nic to, działam dalej. Nie będę zagłębiał się w szczegóły, by nikomu zabawy nie zepsuć, ale miałem jednego księcia odszukać i czułem się jak w Mario. Dosłownie co etap ktoś mi (po wykonaniu zadania), mówił, że Henryk, czy inny Gundalf jest w innym miejscu. Udaję się tam, robię swoje i znowu "był tu ostatnio, ale musisz poszukać przy paśmie górskim". Tam znowu, że nad rzeką był widziany. Nad strumieniem rybak opowiada, że panicz był, ale uciekł gdzieś pod osłona nocy i tak hasam sobie w tę i we w tę. I oczywiście ma AC: V dobre, insertujące misje. Wiele razy, gdy przemierzałem świat w skórze Eviora bawiłem się bardzo dobrze, są momenty, ale naprawdę nie pamiętam kiedy ostatnio podczas rozgrywki w głowie pojawiło mi się "kiedy to się wreszcie skończy". A tak nie powinno być. Gra prezentuje się okazale. Tego jej nie można odmówić. Jasne, widać korzenie międzygeneracyjne, ale bardzo dobrze to wygląda i hula w 60 k/s. Ma swój urok, klimat też niezgorszy. Przeczytałem większość wypowiedzi w tym temacie. Cieszy mnie to, że wielu grającym tytuł się bardzo podoba. W życiu jednak nie sądziłem, że dojdzie to tego, iż będę się zastanawiał czy chce mi się AC skończyć, szczególnie, że tak bardzo dwie poprzednie odsłony mi się podobały. Jest trochę, jak ze Skyrim - końca nie widać. Nic to. Włączam Serię X, kontynuuję przygodę. Liczę przy tym, że może pod koniec zaskoczy jakimś zwrotem fabularnym, że coś interesującego zacznie się dziać w tym świecie. Bo chciałbym, aby po ukończeniu gry pozostały mi jak najmilsze wspomnienia. Naprawdę.
-
https://www.youtube.com/watch?v=orIaQ2C1Jy8 Whack a mole - 3 nowe bronie, 3 nowe mutacje, nowy NPC na Hell Mode (w końcu), kilka zmian systemowych. Zdobyte już wszytko - polecam i czekam na kontynuację.
-
Bardzo sprawnie opisałeś całość. Generalnie ze znaczną większością tego tekstu się zgadzam. Plus poleci, jak się odrodzą. Najwyższy poziom i mnie kusił, ale gdy okazało się, że na bazowym czasami trzeba 3-4 strzały w głowę, by przeciwnik padł, to dałem sobie z taką wymianą uprzejmości spokój. Oczywiście rozumiem założenie, które przedstawiłeś - survival horror, czyli bez zabawy w Rambo Dlatego też tak podszedł mi tryb "Impossible" w genialnym Dead Space. Tutaj jednak tego nie czułem, niemniej grało mi się bardzo dobrze. Również polecam Village, a Capcom pozostaje pogratulować olbrzymiego sukcesu.
-
To może nieco ode mnie. Część już przeczytałem, część przede mną, ale raczej dobrze spędzę przy nich czas.
-
Nieco niebieskiego i zielonego dobra. Immortals, to udany klon Zeldy i całkiem dobra Ubi gra. Polecam. Dodatkowo przygody pana Fortesque. Final czeka na łatkę pod możliwości piątki. Children of Morta, jest niezwykle smacznym indykiem. Tak, wiem, że jest w Game Pass, ale pudełkowa wersja była do kupienia w Media Markt za .... 14 zł. Grzechem byłoby nie kupić. Drugie Divinity, bo to kawał kapitalnej gry RPG. Trzeci Diabeł ograny już dawno na PC, następnie na PS4, ale po latach skusiłem się także na wersję na konsolę M$. Najnowszy nabytek. Zaraz instaluje i gram. W Godfall zaskakująco dobrze mi się grało. Ma sporo wad, jego cena jest wręcz nieprzyzwoita, niemniej spędziłem przy nim kilkadziesiąt godzin zdobywając (więcej opiszę w odpowiednim temacie) i możliwości jakie oferuje system walki oraz całkiem wysoki poziom trudności sprawiły, że miło wspominam czas przy tej grze. Kolejny RE do kolekcji.
-
Mogę zainstalować Demony raz jeszcze i zobaczyć ile mam dobra w ekwipunku. Po e-koleżeńsku mogę ci podarować tyle kamieni, że Fred Flintstone będzie zgrzytał zębami z zazdrości. Tylko ustalcie najpierw czy taka opcja wchodzi w grę. Jeżeli mam co najmniej jedną złotą monetę, to MEVEK też otrzyma podarunek. Żeby nie było, że przeszkadzam w transakcji.
-
@LiŚciu - załóż Providential Ring , dobrze byłoby też mieć PBWT, bowiem na jaśniejszej będą przedmioty leczące wypadały, a ciemniejsza tendencja sprzyja bardziej tym bardzo rzadkim przedmiotom, a takim jest złota moneta. Następnie w Stonefang Tunnel (2-2), tak jak radził MEVEK, biegniesz następujący sposób: prosto, lewo przez tunel omijając przy tym wagoniki. Gruby oficer jest na jego końcu, powinieneś się z nim szybko uporać. Zgarniasz co daje, jeżeli nie jest to złota moneta, to skaczesz w dół (dobrze opuścić platformę uprzednio). Cała akcja to okolice 44 sek. Następnie szybki powrót do punktu kontrolnego i powtarzasz do znudzenia wspomnianą czynność. Niestety przy takim schemacie to kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt prób. Na pocieszenie powiem, że farma pure bladestone na trzecim PS z tymi loooadingami, to był koszmar. Tu wystarczy nieco cierpliwości. W każdym razie powiedzenia. Ja również poświęciłem dobre pół godziny na farmę.
-
Nie licząc dość osobliwego przedstawienia przyimka "sprzed", zgadzam się z całą resztą. M$ już przy One X poszedł w 4k kosztem klatek. To zrozumiałe. Ludzie kupowali drogie 4k tv. więc chcieli grać w 4k, a skoro wielu, że tak to ujmę, klasycznych graczy twierdzi, że im wystarczy trzydzieści, bądź (o zgrozo) nie widzi różnicy względem sześćdziesięciu, to na cóż kombinować. Często nawet nie dawano wyboru grającemu, a ciężko uwierzyć, że taki Far Cry New Dawn na One X nie poszedłby w kombinacji fHD + 60 k/s. Mnie cieszy, że w wielu nowych pozycjach walczą o odpowiednią płynność rozgrywki. Takie AC: Valhalla aż miłe dla oczu jest - bo ładne i hula jak należy. Bardzo dobrze, że dbają o usprawnienia starszych pozycji. Ja akurat sporo gram, więc jako takich zaległości nie mam, ale nawet ja coś znajdę dla siebie. Natomiast osoby, które sporo ominęły, to nadrobią kupkę wstydu w sposób należyty. Warto też wspomnieć o dobroci SSD. Taki Dishonored, nie tylko otrzymał więcej klatek, ale też czas ładowania danych stopniał z okolic aż 34 sekund do zaledwie .... jednej z hakiem. Nic to, wracam do Wreckfest. Natomiast grającym życzę jak najwięcej pozycji posiadających logo X/S.
-
Sprawdzę na pewno. Dziękuję za rekomendację.
-
Tego typu zagadnienia powracają niczym przysłowiowy bumerang. Ostatnio dość zażarta dyskusja o poziomie trudności gier wyłoniła się w sieci po premierze znakomitego Sekiro. Uważam, że każdy powinien grać tak, jak mu się podoba. Ja akurat cenie (bardzo) wysoki poziom trudności w Doom Eternal, ponieważ według mnie gra się nań świetnie. Trzeba błyskawicznie reagować, popisać się refleksem, uczyć się gry, ale rozumiem też, że nie każdy musi przed tv. wycierać pot z czoła i rzucać w stronę cyfrowego demona "o ty ch** złamany". Bowiem nawet jeżeli komuś nie brakuje skilla, to może nie mieć czasu, czy też ochoty, by powtarzać raz za razem dany etap, szczególnie, że każdy ma inne zajęcia, a gier jest wiele. Czy taki gracz coś traci - sądzę, ze growo trochę tak, ponieważ frajda z pokonania ciężkiego etapu jest , ale przynajmniej taka osoba nie traci czasu/nerwów, a jak włączy od czasu, do czasu jakieś izi mod, to raczej nie wyląduje w cyfrowym piekle - chyba. Tak, kupiłem kilka nowych zabawek (m.in. monitor, kartę) i chciałem je przetestować. Grało się Ale jako, że w sercu konsole, to Eternal już dawno zasilił bibliotekę Xbox Game Pass i czekam na wsparcie XS, by sobie powrócić do, jak to tu ładnie zostało określone, tańca pomiędzy demonami. Owszem. Ten, który podałeś, jest iście spektakularny. Ja jednak postanowiłem wrzucić to, co zaprezentował Zero Master, ponieważ jego dokonania są dla serii wręcz nieprawdopodobne (a i były już rekord - imponujący). Taka ciekawostka, facet bodaj jako pierwszy zaliczył Doom z 2016r. na 100% na Ultra Nightmare, jako pierwszy odkrył w drugim Doomie wszystkie sekrety i chyba nawet jako pierwsza osoba na świecie zaliczył Final Doom na Ultra Nightmare. Szokuje to tym bardziej, że na taki wyczyn gracze czekali aż dwadzieścia lat. Tez jest pierwszym, który zaliczył Doom II w opcji .... pacyfista, nie zabijając nikogo (oczywiście na poziomie Nightme).
-
Potwierdzam. W Latri nie ma co bawić się w honor, tylko broń w obie dłonie i seria ostrzegawcza w plecy. Szczególnie, że jak ktoś wybierze się do NG+, to taki Mind Flayer (Cthulhu) potrafi skroić 3/4 paska lekko, a w wersji BP nie ma co zbierać z gracza Powodzenia tam chłopaki z tymi bossami. Nie przynieście wstydu forumkowi.
-
U mnie takie kombo. Polecam. Bawię się bardzo dobrze. Dziękuję panie Spancer.
-
-
-
Gra ma wyjść w tym roku na PS4 oraz piątkę.
-
Na Nintendo Direct zapowiedziano pudełkową wersję gry. Premiera dziewiętnastego marca.
-
Mnie udało się cały. Język pominę, ale cała reszta Czuję się, jak za łebka, gdy na MK poszedłem do kina. Efekty, klimat, to wszytko prezentuje się niezwykle dobrze.