-
Postów
2 358 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
43
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Sylvan Wielki
-
Dziękuję. Starałem się, a tryb foto jest niczego sobie. Jasne, jak Wildlands ci się podoba i tu będziesz dobrze się bawił. W każdym razie proponuje zrobić pomiędzy tymi pozycjami dłuższą przerwę, bo jednak są bardzo podobne do siebie. Miłej gry
-
Już tłumaczę wszytko, chłopaki. Pan Xbox wskazuje nieco ponad dwadzieścia godzin gry, więc można napisać, że dość dobrze poznałem Breakpoint. Zasadniczo jeżeli ktoś grał w Wildlands i tytuł mu się podobał, to śmiało może po tę odsłonę sięgnąć. Jeżeli przygoda w Boliwii nie zrobiła na grającym pozytywnego wrażenie, to nie ma tu czego szukać - podobnie, jeżeli ktoś żywi awersję do Far Cry/Asasynów. Jeżeli natomiast ktoś nie grał w Wildlands, a chciałby Breakpoint spróbować, to .... chyba poleciłbym mu tę pierwszą. Obie są bowiem bardzo zbliżone jakościowo, ale wersja pudełkowa/cyfrowa poprzedniczki, to koszt ok 44 zł, czyli ponad 160 zł mniej od najnowszej części. Graficznie ogrywana przeze mnie wersja na One X prezentuje się bardzo dobrze. Nie jest to RDR II, ale gra nie ma się specjalnie czego wstydzić. Widoki mogą się podobać. Jedyne co kuleje, to wygląd postaci. O ile protagonista prezentuje się jeszcze niczego sobie (sami tworzymy swoją postać), główny antagonista również, to z reszta jest różnie. Raz lepiej, innym razem gorzej, ale szału nie ma. Raczej odnosi się wrażenie, że mamy rok 2016r i pozycję AA, a nie końcówkę 2019r i tytuł z tak pokaźnym budżetem. No, ale tak to jest, jak gra się w coś po Gearsach, gdzie bohaterowie w scenach przerywnikowych prezentują się kapitalnie. Powrót do trzydziestu klatek, tez jest bolesny, ale kilka misji i idzie się przyzwyczaić. Do dyspozycji mamy dwa tryby graficzne. Rozdzielczość, gdzie otrzymujemy okolice 4k i stałe trzydzieści klatek, oraz wierność obrazu, gdzie jego ostrość nieco obniża loty, dodane są róże efekty, a animacja również trzyma trzydziestkę. Muzycznie jest w porządku, odgłosy walki dobrze sprawdzają się na polu bitwy. Niestety model jazdy i generalnie fizyka sterowania różnymi pojazdami wypada średnio, by nie napisać źle. Już w drugim RAGE, ten aspekt nie zachwycał, ale wg mnie był w miarę przyzwoity, tu natomiast jest gorzej. Szkoda, ponieważ mamy do dyspozycji kilkadziesiąt różnych modeli (samochody sportowe, ciężarówki pancerne i tak dalej), ale i tak najlepiej pozostać przy helikopterze (szybki, sprawny, lata się nieźle) i ewentualnie przy motocyklu - ale w lasach szybkie przemieszczanie się za jego pomocą jest gorsze niż jada koniem w RDR II pomiędzy drzewami. Zasadniczo, jak podróżować, to pieszo, ewentualnie korzystając z szybkiej podróży. Systemowo i pod względem mechaniki Breakpoint się broni i ma całkiem sporo do zaoferowania. Do dyspozycji mamy jedna z 4ech umiejętności. Są to kolejno: pantera (premia do skradania, spreje maskujące), strzelec wyborowy (premie podczas korzystania z karabinów snajperskich i wyborowych), szturmowiec (bonusy do strzelb, dodatkowe zdrowie, redukcje odrzutu, ładunki obszarowe), sanitariusz polowy (apteczki jako przedmioty klasowe, szybsze reanimacje). Oczywiście możemy kilka rozwijać, ale w obozowisku wybieramy i korzystamy tylko z jednej. Do tego dochodzi wspólne drzewko umiejętności - różnorakie premie, zdolności aktywne, pasywne, możliwość korzystania z lepszych przedmiotów, noktowizor, termowizja, drony, zwiększenie wytrzymałości (wspinaczka obniża ja jak w Zedzie). Jest tego sporo, nic nie jest bezużyteczne. A trzeba przyznać, że walczy się bardzo dobrze. Bronie opisuje szereg statystyk (nie tylko zasięg, siła rażenia, ale też obsługa, poręczność i kilka innych). Do wyboru mamy dwie główne (SNR, PM), jak i dodatkową (pistolety). Wszystko można ulepszać na kilku płaszczyznach (przykładowo szybkość przeładowania, jakość ekwipunku), dodatkowo w zakładce wyposażenia widnieję elementy na głowę, rękawiczki, kamizelka, spodnie oraz buty (to wszystko ma swój poziom, oraz często dodatkowo bonusy, jak premie PD). W każdym momencie gry możemy też personalizować swoja postać, a jeżeli jakaś skórka nam się nie podoba, przypisać wygląd innej - coś jak w NioH. Oczywiście mapę, wszelakie wskaźniki można edytować w opcjach. Walka sprawia satysfakcję. Łatwo nie jest, ale nigdy nie mamy wrażenia, że przeciwnicy jakoś specjalnie oszukują. Nie jest, jak w Youngblood, że ktoś nas dostrzeże i już alarm na całej mapie i każdy przeciwnik o nas wie. Można zapomnieć o zabawie w Rambo. Już kilkuosobowy patrol możne z nas sito zrobić, szczególnie, a jak podczas wymiany ognia nadjedzie ktoś, to raczej kończy się zabawa wczytaniem stanu gry. Sprawdziłem kilka poziomów trudności. Rozrywkowy jest nieakceptowalny. Niby fajnie, że energia ospale nam ubywa, ale ten poziom oferuje auto namierzanie wrogów. Podstawy i zaawansowany są w sam raz na początek zabawy (jest ciężko), później, jak rozwiniemy naszą postać, jest lepiej i można przy nich zostać, albo podążać w kierunku ekstremalnego. Niemniej ten polecam tylko do kooperacji w kilka osób. Świetnie wypadają potyczki z Wilkami. To ekstremalnie niebezpieczna grupa komandosów. Jeżeli namierzy nas dron, zagłusza nasz radar, dezaktywuje część przyrządów i w pobliżu następuje desant wspomnianej jednostki (kozacko wyglądają i w mig robią z nas sito). Raz tylko udało mi się ich pokonać. Akurat byłem w pobliżu wejścia do jaskini, więc co kilka metrów ustawiłem miny, udałem się na koniec korytarza i prowadziłem relatywnie bezpieczny ostrzał. Reasumując początek jest średni. szczerze, przy pierwszym podejściem miałem odłożyć grę na półkę i doń nigdy nie wrócić. Dałem jednak szansę i nie żałuję. Z godziny na godzinę bawiłem się lepiej i przyznam szczerze, że z takiego 7/10 podskoczyła u mnie ocena na 8/10. Wyraźnie trzeba jednak zaznaczyć, że trzeba tego typu gry lubić. Mikropłatności są, ale to nic inwazyjnego (choć nie popieram ich w grach za pełna cenę). Spokojnie można obejść się bez nich. Błędów żadnych nie doświadczyłem - no, nie licząc chwilowego zniknięcia broni w menu głównym. Bardzo dobrze mi się w to gra samemu, a potyczki w kilka osób zapewne dodadzą grze wyrazu. Szkoda tylko, że fabularnie, choć był potencjał, to wydaje się on zmarnowany. Niestety nowy Spec Ops The Line raczej to nie będzie. Żaden to kandydat do gry roku, ale zdecydowanie tytuł przy, którym można (bardzo) dobrze się bawić. Galeria:
-
Kilka dni temu ukończyłem najnowsze Gearsy. Strzelało się znakomicie, a sama gra prezentuje się fantastycznie Dodatkowo nieco z Dead Cells. Rewelacja, którą polecam każdemu.
-
Nie powiem, zagrzewa do boju. No chyba, że masz mało leczniczego eliksiru, a w ekwipunku widnieje tylko bochenek chleba i 4 marchewki, a właśnie w akompaniamencie tego utworu, nadlatuje smok, to nie pozostaje nic innego jak ....
-
https://www.youtube.com/watch?v=VUX4YcVOHhM Nadciąga darmowy dodatek. Bloody Harvest zaoferuje między innymi nowych przeciwników, jak i wyposażenie. Dostępny będzie w październiku. Całość przypomina trochę The Zombie Island of Dr. Ned , które to bardzo mi się podobało.
-
W nocy go ogrywałem, ale zakończyłem na początku trzeciego rozdziału. Wspaniale się strzela, a różnorodność miejscówek (zasadniczo co akt), to świetna sprawa. Może dzisiaj uda się go ukończyć. Liczę, szczególnie po tym co napisałeś, na uderzenie godne końca poprzedniego aktu.
-
Witam szanownych łowców platyn Większość opisałem już w odpowiednich tematach, ale tutaj postanowiłem umieścić wydanie zbiorcze. Mortal Kombat XI - tak jak wspomniałem w temacie gry, jak dla mnie, to najpiękniejsze, najlepsze mordobicie tej generacji. Jestem zachwycony najnowszym Mortalem Gra otrzymuje ode mnie 9/10. Na samym początku przekombinowali z tą nieznośną farmą, zupełnie niepotrzebnie. Cała reszta jest wspaniała. Co do ciężaru platyny, to nie byłbym tak łaskawy dlań jak ornit, który wystawił 1/10. Oczywiście każdy ocenia, jak mu tam pasuje, ale dla mnie taka nota nadaje się dla powiedzmy The Walking Dead, gdzie zasadniczo gra jest banalna, a wszytko wpada bez problemu zasadniczo samo. Tu jednak nawet doświadczony gracz ze zręcznymi paluchami będzie miał pod górkę (lekko, bo lekko, ale zawsze). Dlatego ja daje 4/10. Łatwa, ale nie banalna, sprawa. Heh, chyba nawet pierwszy na forumku ja zdobyłem. Far Cry: New Dawn - niezwykle atrakcyjnie wizualna gra, którą śmiało można miłośnikom tego typu rozgrywki polecić. Tak jak napisałem w temacie, do kupienie jest za ok. sześćdziesiąt zł. a za taką cenę warto dać jej szanse (szczególnie, jeżeli ktoś lubi Far Kraje). Dobrze oceniam całość. 7/10 można spokojnie jej wystawić. to typowy FC - nic ciężkiego, nieco zbieractwa plus niezbyt irytująca farma. Maks 4/10, tylko dlatego, że jedno osiągniecie wymaga od nas likwidacji sporej grupy przeciwników podczas trwania jednej z umiejętności. Trzeba doskonale poznać bazę, rozmieszczenie wroga i mieć nieco szczęścia, a i tak bez kilku(nastu) prób się nie obejdzie. Dead or Alive 6 - bardzo dobre mordobicie. Polecam, jak knedle ze śliwkami. Wystawiam zasłużone 8/10. Graficznie szału nie robi, ale systemowo sprawdza się aż miło. 100% nie należy do specjalnie wymagających. Wystawiam 4/10, bo jednak kilka kombinacji może nieco krwi napsuć (nic trudnego), a i podczas walk przez sieć powinno się prezentować przyzwoity poziom do osiągnięcia. RAGE 2 - to strzelanina, a w strzelaninie się strzela i to karmienie ołowiem przeciwników wypada tu wzorowo. Niestety z reszta jest różnie. Fabularnie, to dno. Jeździ się .... rożnie. Jedni chwalą, inni niekoniecznie. Ja tam nie zgrzytałem zębami. Było całkiem w porządku. Graficznie całość prezentuje się bardzo dobrze (60 k/s na mocniejszych sprzętach robi przysłowiową robotę nawet kosztem rozdzielczości). Ogólnie w promocji, po ograniu hitów można po nią sięgnąć. Ja co chciałem, to ograłem, drugie RAGE kupiłem na premierę i wystawiłem mocno naciągane 8/10, bo jednak strzelało się wybornie. Platyna łatwa, przyjemna, niespecjalnie czasochłonna - okolice dwudziestu godzin. 4/10 maks. Assassin's Creed Odyssey - malaka. Asasyny ogrywam od pierwszej części. Mam w kolekcji wszystkie odsłony, kilka z nich na 100% zaliczyłem. Niektóre gry były lepsze, inne gorsze, ale Odyseja mnie zachwyciła. Ukończyłem wszystkie najważniejsze tytułu 2018r. ale AC:O należy do ścisłej czołówki moich ulubionych gier ubiegłego roku. Wiem, że wielu psioczy, bo Ubi, bo znaczniki i tak dalej, ale ja bawiłem się wprost fantastycznie. Na tyle, że ów tytuł nabyłem najpierw na sprzęcie konkurencji, przeszedłem, a kilka tygodni później kupiłem na Pro i zdobyłem platynę. Piękna, rewelacyjna to gra z olbrzymim, zachwycającym światem. Jasne, ma swoje wady, ale i tak zapewniła mi 140 godzin cudownej zabawy. Stąd w pełni zasłużone 9/10 dla niej, a platyna, to na podstawowym poziomie trudności, nic ciężkiego. 4/10 to maksimum jakie powinna dostać.
-
Kapitalnie się prezentują, fakt. Wg Digital Foundry na ich wymodelowanie poszło pięćdziesiąt procent więcej wielokątów niż w GoW 4 i chyba od czasów DMC V, to najlepiej wykonane postacie w grach. Przyznam szczerze, że trochę zwątpiłem. Po raz pierwszy, gdy nie chciało mi się za bardzo wierzyć w natywne 4k w RDR II, które jest przepiękne i ma otwarty świat i teraz w kombo 4k + 60 k/s. A jednak Gra wygląda i rusza się niemal jak Margot Robbie w "Pewnego razu .... w Hollywood" - absolutnie fantastycznie. Piękna gra i tak jak wspomniałeś jakiś czas temu, te sześćdziesiąt klatek robi tu, a jakże, przysłowiową robotę. No i zgadzam się z chrisem i Kyo - oświetlenie w tej produkcji jest nieprawdopodobne. Dodam, że przed premierą kręciłem nosem na pannę Diaz, ale dobrze się spisuje. Strzela się fantastycznie, a całość nie tylko wygląda, ale też brzmi znakomicie. Wczoraj ukończyłem drugi akt i tak jak chłopaki tu wspominali - jest ogień
-
Skórka Soni z trzeciego Mortala dostępna od jutra dla posiadaczy Kombat Pack.
-
Trzy de złe nie jest. Jak się malnie to ładnie cel szadingiem, to jest więcej niż lepiej, a czasami wręcz imponująco (Dragon Ball Z). Z drugiej strony zgadzam się z tym co napisał devilbot. Klasyczne dwa de ma swój niepowtarzalny urok i, jakby nie było, pięknie wygląda, wolno się przy tym starzeje.
-
Ależ tak Gra ma się ukazać w przyszłym roku. Podobnie jak w przypadku nowego KoF docelowe platformy nie są jeszcze znane. Heaven or Hell ? Let's Rock ! Bedzie grane
-
Odnośnie minimapy, to tukan ma rację. Miałem i ten aspekt wypunktować, ale już bez tego zbyt długo klikałem w klawiaturę. Zresztą kopać leżącego nie wypada. Chciałem też wspomnieć o sposobie prezentacji tego co widzimy na ekranie. Nie miałem jednak pewności, czy gdzieś w opcjach, wzorem takiego Asasyna, nie da się poszczególnych wskaźników i innych ikon zminimalizować, a nie chciałem innych wprowadzić w błąd. Prawdopodobnie albo gramy, jak na pierwszym zrzucie mojego autorstwa (wizualnie super sprawa, ale wówczas choroba wie co, gdzie i jak, zatem średnio to grywalne), albo tak, jak na drugim zdjęciu z gry, które wykonałem (a wtedy - szczególnie jeżeli na ekranie znajduje się kilku przeciwników - mało to wszytko czytelne). Ciekawy jestem sprzedaży. Mam nadzieję, że seria nie podzieli niepewnego losu Deus Ex/Dishonored i William Joseph „B.J.” Blazkowicz zagości jeszcze nie raz na kolejnej generacji sprzętu. Tylko niech wróca do sprawdzonej formuły starej szkoły, bez udziwnień i kombinatorstwa, bo takie zagrywki już niejedna udaną markę posłały do piachu. A, byłbym zapomniał. Rozwalanie marmurowych popiersi Adolfa - super sprawa Mimo wszystko, jeżeli ktoś ma zamiar grę nabyć, to miłej rozwałki życzę.
- 157 odpowiedzi
-
- wolfenstein
- youngblood
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zgadzam się z wypunktowanymi na poprzedniej stronie wadami tej gry. Nie sposób przyznać jednak racji temu, co napisał powyżej messer88. Da się bowiem całkiem dobrze przy niej bawić, szczególnie w późniejszym etapie gry. Pozwolę sobie rozwinąć temat. Niestety nie będzie to mój ulubiony Wolfestein (ba, nawet na w pierwszej 4ce go nie umieszczę). Gra bardziej przypomina edytor misji, w którym ktoś spędził nieco czasu i przedstawił to innym - kompletnie bez polotu to wszytko. Powtarzalność to spora, choć nie jedyna, wada gry. Zasadniczo mamy ponad dziesięć niezbyt rozległych map, które będziemy przemierzać wykonując zadania główne oraz poboczne. Gdy po zaliczeniu kilku z nich, 4ty raz wylądowałem w Bulwarze Zwycięstwa, to zwycięzcą się nie czułem. Ale, ale, otrzymałem zadanie, którego celem było zdobycie generatora, który to znajdował się w placówce nazwanej - Areszt polityczny. Pomyślałem sobie, że to będzie miła odskocznia od wspomnianego Bulwaru Zwycięstwa, zatem nakarmiłem Niem.... nazistów ołowiem, podnoszę generator i otrzymuję komunikat "Super, ten generator zasili potężny laser. Idź i go odszukaj, znajdziesz go w dzielnicy Bulwar Zwycięstwa". Kolejna wada jest dość nieoczekiwana i zaskakująca zarazem. Chodzi mianowicie o elementy RPG i idące z tym rozbudowanie naszej postaci tak umiejętnie skrojone pod mikropłatności. Naszą niewiastę wzmacniamy w kilku segmentach - umysł (energia, gromadzone zapasy), mięśnie (pancerz, umiejętność dzierżenia broni w obu dłoniach), moc (kamuflaż, sprint). Tych ulepszeń dokonujemy za pomocą monet. Natomiast zbierana gotówka służy do ulepszania broni - pojemność magazynku, siła ognia, i tak dalej. Do tego dochodzi kosztowna zmiana koloru pancerza i broni (ok, to tylko wizualny aspekt) i specjalne, szalenie przydatne i drogie wzmocnienia. Gra jest ciężka. The New Colossus nie był gra łatwą na średnim poziomie trudności, ale był jakoś tam uczciwy. Youngblood nie jest. Problemem jest to, że na ogół przeciwnicy to tak zwane gąbki na pociski. Jak to głupio wygląda, jak strzelamy w czerep przeciwnika i nie jest nim Uber Diesel Solider 4, jakiś aryjski mutant zakuty w zbroję, ale zwykła pięćdziesięciokilogramowa Helga, której twarz zasłaniają tylko Aviatory i oponent z odległości 40 cm przyjmuje na twarz sześć - osiem pocisków z szotgana i łaskawie 3/4 energii mu schodzi. I co najlepsze, opisani są oni jedną z dwóch odporności. Ci najpotężniejsi najszybciej padają pod ostrzałem amunicji broni nazwanej Sturmgewehr (taki karabin). Oczywiście przez niemal połowę gry jest zasadniczo jedyny w swoim rodzaju, ponieważ inne narzędzia mordu to co najwyżej działają na uber psa, abo uber wieżyczkę strażniczą. Później dochodzi kolejna broń tego rodzaju. Ty jesteś cwany i przewidujesz rozwój sytuacji ulepszając obie na maks, po czym na końcu gry najpotężniejszy przeciwnik ma inna odporność na te wszystkie zabawki i zostajesz z podstawowym pistoletem wyposażonym w tłumik A trzeba wam wiedzieć, że tak taniego bossa już dawno w grach nie było - mały, szybki, strzelać trzeba mu w plecy, strzelać kilka(naście) minut, a on (na normal) jednym atakiem nas zabija. Żeby było ciekawiej, jak giniesz, to nie ma, że boli - punktów kontrolnych brak, cały etap od nona (nie dotyczy tylko dwóch starć w tym tego z ostatnim przeciwnikiem - dzięki Bogu). Żeby było zabawnie, od czasu szóstego RE nie miałem w strzelaninie tak by chronicznie brakowało naboi. Oczywiście pierwsze kończą się te zarezerwowane dla najpotężniejszych wrogów. Graficznie jest bardzo dobrze. Wolfestein II już w momencie swojej premiery, był jedną z najlepiej prezentujących się gier. Youngblood prezentuje podobny poziom, ale całość nieco się zestarzała plus wyszło przecież takie Metro Exodus. Na Xbox One X mamy do wyboru albo natywne 4k i okolice 40 k/s, albo niższą rozdzielczość i okolice 60 klatek. Idealnie nie jest, ale po Far Cry New Daw (zablokowane trzydzieści), aż miło pograć. Szybko, efektownie. To co na placu boju - nawet na tym Bulwarze Zwycięstwa - robi taki Elektrokraftwerk (wyrzutnia wyładowań elektrostatycznych) to poezja dla oczu. Bardzo dobrze tez całość brzmi, choć szkoda, że ta fantastyczna muzyka, którą czasami słychać w radio, gra tak rzadko. O fabule nie ma nawet co wspominać. Poziom drugiego Rage, czyli nic nie co byłoby godne wzmianki. Tyle, że tam strzelanie się broniło, tu tez tak byłoby, ale mechanika psuje radość z gry. Najzwyczajniej w świecie. Reasumując nie jest to zła pozycja. Ma swoje dobre strony i ciekawe momenty (szczególnie w późniejszych etapach). Prezentuje się godnie, brzmi bardzo dobrze, ale jej problemem jest to, że każda z trzech poprzedniczek wydanych na tę generację zasadniczo wszytko robiła lepiej. I fabularnie było ciekawie, może nic odkrywczego, ale miało się wrażenie, że sam Quentin Tarantino maczał tam swoje paluchy. No i sama struktura poziomów była lepsza - tutaj mamy coś na modłę Dishonored, czyli też trochę wertykalnie, ale w przygodach Corvo się to sprawdzało z tytułu mechaniki i opcji skradania, a tutaj posucha w tej materii (podwójny skok i kamuflaż + dźgnięcie Disel Soidera nożem, bo ten go zabije po jednym szlagu, a Sturmgerwehr musi 1/4 magazynku wypluć, by mu coś zrobić. Grę ukończyłem w 14 godzin. Jak już uporałem się z Bulwarem Zwycięstwa, było lepiej, znacznie lepiej. Co nie zmienia faktu, że to najsłabszy Wolfestein od lat. Można kupić, pograć i nieźle/dobrze się bawić, ale bez rewelacji. 8/10 - grafika; 8/10 - audio; 6/10 - grywalność; 6/10 - ocena końcowa;
- 157 odpowiedzi
-
- 10
-
- wolfenstein
- youngblood
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Fatal przypomina spotkanie Patrica Batemana z Paulem Owenem
-
Jako, że Sega Rally, druga odsłona Virtua Fighter, Soul Blade, jak i Resident Evil II (i trójka), to jedne z moich ulubionych gier ery trzydziestu-dwóch bitów, to tym samym chwile jakie zapewniły mi kontynuacje tych gier na DC pamiętam po dziś dzień, jako wspaniałe, growe doświadczenie. Walki w MvsC, SF - piękne czasy I skarpeta nakładana na kciuka po godzinnych sesjach kręcenia ćwierć-kółek Czas spędzony przy Shenmue. Ta zupełne nowa jakość, inność gry. Fakt, że można było u Ryo dostrzec obłączek Wspaniały sprzęt, na którym wiele dobra się pojawiło. No i wyznaczył, jakby nie było, nowe standardy w segmencie grafiki. Komu dane było ujrzeć w akcji cudo w postaci Soul Calibur, wie o czym mówię.
-
Far Cry New Dawn zaliczony na 100%. Platyna nr 135 w nocy zasiliła konto. Uczciwie trzeba przyznać, że to najsłabszy Far Kraj od lat, co nie oznacza, że to zła pozycja. Napiszę tak - jeżeli ktoś dobrze bawił się przy FC4 oraz piątce, śmiało może ND kupić (szczególnie, że w sklepie można ją za ok 69zł nabyć). Natomiast jeżeli komuś już 4ka ciążyła tak, że Primal/piątkę sobie odpuścił, to nie ma czego tu szukać. Niech lepiej kupi sobie dobrą pizzę i lody Häagen-Dazs. Gra prezentuje się bardzo dobrze. Postacie są szczegółowo wymodelowane, świat jest ładny i całkiem różnorodny, a detale przykuwają oko. Niestety całość hula w 30 k/s. czyli konsolowe standardy, znane serii FC od wielu lat. Nie przeszkadza to jakoś bardzo (idzie się po kilkudziesięciu minutach przyzwyczaić), ale odczuwałem to wyraźnie, ponieważ moim poprzednim FPS'em było drugie Rage, w którym ponad dwadzieścia godzin spędziłem, i który na Pro trzymał okolice sześćdziesięciu klatek. Grunt, że New Dawn na Pro trzyma w ryzach te trzydzieści, choć tyle oferuje podstawowa PS4 i chciałoby się jednak więcej na mocniejszej konsoli Muzycznie bardzo całość mi odpowiada. Wszelakie odgłosu natury, dźwięki jakie wydaja poszczególne narzędzia mordu są w porządku, podobnie zresztą jak sama warstwa muzyczna - Die Antwoord podczas odbijania posterunku, ależ bardzo proszę. Problemem tego dodatku jest to, że seria od lat stoi w miejscu i się nie rozwija. Rzecz jasna nikt nie twierdzi, że jakakolwiek gra ma z części na część przynosić przełomowe rozwiązania i rewolucje, ale kapitalna trzecia odsłona była wyraźnym krokiem naprzód w stosunku do dwójki. FC 4 tak po prawdzie był takim FC trzy i pół, ale też bawiłem się świetnie, bo poprzedniczka była rewelacyjna. Primal coś tam próbował zmienić, ale poszło głównie w stylistykę, a piąta część, to znowu to samo. I taki tez jest New Dawn, tylko w wersji mini. Brakuje też jakiegoś mocnego uderzenia w segmencie samej fabuły. Nie ma się co oszukiwać. Same antagonistki są przeciętnie napisanymi postaciami - ot typowe socjopatki, jeżdżą to tu, to tam i okładają innych kaskiem - i nijak nie można ich postawić obok Vaasa Montenegro. Nie są kiepskie, ale nie zapadną w pamięć na długo. Najlepiej wypada tu sama postać Sędziego, która owiana jest aurą tajemnicy i to kim jest zaskakuje i może się podobać, ale też jest to poukrywane w notatkach i wiele osób ukończy grę i bladego pojęcia nie będzie miała o tej ciekawostce. Tej serii przyda się reset taki jak w przypadku asasyna, który zaczął zjadać swój ogon. Ekipa zrobiła sobie przerwę i uderzyła rewelacyjnym Orgins, którego formułę rozwinęła przy jeszcze lepszej, bardziej rozbudowanej Odysei. Sądzę, że 6/10 jest całkiem sprawiedliwą oceną dla New Dawn, ja jednak bawiłem się na tyle dobrze, dodatkowo bonusowe misje w kooperacji wypadły na tyle udanie, że wystawiam takie naciągane 7/10. To tak, żeby Horacy nie wyjadł mi marchewek w ogrodzie. 8/10 - grafika; 8/10 - audio; 7/10 - grywalność; 7/10 - ocena końcowa; Galeria:
-
Jest i zwiastun.
-
Bardzo mi się ta wypowiedź podoba. Minusa jeszcze nikomu nie dałem. To znaczy raz, omyłkowo, jak kursor zjechał, ale udało się to poprawić. Z resztą reakcji na forumku jest różnie. Ktoś wrzuci coś interesującego (ciekawa wypowiedź, niezła platyna/zakup), smutnego, zabawnego, pomocnego, dziwnego - od tego jest stosowna reakcja. "Super" zarezerwowane jest na szczególne posty, bowiem ciężko obojętnie przejść w tym temacie obok Dark Souls w kolekcjonerskim wydaniu, czy Elite Controller dla Xboksa. Tutaj jednak wstawiłbym jakiś znak dobrej flaszki, ale, że takowej brak, to daję serce. Już tłumaczę dlaczego. Mianowicie lata temu sam przeszedłem z kombo CRT + PS Drugie na nową generację i olbrzymi (taki się wówczas wydawał) LCD o przekątnej trzydzieści dwa cale. I tak, był to Sharp Aquos, z którego byłem szalenie zadowolony. Nie korzystałem z niego aż tak długo co ty, bowiem po roku zmieniłem na 40" (również Sharp Aquos), a mniejszy podarowałem Mamie. Co ciekawe, sam telewizor po dziś dzień ma się dobrze. No i za ogromny szacunek do rodzicielki. Niechaj wam się wiedzie. Wracając do zakupów growych. Nieco zielonego, jak i niebieskiego dobra. Najnowszy zakup. To mój 4ty Wolfestein na tę generację. The New Order, The Old Blood, jak i Wolfenstein II: The New Colossus bardzo mi się podobały (stara szkoła) i liczę, że Youngblood będzie trzymał wysoki poziom. Kolekcję eksów wzbogaciły również Kolosy. Nie jestem miłośnikiem odgrzewanych dań, ale umówmy się, niektóre smakują fantastycznie. Pamiętam jakie olbrzymie wrażenie wywarło na mnie spotkanie z pierwszym Kolosem. Było to niemal 14 lat temu na wspomnianym odbiorniku (trzydzieści dwa cale). Kombinacja godny rimejk + OLED 65 cali zapewne zagwarantuje efekt łał. Uwielbiam tę serię, ale idąc śladami jakie wyznacza kolega @ping , gra będzie miała charakter czysto kolekcjonerski. Jakimś cudem lata temu nie kupiłem, więc nadrabiam. I na koniec New Dawn. Tak, wiem, żadna to rewelacja, ale gram w serię Far Kraj od pierwszej odsłony. Ulubiony FC, to trójka (Vaas ) i od niej mam zdobytą w każdej kolejnej części, więc i tutaj wypada osiągnąć 100%. Pograłem już kilkanaście godzin. Jest całkiem nieźle (o ile ktoś lubi serię). Graficznie prezentuje się bardzo dobrze. Od kilku tygodni do kupienia w RTV AGD za 69zł, więc warto. P.S. @_daras_ dziękuję za kooperację
-
To bardzo zbliżona pozycja. Jakby nie było, jest kontynuacją Mordoru. Kontynuacją napisałbym klasyczną w swojej formie, czyli brak rewolucji, raczej ewolucja tworzona na zasadzie więcej, ładniej. Jeżeli dobrze bawiłeś się przy Shadow of Mordor, to i przy Shadow of War będzie podobnie. Tylko zrób sobie przerwę, by monotonia się nie wkradła do zabawy. Jak widzisz nie każdemu na forumku te gry przypadły do gustu, ale przypominam, że nawet wybitne RDR II, które jest jedną z najwyżej ocenianych gie w historii oberwało od niektórych graczy (podobnie jak God of War), a Shadow of .... to jednak nie pozycje tego kalibru. Warto przypomnieć, że Mordor był czarnym koniem 2014r. Taki można powiedzieć klon Asasyna w innym odzieniu, który wprowadził dodatkowo ciekawą mechanikę awansu przeciwników. Branża, jak i gracze bardzo dobrze ją ocenili - kolejno 8.4/10 i 8/10. Zgadzam się z tym, ponieważ mam podobne odczucia w stosunku doń. Natomiast SoW, to typowa kontynuacja, która również otrzymywała oceny rzędu 8/10, ale przed niepotrzebne dodanie mikropłatności gracze wystawiali jej 0/10, przecz co oceny od grających, to 4/10. Warto może dodać, że część z tych ludzi nie ma pojęcia o grze. Ja dla przykładu przeszedłem całość, Xbox One X wskazuje nieco ponad 40 godzin i nic nie farmiłem, a w okolicy premiery widziałem oceny typu "grind, dziękuję 1/10". Pamiętać należy też, że każdy ma odmienny gust growy i jak widzisz po ostatnich stronach (albo po całym niemal forum), nie ma tak pięknie, żeby każdemu się coś podobało. Dodam, że zarówno przy Shadow of Mordor, jak i Shadow of War bawiłem się bardzo dobrze. Tak jak stronę temu Wredny napisał - jak się już ulepszy postać, to piękny balet śmierci można przedstawić. Więc systemowo jest w porządku. Faburanie to oklepany motyw zemsty. Nic specjalnego, ale oglądając przerywniki nie czujesz potrzemy ich przewijania. Natomiast sama rozgrywka, to już podlega indywidualnej ocenie. Jeżeli ktoś pluje na formułę Asasynów, to raczej nic tu dla siebie nie znajdzie, a jeżeli ktoś lubi gry a'la Far Kraj, jest szansa, że dobrze się będzie bawił. Typowa piaskownica - idź tam, zabij tego, odzyskaj to, plus obowiązkowe punkty widokowe. Też nie skreślałbym jej po kilkudziesięciu minutach gry. Pamiętam kultowe Tenchu, do którego po 40 min. "zabawy", nie chciałem wracać, bo brzydkie i toporne to było. Dałem szansę i została jedną z moich ulubionych gier na PSX z bitym 10/10. Z drugiej strony każdy człowiek wie jak ma gospodarować czas i jak ktoś męczy się godzinę, dwie przy grze, to opcja "może później będzie lepiej" niespecjalnie jest wskazana. W każdym razie życzę miłej gry. Na zachętę kilka zrzutów, które podczas przygody wykonałem:
-
Księżniczka Kitana ma już ponad dziesięć tys. lat, więc do najmłodszych nie należy. Z drugiej strony Jerrod, jako władca Edenii, zapewnił córce bezstresowe wychowanie, więc dziewczyna trzyma się całkiem, całkiem, jak na swoje lata A tak na poważnie, to Sindel ma być zaprezentowana na dniach. Wiesz devil jak to było: Fani: w DLC chcemy Raina, Reptile, Ermaca, Smoka i może jeszcze Kintaro/Goro Ed Boon: Potrzymajcie moje piwo Wracając do Sindel, to ciekawie się prezentuje. Upiornie. Pośpieszyliby się z tym Kombat Pack, chętnie bowiem wrócę do tej pięknej, kapitalnej gry.
-
Z miłą chęcią pomogę Mam zarówno podstawkę, jak i dodatek. Osobiście bardzo dobrze Dc wspominam. Posiadam tę grę od premiery i choć na dzień dobry borykała się z problemami (tego nie było, tamto nie działało), to w ostatecznym rozrachunku po kilku miesiącach od daty wydania była świetną, godną polecenia grą wyścigową. Piękną, znakomicie brzmiącą z odpowiednią zawartością. Warto ograć. Szkoda, że należytego wsparcia pod Pro nie otrzymała i szkoda, że jej dni są policzone. Wspaniale się pokonywało kolejne okrążenia tudzież odcinki. wpadła bodaj w 2016r. Biorąc pod uwagę kombo gra + DLC + przepustka sezonowa, dokładniej cenę i jakość całości - grzech nie kupić. Tylko przy ewentualnym wysłaniu zaproszenia, proszę choć o jedno zdanie w deseń "cześć XX z forumka ". Akurat z tej strony kojarzę każdego użytkownika, ID raczej zgodne jest z ksywą na forum, więc problemu nie będzie, ale czasami wisi takie zaproszenie i mam się domyślać co to za nieśmiały kawalarz, czy inny Gal Anonim. Jeszcze pod wieczór, ewentualnie jutro odwiedzę stronę, więc jak coś, to
-
Liczę na równie wspaniałą zabawę, co dwie dekady temu
-
Cytując klasyk "not great, not terrible" Jako gracz starej daty, wolę starą szkołę. Czyli komplet, a bonusy (dodatkowe postacie) zdobywało się grając. Wiem, wiem, inne czasy nastały. Ludzie to kupują, więc twórcy takie opcje z miłą chęcią wrzucają. I tak dramatu nie ma, bo pamiętam, że dla przykładu SF V kosztował nieco ponad 40zł, a Capcom wrzucał pakiet strojów wycenionych na niemal sto zł, a w BlazBlue kolory jednej postaci kosztowały ponad dwadzieścia złotych, a opcje głosowe 104 zł Tyle dobrze, że DoA ma naprawdę sporo tej zawartości i grający nie ma uczucia, że czegoś brak, że znowu dostał betę w pełnej cenie. Jak wspomniałem ostatnio, grając w Dead or Alive bawiłem się bardzo dobrze przez 40 godzin i być może za jakiś czas do gry wrócę. Shiranui idealnie do tej pozycji pasuje, natomiast Kula, to typowa japońszczyzna. Liczę na jakiś sensowny zestaw w przyszłości, odpowiednio przy tym wyceniony.
-
Pod nieobecność kultowej VF śmiało można dać DoA szansę. Gra się w nią bardzo dobrze. Ja z zakupu jestem zadowolony. Graficznie wypada tak sobie, szczególnie jeżeli wcześniej pograło się w najnowszego Mortala, ale za to animacja jest kapitalna. Jeżeli chodzi o audio, to rewelacji tu nie ma. Tryb fabularny jest krótki i skrojony raczej pod nastoletnich Japończyków (młoda dziewczyna wpada na inną, rumienią się, piszczą i zaczynają się w jakimś laboratorium okładać), ale to co najważniejsze, czyli system walki, wypada tu znakomicie i daje dużo satysfakcji. Kod sieciowy też jest niczego sobie. Były lepsze (BlazBlue) bywały też gorsze (ostatni Tekkeniec). W serię Dead or Alive gram od pierwszej odsłony i uważam, że jej miłośnicy będą się (bardzo) dobrze przy najnowszej odsłonie bawić. Z czystym sumieniem można jej wystawić 8/10. @oFi, @devilbot dziękuję za pomoc z osiemnastą misją