-
Postów
2 388 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
44
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Sylvan Wielki
-
Nie @Square. Jest zapakowany, podobnie jak Edge, w folię, którą widać na jednym ze zdjęć. Coś jak podstawowy DualSense. Dodam, że kontroler też ma dedykowane pudełko, takie jak Portal, ale kwadratowe. Pad na żywo wygląda bardzo dobrze.
-
Jak już kiedyś wspomniałem, mnie bardzo podoba się ta seria. Orgins było świetne. Kawał porządnego, brutalnego RPG. Później do serii zawitała tendencja spadkowa, ale i tak można było bawić się (bardzo) dobrze. W sumie wypadałoby samemu zagrać, ocenić, szczególnie, że 3 poprzednie odsłony zapewniły mi jakieś 180 godzin zabawy na wysokim poziomie (Inkwizycja miała sporo szczęścia, że ukazała się przed Wiesławem Trzecim), ale jakoś nie mogę się przekonać do zakupu. Dodam, że w giereczkowie nie widziałem jeszcze aż tak wysokiej ceny. Wiem, że duży, popularny sklep, ale przedobrzyli.
-
Trzeba przyznać, że wyglądają niezwykle efektownie.
-
Już ci wszytko tłumaczę, Szanowny Podróżniku. Jak już odblokujesz łiskacza, to racz nimi w gospodzie każdego członka drużyny. Miej hojną rękę, grosza nie żałuj na owy napój. Dodatkowo rękawice bokserskie, talia kart potrafią podbić relację. Bazowo jest neutralna, ale jak dobijesz do 14 jest bardzo dobrze. Lecz, chroń, zgadzaj się z sojusznikami, redukuj stres. Benefity są olbrzymie. Gwarantuje, że jak, niczym w Tekken Tag, uderzysz przeciwnika, a zakochana postać dołoży automatycznie kombosa, uśmiechniesz się mimowolnie. Dodatkowo dobre relacje, jak szacunek, potrafią potężnie duet wzmocnić. Przykładowo atakujesz, a wspierająca postać otrzymuje z automatu kryty, albo tarczę. Dobra, bardzo dobra rzecz. Z drugiej strony, jak się przestaną darzyć estymą... Ja dzisiaj (Słicz) miałem tak, że riposta Zbrojnego nakładała ślepotę na Kapłankę, a Atak kapłanki gwarantował ślepotę u Zbrojnego... No i idź sobie na bossa z taką ekipą. W każdym razie uważam, że wzorem poprzedniczki, ten progres za cenę świec powinien być bardziej wyraźny - +do HP, kryty, obrażenia. Bo fakt, że taki Okultysta z pierwszej godziny, jest tylko nieco bardziej odporny na oparzenia, wrota śmierci, od Okultysty po osiemdziesięciu godzinach, to kiepsko, tak bym napisał. W jedynce różnica pomiędzy postacią podstawową, a maksymalnie ulepszoną, to była przepaść. Tak, czy inaczej, miłej gry.
-
Gra ukończona. 92 godziny na liczniku. Da się zejść w okolice 80. godzin, ale powoli, sukcesywnie platynuję Najmroczniejszy Loch. Wzorem poprzednika, będzie to ciężkie, długie zadanie. Świetna pozycja. Kapitalna rzecz. Niemniej, ten kto wymyślił ostatnią, piątą drogę "Tchórzostwo" i bossa, który ją wieńczy... Napiszę tyle... Powodzenia. Bedzie potrzebne. Zresztą każdy boss Góry jest tani, a walki te są za długie. No właśnie. Twórcy powinni ograniczyć pojedynki z kosmicznymi. Wieńczą rejon i witają nas swoimi mackami przed ostatecznym przeciwnikiem. W późniejszych lokacjach, by za łatwo nie było, mamy 3 takie pojedynki przed bossem, który bez tego ma ogrom HP. Przed zwykłymi bossami też należy dwie walki stoczyć. To do poprawy. Podobnie jak postać Trędowatego... Chryste. Masz faceta, niczym Guts z Berserk. Potężna siła w łapie, ogromy miecz i na dzień dobry jego atak to 50/50, a jak trafi, to ma 3/4 szansy, ze kolejny atak też może spudłować. I teraz tak, taki Krzyżowiec w DD może zaatakować z pozycji 1,2,3,4 każdą inną pozycję (1-4), leczy siebie, sojuszników, redukuje stres, ma możliwość atakowania kilku przeciwników. Jest silny i mobilny. W DD II to samo, a Trędowaty... albo trafi, albo nie, a i tak pozycję 1,2. I ja rozumiem, że to wiąże się z jego koszmarną historią (swoją drogą fabuła każdej z klas to niezła depresja), ale podbiliby mu obrażenia i wyeliminowali ślepotę, bo dalej jest na dnie tier listy, już drugi raz z rzędu, a jako postać jest znakomity. No i dziewięćdziesiąt godzin na PS5, 34 na Słiczu i ani razu mnie Kolektor nie odwiedził... W jedynce było to lepiej zorganizowane - miałeś zapełnioną skrytkę podczas podróży, narażałeś się na tę wymagającą walkę. Ale jak TAKIE kombo przed Górą się trafi, to aż miło na sercu. Ode mnie 9/10. Każde DLC biorę bez wahania. Grać i umierać.
-
"Coś" ukończyłem za jednym posiedzeniem. Zupełnie jak w przypadku Lovecrafta, zaaplikowałem sobie nocny seans. +4 do klimatu. Dobra, klimatyczna rzecz, podobnie zresztą jak film z Russellem. Ostatnio odwiedziłem Targi Książki. Wpadło nieco dobra. Książka Jakuba ma swój urok. Po raz pierwszy, gdy ciemność dotyka bohaterkę... Również polecam wieczorny seans. Nawet dedykację dostałem od autora. "Na południe..." polecam miłośnikom RDR. Uwielbiam obie części, więc i książka, jak to się mawia, weszła jak złoto. Momentami jest nieśpiesznie (nie mylić z nudno), ale jak już chwyci za cojones... Zbiór opowiadań spod pióra Joego już skończyłem. Nic nadzwyczajnego, ale kilka historii jest na tyle interesujących, że za cenę 43 zł. mogę śmiało polecić. Jak już się książkowo odrobię, sukcesywnie przeszkadza mi w tym w Darkest Dungeon II, to na celowniku mam 4 pozycje: "Wyborny trup" Bazterrica - i tu może być ciekawie, bowiem zwierzęta z tytułu plagi padły, a ludzie przerzucili się na ludzkie mięso. Jak widać wegańska elegancja poszła siną w dal. Do tego zamknięcie cyklu "Legendy Pierwszego Imperium" (polecam), czyli "Epoka Imperium" Tom szósty całkiem sprawnie przedstawionego fantasy. "W domu robaka" R. R. Martina - bo na "Wichry zimy" nawet nie liczę. No i na koniec piąty tom kapitalnej serii "Archiwum Burzowego Światła", w którym to mamy poznać historię Skrytobójcy w Bieli. Tu, niestety, pierwotnie mówiło się o listopadzie, następnie o grudniu, a teraz o początku 2025r. Pozdrawiam serdecznie pasjonatów słowa pisanego.
-
Gra w wersji na Pro będzie działała w dwóch trybach: natywne 4k w 30 k/s, albo 1440p-4k w 60 k/s. Skok z 648p-1152p w 40-60 klatek będzie zatem odczuwalny. Jak na moje, to nie wygłupialiby się z tymi 30 klatkami. Dynamiczne 4k w stałych 60 fps byłoby wystarczającą opcją.
-
Moja już gotowa do odbioru.
-
Kombo: auto i rowery na bagażniku. I tak, można w słonecznej Italii wypożyczyć jednoślady bez najmniejszego problemu. Zarówno te klasyczne, jak i elektryki, które zresztą są tam całkiem popularne. Generalnie Włochy rowerowo wypadają niezwykle atrakcyjnie. Szczególnie góry z tytułu tras, jak i widoków. Jedynie co nam się niezbyt przypadło do gustu, to przejeżdżanie przez te ich tunele. Zazwyczaj to kilkaset metrów, ale makaroniarze jeżdżą jak szatany. Tak. Czytałem, pamiętam. Mnie nie trzeba powtarzać dwa razy. Tranquillo, będzie gotowe, to wrzucę, @iluck85.
-
Jako gracz jestem zdecydowanie za tym, by twórcy skupiali się na nowych projektach, a nie odświeżali starsze produkcje, ale jak już wrzucają kotlet na patelnie, to powinno być to zrobione tak kapitalnie, jak przy Demon's Souls, albo Dead Space właśnie. Wspominałem już kiedyś, oryginalny Dead Space, to jedna z moich ulubionych gier siódmej generacji. Według mnie rimejk wypadł znakomicie. Bez popity chapsnął takie The Calisto Protocol, które ostatecznie też mi się podobało. Natomiast nie zgodzę się z izonem w segmencie spadków animacji. Przeszedłem ten tytuł dwukrotnie na Serii X i w trybie wydajności nie dostrzegłem żadnych problemów - może raz w scenie fabularnej coś chrupnęło, ale podczas samej rozgrywki Ludzie, którzy zawodowo się takimi pomiarami zajmują, również przypięli tej pozycji plakietkę jakości w tym aspekcie.
-
Nieco ponad 2 lata temu zdobyłem w tej wspaniałej grze. Jakiś czas temu, dzięki usłudze game Pass, wróciłem pewnego wieczora do niej i znowu bawiłem się kapitalnie. Przeszedłem całą linię fabularną i pograłem nieco na arenach, których na PS nie sprawdzałem, ponieważ nie były dostępne na premierę. Świetny tytuł. Być może kiedyś skuszę się raz jeszcze tym razem wybierając wersję na Słicza.
-
W tym roku kupiliśmy dwa rowery elektryczne: Scott Strike eRide 920 Evo oraz Scott Sub eRide Evo. Setki kilometrów już za nami. Oba modele rekomenduję, choć fakt, że do roweru za ponad 18 tys. należy dokupić nóżkę, woła o pomstę do niebios. W każdym razie, zasięg na trybie Eco to okolice 200 km, więc taką Gardę da się objechać. Kombo: Zamek Czorsztyn, Jezioro Czorsztyńskie, Przełom Dunajca. Włochy. Machnięcie na raz Przełęczy Tonale to nie przelewki. Okolice Pogorii 3/4.
-
No dobrze. Powiem wam, że Norwegia oferuje TAKIE widoki, że po powrocie aż chciałem włączyć Death Stranding bądź Asasyna Valhalle. Jest pięknie, a kąpiel w oceanie arktycznym, przeprawa przez lodowiec, czy widok wielorybów z odległości kilkudziesięciu metrów - wspaniała sprawa. Pierwszy tydzień spędziliśmy w nieco cieplejszych klimatach. Mieliśmy wynajęte auto, którym zrobiliśmy 1400 km. Chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej i tak też się stało. Odwiedziliśmy między innymi Voss, które uznawane jest za norweską stolicę sportów ekstremalnych i gdzie odbywa się Extreme Sport Week (jeden z największych festiwali sportowych na świecie). Cały jeden dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Domu Gigantów, czyli najwyższe góry Skandynawii. Park Narodowy Jotunheimen jest nieprawdopodobny, a możliwość pogrania w takich warunkach w Skyrim - coś pięknego. Po tygodniu polecieliśmy na Svalbard, a dokładnie do miasta Longyearbyen. Jest to nieduża miejscowość (raptem 2tys. mieszkańców i... 3 tys. niedźwiedzi polarnych w okolicy), która przez kolejne dni była naszą bazą wypadową. Zasadniczo co dzień można tu wykupić inną aktywność - zazwyczaj są to kilkugodzinne wyprawy, można te z nabyć pakiet kilkudniowy. Atrakcji jest sporo. Kajakiem po arktycznych wodach, rejs statkiem z podziwianiem morsów oraz wielorybów, a także wyprawa po jednym z lodowców. Co dzień kupowaliśmy inną atrakcję. Ich cena to koszt rzędu 800 zł wzwyż. Jest to na ogół spowodowane tym, że zawsze idzie z tobą uzbrojony przewodnik, bowiem poza granicami miasta nie można poruszać się samemu, jeżeli nie jest się uzbrojonym. Warto również zwiedzić lodowiec Foxfonna, który znajduje się 8 kilometrów od miasta Longyearbyen. Na Svalbardzie tanio nie jest. Burger z frytkami w przeliczeniu na złotówki 130zł. Małe piwo w puszcze 40zł. Reasumując - wspaniałe wakacje.
-
Henryk kupiony. Trochę go przerobiłem w trybie edycji, następnie trening -> walki. Gra się nim bardzo dobrze. Szkoda tylko, że w pakiecie nie otrzymujemy jego planszy. Jest świetna. A tak, kombo postać + arena = 1/4 ceny T8.
-
Na to wygląda. W jedynce też było podobnie. W sumie wielkie, bogate firmy krzyczą niemało za nową postać - w T8 Henryk + jego arena to równowartość 1/4 ceny gry - więc ci mniejsi też chcą dorobić. Zresztą, doskonale wiesz jak działa dzisiejsza branża. Wracając do gry: Niestety nie udało się, wzorem dużych konsol, wykrzesać 60 k/s na Słiczu, ale gra hula stabilnie w 30 klatkach i wygląda przy tym świetnie. Jako bonus możemy sobie złożyć wóz, którym podróżujemy w tym mrocznym i nieprzystępnym świecie. Dodam, że wersja fizyczna kosztuje 149zł (wszystkie platformy, bo tak, jest też na X-bąka). Cyfra na dużych konsolach to wydatek rzędu 159zł - po promocji z 199zł - a cyfrowa opcja na NS to 128zł.
-
Pamiętacie ten pierścień, za który otrzymywałem 1.4-1.8 miliarda? Dobrze, że go nie sprzedałem, ponieważ ostateczna oferta (jakaś topowa czarodziejka) wyniosła... 10 miliardów. Sześć w złocie, 4B w kamieniach. A taki SKURCZYBYK wypadł mi kilka tygodni temu. Kilka tysięcy sztuk materiału, 80 milionów złota i perfekcyjnie udało się go ulepszyć. Czasy odnowienia wynoszą u mnie sekundę. No dobrze. Może nieco o dodatku. Okolice 8. godzin grania. Historia nie porywa, ale zakończenie jest całkiem, całkiem. Nowy region, nowi bossowie, nowi przeciwnicy mocno na plus. A klasa spirytysty... Ależ to jest postać. Połączenie mnicha z szamanem. Niesamowicie mobilna przerażająco potężna. Świetnie się nią gra. Spiritborn jest TAK mocarny, że jako jedyna klasa robi doły 150. Ba, żadna nie robi wyższych jak 120. I robią to w 14 min. a Spitytysta obecnie klika 150 w niecałe 3 minuty. Dodatek, co warto zaznaczyć, przynosi ogrom zmian w systemie gry. Słowa runiczne to teraz podstawa. Podmiasto - super sprawa, świetna aktywność poboczna. Mroczna Cytadela jest meh, i to bardzo. Byłaby rewelacyjna, gdyby nie durne mechaniki i konieczność gry w co najmniej dwie osoby, gdzie jedna da ciała i każda ginie. Kompletnie zmieniono nagrody i szkielet rozgrywki. Teraz w dołach ulepszamy glify, a mityczne unikaty są taką rzadkością, że głowa mała. W piątym sezonie nie było mowy by przynajmniej jeden nie wypadł na te powiedzmy 8 odwiedzin udręczonego bossa. Razu pewnego z Varshana przy 4 podejściach dostałem aż dwa. Teraz ubiłem ich ponad setkę i dostałem tylko raz Oblicze Andariel. Dodano 4 poziomy trudności. Najwyższy to Udręka 4. Jest ciężko, ale po kilkudziesięciu godzinach gry, po znalezieniu najlepszego ekwipunku, po jego maksymalnym ulepszeniu, mój spirytysta (obecnie 243 poziom) topi Duriela 200 lv, albo Lilith w niecałe 3 sekundy. Jestem pewny, że z czasem dojdą nowe poziomy udręki. Ogólnie gra się znakomicie. Komu podstawka się podoba, powinien dodatek kupić. Jeżeli ktoś był z miejsca na nie, nie ma co tu szukać.
-
Witam serdecznie Łowców. Diablo 4 9/10 - gra; 8/10 - trudność platyny; 180 godz. - czas potrzebny do wbicia 100%; W Diabła Czwartego już po premierze grało mi się bardzo dobrze. Teraz, po tych wszystkich sezonach, po dodaniu nowej zawartości i wielu zmianach... pękły setki kolejnych godzin przy grze. Najrzadszym trofeum jest zdobycie 50 poz. postacią HC. Na premierę było to około dwadzieścia godzin grania przy maksymalnym skupieniu - bowiem jeden błąd, jeden Rzeźnik w lochu, mógł pozbawić nas kilkunastu godzin gry. Teraz da się to szybciej wbić, ale też należy uważać. Najtrudniejsze osiągnięcie to ubicie Matki Nienawiści - znacznie potężniejszą wersję Lilith, która wciąż jest najtrudniejszym bossem w grze. Nie wystarczy mieć setnego poziomu, ale należy zdobyć najlepsze przedmioty i ulepszyć je do maksymalnego poziomu, by mieć jakiekolwiek szansę - córa Mefista i tak ma kilka faz i mechaniki natychmiastowo zabijające przeciwnika. Hades 9/10 - gra; 6/10 - trudność platyny; 80 godz. - czas potrzebny do wbicia 100%; Kapitalny rogalik. Jeżeli chodzi o poziom trudności, to nie jest to Dead Cells, ale są dwa osiągnięcia, przy których grający może mieć problem. Jest to gra z utrudnieniem 16 serc oraz zaliczenie kilkunastu komnat bez straty jednego HP - mnożnik obrażeń musi wynieść 30% w osiągnięciu Ciernie Tanatosa. Wspaniała gra. Czekam na kontynuację. Fallout 4 8/10 - gra; 4/10 - trudność platyny; 80 godz. - czas potrzebny do zdobycia 100%; Mnie F4 podobał się już na PS4(Pro). Tak, strzelanie nie jest tu wybitne, a dialogi - jak na grę RPG - pożal się Boże, ale... to piękno eksploracji świata postapo... Grze nie można klimatu odmówić, ma swój urok i wybitną ścieżkę dźwiękową. 60 klatek i usprawnienia graficzne pomogły nowej wersji, choć dalej nie jest to gra śliczna. Gdy przechodziłem ją na bieżącej generacji krzywiłem nosem na durny wymóg budownictwa, a także na kilka błędów w mechanice gry. 100% na bazowym poziomie trudności nie jest niczym wymagającym, a samą grę można zaliczyć na 100% przy jednym przejściu, ale trzeba uważać z wyborami i wczytać pod koniec zabawy dwukrotnie stan gry, by wybrać inne opcje.
-
Lubię czytać. Bardzo. Na tyle, że nawet w szkole nie dawałem żadnych szans lekturom. Jak mam nieco wolnego czasu, to giereczka, albo książka w dłoń - no chyba, że moja pani wyciągnie mnie na ściankę wspinaczkową/rowerową wyprawę. Idzie to całkiem sprawnie przy tym. Pamiętam, że "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" Rowling czy "Kwantechizm" Dragana pękły przy jednym posiedzeniu - nieco ponad 3 godziny na nieco ponad 300 stron. I podobnie jak Serdak lubię poczytać przed snem, choć głównie staram się robić to przy bardziej sprzyjającym oświetleniu i raczej nie ma mowy, by w tygodniu nie padło te kilkaset stron. Zresztą w tym temacie nikogo do książek nie trzeba przekonywać. Są absolutnie wspaniałe. Dobrze przy tym wiedzieć, że ta książkowa odnoga formuka ma kilkunastu miłośników. Powiem wam, że jako honorowy dawca krwi oddaje ją kilka razy w roku. Na poczekalni często jest kilkanaście osób, czasami kilkadziesiąt (jak jest sposobność na długi łikend, bo wówczas ludzie przypominają sobie ot tym, że mogą pomóc). Praktycznie nigdy nie ma więcej jak jedna-dwie osoby czytające, reszta klika w telefony, a pamiętam, że kiedyś było zgoła inaczej. Nic to kilka nowości ode mnie: Kontynuuję swoją przygodę z "Legendami Pierwszego Imperium". To co Sullivan przedstawił w pierwszym tomie ("Epoka mitu") nie było niczym odkrywczym, ani wybitnym, ale historia na tyle mi się spodobała, że postanowiłem nie bawić się w kupowanie pojedynczych tomów, tylko zamówiłem komplet. Ostatni, szósty tom o tytule "Epoka Imperium", będzie miał swoją premierę w listopadzie. Absolutnie fantastyczna rzecz. "Era szaleństwa" to kapitalna trylogia, która trzyma równie wysoki poziom co pierwsza trylogia Abercrombiego - "Pierwsze Prawo". Kawał soczystego, brutalnego fantasty. Świetna historia, nieprawdopodobne zwroty akcji, bardzo dobrze nakreśleni bohaterowie. Gorąco rekomenduje wszystkie książki tej serii. "Za hordę". Najnowszy zakup. Bedzie czytane.
-
Klasycznie nieco niebieskiego oraz zielonego dobra skąpanego w czerwieni. W Astro Bot ukończyłem już kilkanaście etapów. Śliczna, zabawna, znakomita gra. Gorąco polecam. Tekken 8 w wersji na PS5 udało mi się kupić przedpremierowo. Jako jeden z pierwszych graczy zdobyłem w niej . Piękna, kapitalna pozycja. Teraz przyszedł czas na wersję na Xbąka. Kolekcjonersko ląduje na regale, ale zapewne skończy się tak, że pewnego dnia folia zostanie zdjęta i na jednym posiedzeniu skuszę się na calaka. Najnowszy nabytek. Darkest Dungeon to jedna z moich ulubionych gier na ósmej generacji konsol. Ukończyłem ją na PS Vita, Słiczu, PS4/5 oraz na X bąku. Fenomenalny tytuł. Zakup kontynuacji to była sprawa oczywista. Premierowo kupiłem na PS5 (cyfra). Pod koniec miesiąca wypuszczono wersję fizyczną, więc będzie ogrywane w formie przenośnej. Gra wygląda obłędnie ma nieprawdopodobny klimat, jest niezwykle wymagająca. Istna rewelacja.
-
Ależ on będzie miał NIEWIARYGODNE animacje ataków/przemian. Miłośnicy Darkest Dungeon, nadciąga Abominacja. Postać niezwykle potężna w jedynce. Zawodnik, który w swojej ludzkiej formie miał fantastyczne ogłuszenia plus bardzo dobre zatrucie. Natomiast jako bestia... Miażdżył i rozszarpywał. Jednak przemiana wiązała się ze sporym stresem dla drużyny, więc nie było tak, że włączamy opcję przemiany w bestię i do przodu, jakoś to będzie.