Treść opublikowana przez Sylvan Wielki
-
Street Fighter V
Sympatyczna postać. Zjawiskowo animowana. Teraz pozostaje czekać na Akumę. Później to już tylko kolejne DLC z postaciami.
-
Co ostatnio jadłeś/piłeś?
Nic z tych rzeczy. Przejmować można się opinia najbliższych, a nie anonimowymi głosami z sieci. To nie wynik pańskiej pogardy odbiorcy do hejtującego, bądź arogancji, ale jak ktoś w sposób kloaczny proponuje ci byś sobie dekorację wsadził, tam gdzie nie powinieneś, to tylko śmiać się z takiego. Daleki jestem bowiem od irytacji i odpowiedzi typu "to cho na solo/twoja stara". Nie widzę powodu złościć się na kogoś tam, że ma odmienne od mojego zdanie. Krzywdy fizycznej, bądź innej przecież mi nie robi, i ma prawo do własnej oceny nawet podanej w tak niesmaczny sposób. Rolada z sieci. Jak dla mnie, kawałek mięsa. Innym może nawet z pociskiem z Destiny się kojarzyć.
-
Uncharted: The Nathan Drake Collection
Z tym "prosty", to nieco przekoloryzowałeś.
-
Co ostatnio jadłeś/piłeś?
Rolada to fantastyczna potrawa, która z tytułu farszu może generować różnorodne doznania smakowe. Nie jest na pewno nudnym w założeniu posiłkiem. Ostatnio przyrządzałem ją m.in. z orzechami nerkowca i miodem. Świetna sprawa, choć oczywiście najlepsze są te klasyczne. Warto dodać szpinaku, który ciekawie przełamuje kilka smaków. Z wyglądem nie da się za wiele zrobić, tu wiele zależy od użytego mięsa, ale jeśli komuś przypomina to o czym niektórzy wspomnieli, to proponuję w sieci ograniczyć się do zagłębiania wiedzy o Wielkim Zderzaczu Hadronów, na tubie puścić sobie Bohemian Rhapsody, ewentualnie pozostać na forumku, bądź poczytać pudelka, a nie zagadać w czeluści internetu i fascynować się tworami pokroju "dwie dzwieczyny jedno destyni - let's plej", inaczej szkoda pieniędzy na Snikersa, który po przegryzieniu zostanie wyrzucony. Tym razem rolada drobiowa, do tego makaron jajeczny, który ostatnio podchodzi mi bardziej niż oklepany razowiec. Jako posiłek po dzisiejszym treningu pleców, znakomity z racji wartości odżywczych. W smaku - rewelacja. A to zaspokojenie uczucia głodu jest głównym zadaniem dania, nierozerwalnie łączy się z tym puszczenie oczka do naszych narządów węchu i smaku. Sposób podania - kwestia gustu.
-
Mad Max
Z tym "pusty i nudny" przesadzasz. Z fabuła się zgodzę, aż prosi się by dokonywać jakichś dramatycznych wyborów moralnych. Jest zbyt grzecznie. Z sterowaniem się zgodzę. Dlatego MGS odłożyłem, ponieważ nie szło się przestawić z jednej na drugą. Ciekawą sprawą jest temat animacji. W cda i pe bowiem czytałem, że na PS4 gra zalicza dropy okrutne, gorsze niż Wiesław Trzeci. Przyznam, że przez ponad dwadzieścia godzin zabawy, zdarzyło mi się to w zasadzie dwa razy (z czego raz podczas burzy).
-
Bloodborne
Mnie się Święty Miecz Ludwiga niezwykle podobał i to jego maksymalnie przy pierwszym przejściu ulepszyłem, choć zastanawiałem się nad (tak, typowo) toporem. Uwielbiam Dusze, i niejako przyzwyczajony jestem do tego specyficznego ciężaru broni (a w Krwistych kapitalnie tu czuć). Notabene towarzyszył mi przy dwóch najcięższych pojedynkach w grze, jak i przy wielu innych. Drugi poszedł do ulepszania na maks Topór Łowcy. Wybitny oręż. Tak jak Bansai zauważył, R Dwa jest mocno przesadzone z racji KO dla większości przeciwników. Z racji zasięgu, całkiem przydatna zabawka jest laska w alternatywnej formie. Bicz bowiem jest całkiem sprawną zabawką na kilku bossów oraz w lochach. Miło wspominam Chikage, a początkowa Piła....poezja designu i coś co warto ulepszyć i dzierżyć w dłoni, choć są lepsze zabawki.
-
Until Dawn
Plus. Zdecydowanie zgadzam się z tą wypowiedzią. Szkoda tylko, że akcja zbyt często siada na laurach. Niemniej fakt, paradoksalnie w towarzystwie chwile przy UD są bardziej znośne. Dokładnie, jednak nie jestem przekonany czy chce mi się poświęcić dodatkowe naście godzin. Sytuację stara się ratować jedynie fakt, że przedstawione zdarzenia mogą wyglądać zgoła inaczej, o czym przecież sam wspominałeś.
-
Co ostatnio jadłeś/piłeś?
Dzisiaj klasycznie.
-
Until Dawn
Jest dokładnie tak, jak napisał Franek. Ja tak nieśmiało walczę, czy silić się w tej grze na platynę. Warto drugi raz przejść dokonując innych wyborów, ale te znajdźki....Wpadł jeden na taki pomysł i teraz niemal wszyscy kopiują udolnie (FC4, Dead Space). bądź mniej (za dużo gier by tu wymieniać). Taki Dragon Age Inkwizycja pokazuje pazur dopiero po .... dziesięciu godzinach. Jeżeli moim wzorem nie sprzedajesz gier, raczej poczekaj (chyba, że nie masz ważniejszych wydatków), natomiast, jeżeli ich nie kolekcjonujesz, nawet się nie zastanawiaj, bowiem za mniej niż 40zł będziesz uczestniczył przez osiem godzin w ciekawym, choć czasami wpadającym w objęcia nudy, spektaklu.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Jutro sobie powrócę doń.
-
kulturystyka
Wiadomo jak to z Kai. Sporo mówi, ładnie to przekazuje, ale zbyt dużo z tego nie wynika. Już pojawiają się teorie spiskowe, że zła federacja nie pozwoliła mu wziąć udziału w zawodach. Fani twierdzą, że był jedyną osobą, która mogła zrzucić PH z tronu, stąd problemy (choć wydaje się to wyssane z palca), przeciwnicy twierdzą, że nie wpisał się na czas na listę, zwlekając i sam sobie jest winny. Tak, czy inaczej, facet samego hormonu zażywał za kilka tys. miesięcznie (a gdzie SAA), przez wiele miesięcy ciężko pracował właśnie na tę noc i kilka dni przed - Bach, bynajmniej nie Jan Sebastian. https://www.youtube.com/watch?v=OSPWBWii59E Jak ktoś, zgrywając się, napisał - w filmie płacze, że dostał metę z kiepskim stężeniem zamiast bolda, i trefny tren, dlatego nie wystąpił. heh.
-
Until Dawn
Cóż, sporo racji w tym co napisałeś, Franek. Uważam, że 6/10 nie jest specjalnie zaniżona i krzywdzącą ocena dla tej produkcji. Często jest monotonnie, a sama gra potrafi nużyć. Interakcja z obiektami po kilku(nastu) razach bawić przestaje. Jednak osobiście dałbym 7/10 z faktu, że gra ma ciekawe momenty i w gruncie rzeczy dobrze się bawiłem. Pomimo faktu, że fabularnie gra kuleje (kilka atrakcji można było przedstawić znacznie ciekawiej by zszokować gracza/widza), spokojnie na zachętę można nieco ocenę podnieść. Moja Połówka towarzyszyła mi przez cała grę i tak, czasami narzekała "kiedy coś zacznie się coś dziać, bo usypiam", jednak dotrwała do końca śledząc kolejne rozdziały. Zatem potrafi Until Dawn wykazać się swoistego rodzaju uniwersalnością, stąd uważam, że ocena powinna być nieco wyższa i przedział mocne 7 do naciągane 8 jest sprawiedliwy. Bardzo ładny, przystępny produkt na kilka wieczorów.
-
Until Dawn
Jest klimatycznie, nawet bardzo. Until Dawn w ciekawy sposób potrafi hipokryzję graczy obnażyć. Kilka miesięcy temu bowiem psioczono na The Order, z tytułu, że piękna to wydmuszka, którą można w osiem godzin zaliczyć, a granie jako takie tam stonowano. UD również zapewnia zabawę na siedem-osiem godzin, także cieszy oko, a samej rozrywce blisko do TWD, jednak nie przeszkadza to jej cieszyć się większym uznaniem, choć jest grą mniej atrakcyjną, jednak uroku i tak nie sposób jej odmówić w ostatecznym rozrachunku, a przygodę warto przeżyć. Taka tam sztuka wyboru. Całość przypomina banalny, ale koniec końców zakasujący "Dom w głębi lasu". Ta odgórna oczywistość gdzieś tam się ulania w połowie zabawy, a to czy spodoba się to graczowi, zależy od jego indywidualnych preferencji i oczekiwań. Wybory faktycznie wpływają na dalsza rozrywkę, można o nich powiedzieć, że mają pierwiastek bycia czymś emocjonującym, jednak ten głośny efekt motyla, nie jest az tak dużym odstępstwem od tego z czym w znakomitym TWD mieliśmy do czynienia. Niemal klasyczna ścieżka A/V. Graficznie UD może się podobać, nawet bardzo, ale stawianie go na równi z The Order, to nadużycie spore. Postaci prezentują się świetnie, choć mimika ich twarzy po LA. Noire nie jest żadna rewolucją, choć przyrównując ją do drewna z takiego Lords of the Fallen, to różnicę rzędu kilku klas mamy przed oczyma. Wybornie wszelakie efekty cząsteczkowe wypadają. Czasami nie sposób się zachwycić, gdy postać dzierży w dłoni pochodnie, oświetla tym samym bogate w szczegóły pomieszczenie, dodatkowo wszytko spowija kurz. Drobinki unoszą się w powietrzu, jest ciemno, posępnie, umorusany facet w kurtce przywołuje w głowie "jak to tak się prezentuje, to TLoU Dwa będzie istną bombą". Czasami jednak postacie, które zachwycają głównie wykonaniem twarzy (Beth także pośladkami), są przeciętnie animowane i odwiedzają niezbyt imponujące lokacje. Dodatkowo animacja czasami potrafi niemiło przyciąć, ale to marginalny problem, nic ala Wiedźmin III na konsolach. Śnieg prezentuje się bosko. Audio spisuje sie okazale. Nie ma co wyznaczać batów za polonizację, jest przyzwoita. Bez och, ach, ale tez nie zasługuje na słowa krytyki. Oryginalna brzmi lepiej tylko z tytułu jej odbioru, niekoniecznie z powodu gry aktorskiej, choć od lat panie brzmią znacznie gorzej, niż faceci w grach. Ten trend daje o sobie znać juz od BF4. Kieruj mądrze swoim przeznaczeniem. Z tą przygoda warto się zapoznać. Technologicznie jest lata świetlne przed TWaU, bądź wspomnianym TWD, jednak w tamtych grach ich główną siła jest oddziaływanie na emocje oraz ciekawa historia. Tutaj mamy banał, banał, który jednak potrafi zaintrygować. Momenty są. Polecam grać nocą z założonymi słuchawkami. Jedyne co mi przeszkadza, to marne zwieńczenie przygód bohaterów. Jasne, mamy kilka możliwości, ale w takim HR było tego więcej i były przy tym znacznie lepsze. Szkoda, bowiem nawet taki średni film, jak "Dom w głębi lasu", badź "Mgła" znakomitą końcówka się bronią, a jak juz mamy do czynienia z produkcjami ala siedem, badź American History X, gdzie kilka razy obrywa widz, a na końcu jeszcze otrzymuje niezbyt subtelne dobicie, to nic tylko z takiego stanu się cieszyć. Tu jest nijako, a właśnie koniec powinniśmy zapamiętać. Tak jak w serii Piła. 8/10 - grafika; 8/10 - audio; 8/10 - grywalność; 8/10 - ocena;
-
Co ostatnio jadłeś/piłeś?
- kulturystyka
Szkoda, że pozbyto się Kaia na kilka dni przed. https://www.youtube.com/watch?v=8Mu-9quw9p4- Zakupy growe!
- kulturystyka
Po raz piąty z rządu Dar zdobywa tytuł Mr. O.- Until Dawn
Akurat jestem pod koniec przygody. Animacja w tej grze, to dziwna sprawa. Raz ekran atakują imponujące efekty cząsteczkowe, kamera ogarnia piękne wykonane pomieszczenie, postać dzierży pochodnię w dłoni i wszystko cacy, innym razem idziemy przez korytarz, dwie byle ściany i dropi do 16. Raczej tak jak w przypadku Wiesława, kiepska optymalizacja, choć spadki jako takie nie przeszkadzają i nie irytują jak w Wiedźminie.- Mad Max
Gra jest znakomita. Jazda po pustkowiu daje ogromna frajdę. Wiesław zachwycał plastycznością lasu, tutaj natomiast świetnie bawimy się sunąc sobie po cyfrowym piasku (piękne te pustkowia). Wybuchy są kapitalne, system walki jest tym co gracze lubią i cenią od lat. Zabawy jest od groma. Uważam, ze gra niesprawiedliwie otrzymuje razy w starciu z MGS V. Oczywiście każdy sam ocenia, ale widząc średnią dla Maksa rzędu 7/10, i 9.4/10 dla Snejka, to można się zastanawiać tylko jacy fanatycy oceniają. Przecież to przepaść.- Zakupy growe!
- Mad Max
Tryb foto mogli sobie darować. W Drive Club upiększa on grę, a tu na dzień dobry coś złego z kolorami się dzieje. Dodatkowo tekstury podłoża wyglądają paskudnie na zbliżeniu, jednak cała oprawa robi wrażenie. Po 4 godz. spędzonych z gra jestem niezwykle zadowolony z całości. Będzie co robić, a gra się niezwykle miło, choć akcent Maksa ala podróbka Arniego nieco szwankuje.- Mad Max
Wściekły Maks prezentuje się niezwykle okazale. Trochę przypomina Mordor na pustyni. Postaci pustynnego dramatu wyglądają godnie, animacja robi wrażenie. Niektóre tekstury są okrutnie rozmazana, ale nie ma co psioczyć nań. Jedyne co mi średnio pasuje to mało trafna klawiszologia. Pod L się skacze, pod R dwa biega (to jeszcze przejdzie, gaz w grach wyścigowych tez pod tym klawiszem jest), celuje się L jeden i strzela pod R dwa. Takie to nietypowe i dezorientujące przy tym. Gram w Maksa na przemian z MGS V i już kompletnie kręćka można dostać. Głos bohatera także nie przypadł mi do gustu, kompletnie doń nie pasuje. Reszta jest pozytywna. Całość jawi się uniwersalnie, jest klimatycznie przy tym. Jeśli bomba monotonii nie wkradnie się do tej pozycji, a fabuła zostanie umiejętnie poprowadzona, gra może okazać się czarnym koniem tego roku jak Cień Mordoru w roku ubiegłym.- Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
Gra prezentuje się bardzo dobrze. Nie jest to z pewnością pierwsza liga, ale potrafi zrobić wrażenie. No i kłopotu z optymalizacja nie ma. Początek jest typowy dla Kojimy. Przekoloryzowanie, przekombinowanie. Naciągane jest to co widzimy na ekranie niemal jak twarz Ibisza, jednak klimatu i uroku odmówić nie sposób. Przecież to MGS, zatem nikogo nie dziwią sceny rodem z X menów, bądź innej Fantastycznej 4ki. Trochę jakby Mjkel Bej za Dzona Rambo się wziął - wybuchy, płonące czołgi, kolejne eksplozje, grupa żołnierzy nie dająca sobie rady z problemem i Boss, który ledwo co sie porusza, ale daje radę wszystkiemu dzięki sprytowi i dzięki byciu sobą. Audio czaruje już od pierwszych minut. Podobają mi się nokauty i bieg. Te pierwsze żywcem z batmana wyjęte - kamera, efektowne rozmycie. Te drugie, jakby cofnął się w czasie i w pierwsze Gearsy grał - dynamizm + trzęsąca się kamera. Nie mam natomiast bladego pojęcia dlaczego choć dzbany wpadają, synchronizuje konto, to gry nie wyświetla na liście trofeów - właśnie sprawdziłem to w mad Maksie i wszytko działa, choć jestem dopiero po zaliczonym intro.- Zakupy growe!
Nie było co prawda Until Dawn, ale kupno dwóch pretendentów do GOTY kiepskim zakupem nazwać nie można.- kulturystyka
Dwudziestotrzyletni letni Dallas McCarver, niesłychanie nabity na kilka tyg przed Olimpią. - kulturystyka